Najlepsze miejsce na modowe zdobycze? Szafa mojej mamy! Całe szczęście, że nie ma w zwyczaju wyrzucania wszystkiego, czego już nie nosi. Dzięki temu w garderobie zachowały się prawdziwe perełki. Ubrania, które wykorzystałam w mojej stylizacji, mają po co najmniej trzy-cztery dekady.
Minispódniczka była hitem w latach 60. Regularnie wraca do mody Fot. Archiwum prywatne
Czerwoną minispódniczkę mama nosiła, gdy była na studiach, a więc w połowie lat 70. Musiała w niej robić prawdziwą furorę! Ma świetny, kopertowy fason zapinany na guziki i trapezowy kształt. Czerwień prawie wcale nie wyblakła, a len okazał się niezwykle trwały. Jedynie skórzane guziki należałoby wzmocnić, ale i tak spódniczka nadaje się do noszenia. Wysoki stan optycznie wydłuża nogi, jeśli połączymy taką spódnicę z obcasem.
Spódniczka ma kopertowy fason zapinany na guziki Fot. Archiwum prywatne
Do spódniczki dobrałam hicior - kolorową koszulę w pasy. Uwielbiam ją! Takie wzory ciężko znaleźć w aktualnych kolekcjach marek, mimo że lata 80. są na topie. Tutaj klimat retro jest wyczuwalny z daleka, praktycznie nie do podrobienia - dlatego to prawdziwa perełka, o którą warto dbać. Luźny krój i szerokie rękawy sprawiają, że koszula jest zadziorna, ale w formalnych zestawieniach nie zabraknie jej elegancji. Moja mama nosiła ją w komplecie z szortami w identyczny wzór. W tym roku komplety też są bardzo modne.
Koszula w pasy to mój hicior - nie do powtórzenia! Fot. Archiwum prywatne
Na wierzch założyłam lnianą marynarkę. W oryginale miała ona wszyte na ramionach ogromne poduszki, które wyprułam, by nadać jej bardziej nowoczesny charakter. Przy filigranowej budowie ciała poduszki nie zawsze wyglądają dobrze, choć przerysowane ramiona aktualnie rządzą na wybiegach. Za to oversize'owy fason jest świetny, nie mówiąc o kolorze, który pasuje do wszystkiego. Jedynym mankamentem lnianych ubrań jest to, że trzeba je ciągle prasować, ale w przypadku tego materiału delikatne zagięcia są wybaczalne.
Lniana marynarka o fasonie oversize - szukajcie podobnych w sklepach. Pasuje do wszystkiego! Fot. Archiwum prywatne
Stylizację dopełniłam dodatkami z dzisiejszych czasów, ale z nutą retro. Nieprzypadkowo do minispódniczki dobrałam beżowe botki - właśnie takie buty nosiło się w latach 60., gdy skandaliczna długość mini zaczęła rządzić na ulicach i już nigdy z nich nie zniknęła. Botki to model Martin Margiela z charakterystycznym, uciętym przodem. Plecioną torebkę kupiłam w Uterque. Bambusowa rączka to również motyw z przeszłości - zasłynęły nią torebki włoskiej marki Gucci. Stylizację uzupełniła duża, złota biżuteria. Okrągłe kolczyki z perłą przypominają nieco klipsy, które nosiło się w latach 80. Są idealne do tej koszuli.
Dodatki z dzisiejszych czasów - złota biżuteria i torebka z bambusową rączką Fot. Archiwum prywatne
Wszystkiego najlepszego z okazji Twojego święta, Mamo!
Jeśli chcesz ubrać się w podobny sposób, możesz poszukać takich ubrań w dobrych second-handach albo sklepach vintage. W Warszawie do polecenia jest Pracownia Vintage przy pl. Konstytucji, Dzikość Serca na Żoliborzu lub online, między innymi @vintageselection_shop, @minima.vintage, @myvintagestory.
Ubrania w stylu retro znajdziesz też w aktualnych sklepach marek. Poniżej propozycje, które udało mi się wyszukać.
Podobne ubrania i dodatki znajdziesz w aktualnych kolekcjach Kolaż Avanti24