Czosnek ze Wschodu wygląd ma wyjątkowo dorodny, posiada wyjątkowo regularny kształt główek i idealnie śnieżnobiałą barwą, a przede wszystkim jest tani - nawet 3-krotnie tańszy niż ten polski. W smaku jest podobny do naszego, więc sklepy w mig dostrzegły rosnący popyt. W efekcie 3-4 lata temu aż co trzecia główka czosnku w naszych sklepach pochodziła z Chin.
Ale dziś znalezienie czosnku made in China nie jest takie proste.
- Duże sieci nie chcą go już zamawiać, po tym jak po Polsce rozeszła się pogłoska, że jest szkodliwy dla zdrowia - mówi Marcin Babiński, właściciel chorzowskiej firmy Falcon, największego w kraju importera czosnku (zaopatruje w niego takie giganty jak Tesco, Carrefour, Real, Makro, Polomarket czy Piotr i Paweł). Choć jeszcze dwa-trzy lata temu sprowadzał prawie 1,5 tys. ton czosnku z Chin, teraz musiał ograniczyć dostawy o ponad połowę.
Rzeczywiście, na forach internetowych o czosnku z Azji można przeczytać, że jest "pompowany groźnymi chemikaliami", "napromieniowany", a nawet "rakotwórczy". Ci, którzy go spożyli ponoć dostawali wysypki, a tym, którzy używali go przeciwprzeziębieniowo nasilał się kaszel.
- Łatwo go rozpoznać, bo "łatwo się obiera", "jest bardziej suchy", "nie kiełkuje", "szybciej pleśnieje" - radzą internauci.
- W ostatnich trzech latach w żadnym kraju unijnym żadna inspekcja kontroli żywności nie zakwestionowała jakości zdrowotnej czosnku z Chin. Kto i na jakiej podstawie twierdzi, że chiński czosnek jest niezdrowy? Nie mam pojęcia - przyznaje Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
W naszym kraju rocznie spożywa się ok. 15 tys. ton czosnku, z czego ok. 5-6 tys. ton to czosnek importowany. W zeszłym roku wg szacunków (GUS nie opublikował jeszcze danych) trafiło do nas ok. 1,4 tys. ton czosnku z Chin. Czy to konkurencja rozsiewa więc plotki o trującym czosnku z Azji? Najbardziej może zależeć na tym Hiszpanom, bo to największy europejski gracz, który wyprodukował w zeszłym roku 150 tys. ton, czyli połowę całej unijnej produkcji tego warzywa. Czosnek z tego kraju, coraz częściej sprowadzany jest również do Polski.
- Hiszpanie mają ogromną nadprodukcję. Zaniżają ceny, ale sami by takiej legendy o szkodliwym chińskim czosnku nie stworzyli - ocenia Babiński. A Polacy? Nasi producenci zarzekają się, że to nie oni. Poza tym kokosów na krajowym czosnku i tak by nie zarobili, bo pech chciał, że wiosenne przymrozki na wielu plantacjach zniszczyły nawet 80 proc. upraw.