Trwające od 20 czerwca pokazy mody w Paryżu właśnie dobiegły końca.
Mimo wielu eleganckich i pełnych klasy prezentacji, to te kontrowersyjne kreacje skradły całą uwagę mediów. Idealnym przykładem jest Tommy Cash, który dzięki swojemu ekscentrycznemu wyglądowi jest już swego rodzaju atrakcją na imprezach branżowych, a jego głowa zdaje się mieścić nieskończenie wiele kreatywnych pomysłów na siebie. Wyciskanie hantli podczas pokazu Amiri, regenerująca maseczka na twarzy w trakcie wybiegu Y/Project, a może Rick Owens niczym francuski mim komentujący wybieg? To tylko niektóre z wielu wcieleń znanego rapera podczas poprzednich fashion weeków. W tym sezonie muzyk nie zawiódł swoich fanów i pojawił się w dwóch szałowych stylizacjach. Podczas pokazu Doublet wyszedł jako stolik z podanym jedzeniem z podpisem "you are what you eat" (tł.: jesteś tym, co jesz), a u Marine Serre stał się yeti z idealnie zadbanymi, długimi do ziemi blond włosami. Generacja Z zdaje się jednak kupować styl bycia artysty, ponieważ w sieci od raz pojawiły się przychylne komentarze:
Zależy mi teraz na tygodniach mody, bo chcę wiedzieć, w co będzie ubrany Tommy Cash
W tym momencie to nie tydzień mody, tylko tydzień Tommy'ego
On po prostu wie, jak serwować dobre stylizacje
Paryski Fashion Week nie kończy się jednak tylko na Tommym Cashu. Dom mody Comme des Garcon zaprezentował na przykład najmodniejsze obuwie sezonu składające się z dwóch butów naraz, projektanta Doublet poniosła fantazja i na swoim pokazie wychodzącym na wybieg sylwetkom dodał maski kosmitów, a Rick Owens swoimi ubraniami trochę przytłoczył i tak już mocno wychudzonych modeli... Pytanie nasuwa się jedno: panowie, chcielibyście chodzić w takich propozycjach na co dzień?
W świecie mody są jednak marki, które dobry gust i styl traktują bardzo poważnie, a swoim klientom chcą zapewnić maksimum satysfakcji. Prezentację marki Ami otworzyła legenda kina i ikona smaku Vincent Cassel, który na wybieg wyszedł w pięknym oversize'owym płaszczu i prążkowanych garniturowych spodniach. Inne marki również trzymały fason. Louis Vuitton, pokazany pierwszy raz pod okiem Pharella Williamsa, to hołd dla street style i komfortu użytkowania ubrań na co dzień. Dior natomiast urządził prawdziwą ucztę dla zmysłów. Pokaz rozpoczęty od wprowadzenia modelek spod ziemi to kolaż różnych projektantów z archiwum marki "wyrażony kształtem, kolorem, formą, jak i nastrojem" (powiedział sam projektant Kim Jones). I to się nazywa prawdziwe święto mody!