Matka Anny Przybylskiej opowiada o śmierci córki. "Wyglądała jak mała, śpiąca laleczka"

Krystyna Przybylska po raz pierwszy od śmierci córki udzieliła wywiadu. - Walka z mediami kosztowała Anię dużo siły. Zgodziłam się na ten wywiad, by dziennikarze przestali już wymyślać bzdury - przyznała w rozmowie z "Wysokimi Obcasami". Opowiedziała m.in. o początkach kariery córki, jej przywiązaniu do rodziny i ostatnich chwilach życia Ani.
Anna Przybylska we wspomnieniach matki Anna Przybylska we wspomnieniach matki Fot. za youtube.com/agnese70

Ania jako dziecko

Krystyna Przybylska przyznała, że Ania od dziecka lubiła występować przed publicznością. Kochała występy w przedstawieniach i teatrzykach organizowanych jeszcze w przedszkolu.

Nie wiedziała jeszcze, czy chce śpiewać, być aktorką czy modelką, ale coś już jej tam w głowie siedziało. Agnieszka była bardziej uczuciowa, skupiona, ciepła i pełna spokoju. Ania też, ale jej musiało być zawsze na wierzchu - wspomina małą Anię Krystyna Przybylska.
Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Fot. za youtube.com/agnese70

Początki kariery

Anna Przybylska zaczęła karierę szybko, bo w wieku 16 lat. Najpierw dostała się do agencji modelek, potem przyszedł casting do filmu "Ciemna strona Wenus". Matka Ani przyznała, że na początku podchodziła do aktorstwa córki bardzo sceptycznie.

Jak dostała telegram, że dostała tę rolę, akurat leżałam w szpitalu, oczekując na operację. Mama z siostrą u mnie były. Wchodzi Ania z tymi jej wielkimi oczami, podaje telegram: "Mamuś, zobacz!". A mnie strach obleciał - przecież to jeszcze dziecko.

Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Fot. za youtube.com/agnese70

Szybko wkroczyła w dorosłość

Razem z propozycjami zagrania w filmach pojawiały się występy w sesjach fotograficznych. Kariera Anny nabrała tempa, jednak to rodzinę postawiła na pierwszym miejscu.

Pracowała bardzo dużo, pojawiły się dzieci. Łączenie tego wszystkiego wymagało dokonywania wielu trudnych wyborów. W tym wszystkim przynajmniej babcia była ciągle potrzebna. Ania z Jarkiem przeprowadzali się w różne miejsca, a ja jeździłam za nimi. Los rzucał ich do Poznania, Turcji, na Cypr i do Łodzi, zanim ostatecznie wrócili do rodzinnej Gdyni.
Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Fot. za youtube.com/agnese70

Silna więź matki z córką

Krystyna Przybylska kochała obie córki tak samo. Podkreśliła, że w ich domu zawsze najważniejsza była miłość. Zarówno Ania, jak i Agnieszka mogły zawsze liczyć na jej wsparcie.

Gdyby ktoś pokusił się o sprawdzenie naszych billingów telefonicznych w tamtym czasie, to stwierdziłby, że rozmów miałyśmy tak dużo, że obie czułyśmy się tak, jakby Ania nigdzie nie jechała. Potrafiłyśmy rozmawiać godzinami. Bo Ania zawsze tęskniła. Potrafiła zadzwonić z Turcji i powiedzieć: "Mamuś, wiesz co, jakbyś mogła teraz przyjechać, tobyś zobaczyła, jak te ptaki pięknie śpiewają". Albo zaczynać takie rozmowy: "Mamuś, a gdyby babcia jeszcze żyła...". Ania zawsze była blisko rodziny, blisko domu.
Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Fot. za youtube.com/agnese70

Pracowita, zdolna i oddana dzieciom

Mama Ani przyznała, że ta nigdy nie traktowała sukcesów zawodowych jako szczebli kariery. Wolała sformułowanie "spełniać marzenia". Była bardzo dobrze zorganizowana, zatem świetnie łączyła pracę z wychowaniem trójki dzieci.

Jak miała nagrania w Warszawie, to zamiast zatrzymywać się w hotelu, wolała u cioci Haliny, bo to zawsze była okazja, żeby się zobaczyć i spędzić trochę czasu razem. A dzieci? Z powodu różnych zajęć i wyjazdów na plan Ania nie widziała niektórych pierwszych kroków, nie słyszała pierwszych słów. Bardzo ją to bolało. To była cena tego, czym się zajmowała. Niezależnie od tego, jak dokładnie starała się zaplanować każdy wyjazd, aby jak najdłużej być w domu i jak najszybciej wrócić, to nie zawsze to wychodziło. Zdarzało się, że rano wsiadała do samolotu, wieczorem wracała, żeby choć chwilę przytulić dzieci, i następnego dnia leciała znowu.
Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Fot. za youtube.com/agnese70

Życie w nadziei

O nowotworze trzustki Anny Krystyna dowiedziała się od drugiej córki.

Zadzwoniła do mnie Agnieszka: "Mamo, słuchaj, muszę ci coś powiedzieć, tylko usiądź, proszę. Ania była u lekarza." Przeczuwałam, że nie powie mi nic dobrego. Zaczęła się walka, żyłyśmy nadzieją, że guz nie będzie złośliwy, że jest do usunięcia, że będzie dobrze. Z czasem umykały kolejne szanse, doświadczenie podsuwało czarne scenariusze, ale wszystkie i tak kurczowo trzymałyśmy się nadziei.

Oczywiście zdarzały się gorsze chwilę, zwłaszcza Ani. Wtedy Krystyna Przybylska pocieszała córkę, jak umiała najlepiej.

Wyobraźcie sobie, że przez cały ten czas w ogóle nie rozmawiałyśmy o śmierci. Raz tylko mnie zapytała, jak leżałyśmy na łóżku: "Mamuś, a co będzie z dziećmi?". Odpowiedziałam: "Słuchaj, dziecko. Na razie to ty musisz Jaśka wysłać do przedszkola, zorganizować mu tort, bo zaraz ma urodzinki, niebawem Szymon idzie do komunii, trzeba go przygotować. Myśl o tym, dziecko, na razie nic złego się nie dzieje". Odpowiedziała tylko: "Masz rację".
Anna Przybylska we wspomnieniach matki Anna Przybylska we wspomnieniach matki Fot. za youtube.com/agnese70

Walka o każdy dzień

Anna Przybylska leczyła się w USA, Szwajcarii i Polsce. Chemię i naświetlenia znosiła dzielnie. Miewała chwile zwątpienia, ale myśl o rodzinie napędzała ją do cieszenia się każdym dniem.

Wielkie oparcie dali jej najbliżsi, przede wszystkim Agnieszka. Czasem miewałam wrażenie, że Ania przez skórę przeczuwała nadchodzący koniec, choć jednocześnie otwierała ten swój złoty kalendarzyk i planowała: "Zobacz, mamuś, tu wpisałam nasz wjazd do Zakopanego. Ale pociągiem czy samolotem, jak myślisz?"
Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Fot. za youtube.com/agnese70

Bezduszne media

Spokój chorej córki zakłócały dziennikarze. Chorobą Anny Przybylskiej żyły wszystkie portale plotkarskie.

Wszyscy ci paparazzi czatujący pod oknami, te wyssane z palca wiadomości w gazetach, na portalach. Do dziś nie mogę pojąć, jak nieludzki potrafi być człowiek, by sprzedać kilka egzemplarzy brukowca więcej. Bardzo się wtedy zraziłam i długo nie chciałam z nikim rozmawiać. Zgodziłam się na ten wywiad, żeby już dziennikarze nie wymyślali tych bzdur. Nie chcę, żeby moje wnuki czytały te wszystkie tanie sensacje, które niewiele wspólnego mają z prawdą. A wybrałam ten tytuł, bo Ania zawsze lubiła czytać "Wysokie Obcasy".

Aktorka starała się podchodzić do artykułów na ten temat z dystansem, jednak informacja o śmierci Przybylskiej przelała czarę goryczy.

Tego dnia przyjechałam do niej rano, a Ania wita mnie od wejścia: "Mamuś, wiesz, że ja już nie żyję?". Trochę zbladłam. "Jak to nie żyjesz?" Zaczęła się głośno śmiać. Chwilę potem zadzwonił telefon. Dzwonił dziennikarz jednej z gazet, pewnie żeby potwierdzić wiadomość o śmierci. Ania sama odebrała i mówi: "Ania, słucham". A tam cisza. Po chwili moja córka wypaliła: "Tak, to ja, pozdrawiam z zaświatów".
Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Fot. za youtube.com/agnese70

Umarła o 15:08

Anna Przybylska zmarła 5 października 2014 roku w szpitalu Gdyni w otoczeniu najbliższych.

W niedzielę nad ranem pielęgniarka wychodziła na następny dyżur, zrobiłam jej kawę i kanapkę, wróciłam do Ani i zobaczyłam, że odchodzi. Jak ktoś to wcześniej już widział, to wie. Nosek się jej wyciągnął, ręce się zrobiły takie... inne. Oddech miała cichutki, łapała powietrze jak taki malutki ptaszek albo ryba, która szuka wody. Wyglądała jak mała, śpiąca laleczka - już taka malutka, drobniutka. Siedzieliśmy przy niej z Jarkiem i Agnieszką. Jeszcze wstałam, wzięłam ją za rękę i szepnęłam: "Dziecko, nic się nie martw, wszystko będzie dobrze". Już nie odpowiedziała, tylko spod powiek popłynęły jej dwie łzy. Może mnie jeszcze usłyszała?
Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Anna Przybylska we wspomnieniach matki. Fot. za youtube.com/agnese70

Każdemu dziecku brakuje matki

Krystyna Przybylska stara się być kochającą babcią, ale to nie zastąpi im matki.

Myślę, że każde z nich przeżywa odejście mamy inaczej. Szymon ma dziesięć lat, był strasznie związany z Anią. Jemu jest chyba najtrudniej, a przynajmniej najbardziej po nim to widać. Jasiu, wiadomo, pamięta niewiele. Mamę zna głównie ze zdjęć. Próbuje to sobie jakoś w tej pięcioletniej główce ułożyć. Niedawno w moim telefonie zobaczył zdjęcie Ani: "O, masz moją mamę. A wiesz co, ona jest w niebie, ale mnie nie widzi". Oliwka, jak razem leżymy wieczorem w łóżku, potrafi się przytulić i powiedzieć: "Babciu, ja ciebie tak kocham, tak pachniesz moją mamą". To cudowne, że są dzieci, że coś po nas zostaje na tym świecie.
Więcej o:
Copyright © Agora SA