Między Warszawą a Tel Awiwem. Styl "new vintage" polskiej marki Balagan łączy różne kultury

Żyją i pracują między Warszawą a Tel Awiwem. W historii łączącej te dwa miasta skupiają się na rzeczach pozytywnych. Za taką uważają sentyment, którym darzą Polskę mieszkańcy Izraela i wzajemnie. Sentyment czuć również w tworzonych przez nich torebkach - minimalistycznych, ale w duchu "vintage". Z okazji 10. urodzin serwisu Avanti24.pl przypominamy naszą rozmowę z założycielkami marki Balagan.

Z Polski do Izraela i z powrotem

Hania i Agata są jak dziewczyny z sąsiedztwa, z którymi chętnie poszłoby się na długi spacer po mieście albo na dobry koncert. Doskonale wiedzą, gdzie warto zjeść i gdzie dostaniemy najlepszy humus w Warszawie. Tel Awiw też znają bardzo dobrze. Ścieżki izraelskiego miasta najpierw przetarła Hania, która pojechała tam na wymianę studencką. W Tel Awiwie spodobało jej się mnóstwo rzeczy: jedzenie, architektura, moda. W oko wpadł jej też pewien chłopak, który dziś jest jej mężem. Swój czas dzielą pomiędzy dwa miasta, nie mogą żyć ani bez jednego, ani bez drugiego.

Tel AwiwTel Awiw Shutterstock

Pasją do Izraela Hania zaraziła Agatę. Aktualne wspólniczki przyjaźnią się od liceum, a dokładniej od pierwszej lekcji kursów przygotowawczych do egzaminów na ASP. Obie chciały studiować wzornictwo przemysłowe i obie dostały się na wydział w Warszawie. Szybko zorientowały się, że mają zbliżony gust i pasje. Podobają im się te same ubrania, noszą podobną biżuterię. Ich znajomi z roku dziś projektują meble, maszyny, samochody. One - buty i torebki. Na jednej z imprez dopiero snując plany o założeniu własnej marki, po cichu wzniosły toast za Balagan. Ktoś inny usłyszał nazwę i tym razem głośno „ochrzcił” markę wykrzykując „Balagan, Balagan”! Wtedy już nie było odwrotu.

Między Warszawą a Tel Awiwem 

Od początku zależało nam, żeby kontekst i historia marki były zawieszone między dwoma miastami, Tel Awiwem i Warszawą – mówią Hania i Agata. Nazwa też jest łącznikiem, bo polski „bałagan” w języku hebrajskim gubi jedynie kreskę przy „l”. Poza tym nawiązanie do nieporządku w marce, która stawia przede wszystkim na prostotę, wydawało im się fajne, przekorne, nie tak zupełnie na serio. Na pomysł stworzenia własnego brandu wpadły po powrocie z wymiany studenckiej (Agata spędziła ją w Portugalii). Zaczęło się od niewinnego projektu na uczelni, który wraz z coraz głębszym drążeniem tematu okazywał się świetnym pomysłem na biznes.

Brakowało nam w sklepach wyczyszczonych, minimalistycznych dodatków. Patrzyłyśmy na torebkę i mówiłyśmy: „byłaby super, gdyby dało się wymienić to, to i tamto” – mówią Hania i Agata. Jednocześnie nie chciałyśmy, żeby nasz minimalizm przypominał ten skandynawski, który jest już trochę wyświechtany – tłumaczą założycielki Balaganu. Ostatecznie wypracowały własną estetykę, którą nazywają „new vintage”.

BALAGAN - torebkaBALAGAN - torebka Mat. prasowe

Pozytywny komunikat 

W interpretacji Hani i Agaty minimalizm niewiele ma wspólnego z chłodnym, nowoczesnym stylem, wręcz przeciwnie - jest ciepły i bliski jak torebka po mamie. Inspirujemy się estetyką starych przedmiotów, uwielbiamy obłe linie w klimacie Bauhausu i polskiego modernizmu – mówią. Kochają architekturę lat 20. i 30., sporo jest jej właśnie w Tel Awiwie. Agata często odwiedza tam Hanię, gdy ta aktualnie nie przebywa w Polsce. Zwiedzają wtedy nieznane jeszcze zakątki miasta, odkrywają lokalną sztukę, przyglądają się ludziom.

Wiele razy zdarzyło im się, że ktoś w autobusie, słysząc je rozmawiające po polsku, zagadywał, wspominając nasz kraj. Kiedyś Hania poznała w domu przyjaciół starszą panią, jak się później okazało, Polkę żydowskiego pochodzenia, która wyjechała do Izraela w 1968 roku. Dobrze mówiła jeszcze po polsku i wszystko pamiętała. – Chcemy, żeby marka Balagan opowiadała między innymi o spotkaniu dwóch kultur. Aby w pozytywny sposób nawiązywała do sentymentu, który jest po obu stronach. Wiemy, że czasami chodzi o ciężkie, trudne wspomnienia, ale wiemy też, że mnóstwo osób z Tel Awiwu traktuje Polaków jak rodzinę – mówią Hania i Agata. Co ważne, nie mają zamiaru nikogo w tym temacie edukować. Raczej szerzyć pozytywny komunikat o polsko-żydowskiej więzi, kulturowych połączeniach. W myślach mają stworzenie przewodnika dla turystów z Izraela i Polaków odwiedzających Tel Awiw i Warszawę, z rekomendacjami dotyczącymi lokalnych, mniej oczywistych miejsc.

Modelki Balaganu to często ich znajome z Tel AwiwuModelki Balaganu to często ich znajome z Tel Awiwu Fot. Balagan

– Oba miasta bardzo się od siebie różnią, chociażby pod względem tego, jak ubierają się ich mieszkańcy. W Polsce dziewczyny wyglądają dużo bardziej elegancko, szykownie. Mam wrażenie, że przykładają większą wagę do ubioru – mówi Hania. – W Izraelu jest dużo więcej luzu i nonszalancji, być może przez upał, albo po prostu taki mają styl. Dziesięć kolczyków w uszach i cała masa innej biżuterii, do tego podarte szorty, stara, wyświechtana koszula, klapki – to ubiór, który najczęściej można spotkać na ulicach – opowiada.

Założycielki Balaganu do swoich kampanii najczęściej zapraszają znajome z Tel Awiwu. Często proszą, aby zostawały w swoich ubraniach i nie zdejmowały biżuterii. Dzięki temu udaje się wiernie oddać modowego ducha izraelskiej ulicy. Przyznają też, że obcowanie z innym stylem ubierania rozciąga ich własne myślenie o modzie i bardzo mocno wpływa na to, co proponują potem w swoich kolekcjach. Z zaciekawieniem obserwują też, że kobiety z Izraela noszą ich buty i torebki do zupełnie innych zestawów niż kobiety z Polski. – W obu przypadkach nasze produkty wyglądają super! – cieszą się Hania i Agata.

Torebka Balagan 'przed' i 'po'Torebka Balagan 'przed' i 'po' Katarzyna Żechowicz

Torebka za 600 złotych? Wyjaśniamy dlaczego

Sprzedaż w Tel Awiwie prowadzą za pośrednictwem internetu oraz partnerskich butików. – Izrael jest dużo droższy i mamy do czynienia z wieloma przeszkodami logistycznymi, by sprzedawać tam w takiej skali jak w Polsce – mówi Agata. – Na ten moment nie możemy sobie pozwolić, by w rozsądnej cenie wynająć przestrzeń w prestiżowej lokalizacji, porównywalnej do tej Warszawie.

Kolekcje Balaganu znajdziemy w butiku na Mysiej 3, który prowadzą na spółkę z marką Elementy. Bliska współpraca z Elementami to nie przypadek. Oba biznesy łączą podobne ideały.

W 2015 roku założyli razem kolektyw o nazwie Transparent Shopping Collective. Jest to zbiór zasad, którymi się kierują, a najważniejsza to transparentność cen. W sklepie online Balaganu można sprawdzić, z czego wynika cena każdego produktu. Założycielki nie mają przed klientkami tajemnic. Otwarcie, przy każdych butach i torebce piszą, ile procent ceny stanowi koszt produkcji i materiały, ile podatki, a ile marża, w której liczą się m.in. takie koszty jak pensje dla pracowników czy środki na rozwój. Oprócz tego dwa procent z dochodów z każdego produktu przekazywane jest na inicjatywy społeczne. – Często chodząc do sklepów, zastanawiałyśmy się, dlaczego na przykład spodnie kosztują 600 złotych, a po obniżce 200 złotych i nadal opłaca się je sprzedawać. To ile wart jest taki produkt? Chciałyśmy pokazać, że proporcje kosztów produkcji w stosunku do tego, co widzimy na metce, mogą być bardziej logiczne – tłumaczą Hania i Agata.

Agata dobiera kolor skóry Agata dobiera kolor skóry  Katarzyna Żechowicz

W kwestii transparentności cen, razem z marką Elementy, były w Polsce pionierkami. Idealistyczne podejście do biznesu musiało jednak zostać zweryfikowane. – Początkowo wydawało nam się, że produkt musi konkurować cenowo z popularnymi sieciówkami. Teraz wiemy, że nie byłybyśmy w stanie się rozwijać, utrzymując tak niskie ceny przy zupełnie innych proporcjach marży i kosztów – mówi Agata. – Inaczej wyceniamy produkty niż na początku, ale nadal przyświeca nam idea przystępności. Nie boimy się zmieniać zdania w tej czy innej kwestii. Najważniejsze jest dla nas, by być szczerym i otwartym w komunikacji z naszymi klientami. Zwiększona marża nie wzbudziła ich buntu, ponieważ otwarcie mówiłyśmy o powodach. Dlaczego miałybyśmy to ukrywać? Nasze klientki to rozumieją i akceptują – mówią Hania i Agata.

Kiedy przed założeniem kolektywu pytały o opinię innych projektantów, żaden z nich nie wierzył, że dzielenie się informacją o marży może przynieść pozytywne skutki. A jednak. – Udało nam się zasiać ferment w branży. Teraz inne marki idą naszymi śladami. Idea transparentności się rozprzestrzenia, klienci zaczynają wymagać od marek więcej informacji – mówią właścicielki Balaganu. Hania i Agata.

Produkty Balaganu powstają w małych, lokalnych warsztatachProdukty Balaganu powstają w małych, lokalnych warsztatach Fot. Balagan

"Chcemy wspierać lokalną ekonomię" 

Absolutnym bestsellerem marki są buty Opera. – To nasze pierwsze dziecko i filar tej firmy – mówi Agata. Produkcja kolekcji Balaganu zlokalizowana jest w Polsce, komponenty często kupowane są z Włoch albo z Hiszpanii.

Nie chcemy wykraczać w tej kwestii poza Unię Europejską – mówią założycielki Balaganu. – Poza tym zależy nam na tym, by wspierać lokalną ekonomię. Jeśli dobry produkt możemy uzyskać, szyjąc w rodzinnym warsztacie w Małopolsce, to po co miałybyśmy zamawiać tę samą usługę pod Mediolanem? Czerpiemy dużą przyjemność z budowania relacji z naszymi rzemieślnikami i właścicielami zakładów. Bezpośredni i bliski kontakt ma wpływ na współpracę. Łatwiej się z kimś dogadać, rozwiązać problem, jeśli wypiłaś z nim kilkanaście kaw, niż z osobą, którą znasz jedynie przez maila – mówią Hania i Agata. Początki znalezienia odpowiedniego zakładu były trudne, ale w końcu trafiły na osoby, które podeszły do ich projektu z dużym poświęceniem. Za to są im bardzo wdzięczne.

Widok z okna biura Balaganu na MokotowieWidok z okna biura Balaganu na Mokotowie Katarzyna Żechowicz

"Gdy będę duża, zostanę wynalazcą" 

Dziś Hania i Agata mają swoje biuro na Mokotowie. Mieszkanie w starym budynku z drewnianym, trzeszczącym parkietem tworzy miłą, domową atmosferę. Z okien widać drzewa i wąską uliczkę. Na parapecie leżą próbki skór, na regałach ustawione są prototypy butów i torebek oraz gotowe produkty. Ulubiona torebka Agaty to model Shuk. – Noszę ją non stop, do sklepu po bułki i do teatru – mówi Agata. Z kolei Hania uwielbia loafersy [rodzaj butów - przyp. red.] Saba i nowy model torebki o nazwie Rofe, która przypomina torbę lekarską. – Projektujemy razem, siły w firmie rozkładają się po równo, choć różnimy się charakterami. Hania jest wizjonerką, nie boi się nowych rzeczy, rzuca się na głęboką wodę, a ja jestem hamulcem, głosem rozsądku – mówi Agata. – Dogadujemy się nie dlatego, że myślimy tak samo, ale dlatego, że się uzupełniamy.

Hania już jako mała dziewczynka wiedziała, kim chce zostać w przyszłości. – Pewnego dnia poszłam z tatą do drogerii tam zauważyłam, że niektóre butelki perfum są ładne, a inne brzydkie. Zapytałam taty dlaczego – wspomina Hania – odpowiedział mi, że jest coś takiego, jak wzornictwo przemysłowe, na którym ludzie uczą się jak to zrobić, żeby były ładne i funkcjonalne. Z kolei Agata, gdy była mała, marzyła, by zostać artystką albo wynalazcą. Właśnie z tym połączeniem technicznych rozwiązań i zwiększonej wrażliwości estetycznej kojarzy jej się wzornictwo. – Możesz kształtować piękno, nadawać mu funkcję i sprzedawać. Możesz z tego żyć.

Buty BalaganButy Balagan Katarzyna Żechowicz

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.