W 1996 roku profesor medycyny Tyler Vanderweele z Uniwersytetu Harvarda rozpoczął długoletnie badania nad stanem zdrowia amerykańskich pielęgniarek. W badaniu wzięły udział aż 74 534 kobiety, wszystkie wyznania katolickiego lub protestanckiego. Pielęgniarki podzielono na te, które chodziły na mszę raz w tygodniu, częściej, rzadziej oraz na takie, które w ogóle nie chodziły do kościoła.
Niestety, ponad 13 tysięcy kobiet nie dożyło końca badań. Większość z nich zmarła z powodu raka lub chorób sercowo-naczyniowych.
Wyniki badań wykazały zaskakującą zależność
– Pielęgniarki chodzące do kościoła raz w tygodniu (lub częściej) były mniej narażone na przewlekłe choroby prowadzące do śmierci, w porównaniu ze swoimi rówieśniczkami. Ich stan zdrowia był dużo lepszy - mówi profesor Vanderweele, którego badania wywołały wiele kontrowersji w amerykańskich mediach.
Kobiety, chodzące do kościoła częściej niż raz w tygodniu, były o 27 proc. mniej narażone na śmierć z powodu chorób sercowo-naczyniowych i o 21 proc. mniej narażone na śmierć z powodu raka w porównaniu do kobiet, które w ogóle nie chodziły do kościoła.
Osoby uduchowione są spokojniejsze
W tym samym czasie amerykański neurolog Andrew Newberg badał wpływ modlitwy na mózg. Wyniki jego badań są zgodne, a właściwie uzupełniają się, z badaniami przeprowadzonymi przez profesora Vanderweele’a.
– Osoby uduchowione odczuwają mniejszy niepokój, zarówno ten mały, który towarzyszy nam na co dzień, jak i ten wielki, egzystencjalny niepokój związany z sensem życia i śmiercią – mówi Andrew Newberg. – Innym wytłumaczeniem zarówno moich badań, jak i badań profesora Vanderweele'a może być fakt, że wiele religii przestrzega ludzi przed piciem i paleniem, a nawet przed przejadaniem się. Ponadto ludzie, którzy chodzą regularnie do kościoła zyskują poczucie wspólnoty i wsparcia, a to bardzo pozytywnie wpływa na ich samopoczucie.
Autorzy 16-letnich badań nie do końca wiedzą, jak wytłumaczyć uzyskane wyniki. W swojej publikacji zaznaczają, że pielęgniarki, które częściej chodziły do kościoła doświadczyły mniejszego lęku i rzadziej miewały stany depresyjne.
– Być może to właśnie poczucie sensu i celu w życiu, które zapewnia religia, ma pozytywny wpływ na nasze zdrowie – komentuje Vanderweele.