Nie ma co robić. Co robić?

Już nie mogę z tą pracą. Jest mi tak ciężko - opowiada pracownica znanej firm telekomunikacyjnej. Masz tyle obowiązków? - pytamy. - Gorzej, umieram z nudów!

- Może sześć dni w miesiącu mam naprawdę wypełnionych pracą. Reszta to sama nuda. Rano wypełnię kilka dokumentów, coś podliczę, rozliczę parę faktur - zajmuje mi to dwie godziny. I to właściwie tyle. Pozostały czas jest całkowicie bezproduktywny - mówi Anita, pracownica działu finansowo-rozliczeniowego jednej z firm telekomunikacyjnych. Nie tylko ona umiera z nudów w pracy. - Cały dzień siedzę na kanapie. Wstaję co półtorej godziny, żeby wypuścić widzów z sali kinowej. Wykonam kilka skłonów, jeśli ktoś zostawi pudełko po popcornie pod siedzeniem, a potem znowu siedzę - wzdycha Adam, bileter. - A w sklepie to niby lepiej? Raz jest klient, raz nie ma. Jak sklep świeci pustkami, a nie ma szefowej to mogę legalnie się obijać. Jak jest, muszę udawać że pracuję: przekładam bluzki, przestawiam manekina, czyszczę szyby - opowiada Majka, sprzedawczyni w jednym z warszawskich centrów handlowych. - Mam punkt manicure-pedicure w salonie fryzjerskim. Bywają dni, kiedy przychodzą góra dwie klientki. Raz zasnęłam, głowa opadła mi na blat i nabiłam sobie guza - wspomina ze śmiechem Kaśka.

Układamy pasjansa, chodzimy do fryzjera, uczymy się języka

Zgodnie zastanawiają się: co tu robić z taką ilością wolnego czasu? Nudę można zabijać na różne sposoby. W czołówce znajdują się m.in. gry internetowe, oglądanie filmów i czytanie prasy. Popularne jest także przeglądanie internetowych portali społecznościowych. - Ale to jest dobre tylko na początku. Odkąd znam na pamięć profile znajomych, a nawet znajomych moich znajomych, to też mi się znudziło - mówi Anita. Na szczęście są i inne metody. - Można zadzwonić do rodziny albo dawno niewidzianych znajomych i zapytać, co u nich słychać. Można przeczytać fajną książkę, poczytać gazety, pouczyć się do egzaminów, przesłuchać w spokoju zaległe płyty, obejrzeć film, pograć w gry internetowe, ułożyć pasjansa, zamówić dobre jedzenie, wypić porządną kawę, pograć w piłkę (najlepsza jest z folii aluminiowej po kanapce), podlać kwiatki, zwiedzić każde piętro, sprawdzić, czy windy dobrze działają, no i pomyśleć o urlopie, gdzie jechać i z kim. Można się też cichaczem wymknąć i pojechać do fryzjera albo na zakupy - wylicza Anita. - Ja rozwiązuję krzyżówki. Na początku wystarczały mi takie zwykłe, ale teraz przeszłam na sudoku. Czasem uczę się też angielskiego - mówi Ewa, księgowa. Sposobami na zabicie nudy w pracy dzielą się też internauci. - Wraz z kumplami w pracy gramy w krykieta. Kij zrobiliśmy z kartonu, starego kijka narciarskiego i dużej ilości taśmy klejącej. Piłkę z torby foliowej i taśmy. Polecam - radzi forowicz na Gazeta.pl. Znudzeni wpadają w depresję Do najnudniejszych zaliczają się m.in. zawód sekretarki, pracownika administracji, sprzedawcy, pracownika marketingu, pracownika naukowego, specjalisty ds. zasobów ludzkich, księgowego i pracownika branży turystycznej - wynika z badań amerykańskiej rządowej Agencji Szkolenia i Rozwoju.

Psychologowie ostrzegają, że brak zajęcia w pracy prowadzi do wypalenia zawodowego i depresji. - Nuda, rutyna, brak zajęcia - ile można tak wytrzymać? Człowiek, aby czuł satysfakcję z pracy, musi czuć się potrzebny. Musi go - coś lub ktoś - mobilizować, nadzorować, doceniać bądź konstruktywnie krytykować. Jeśli tego nie ma, to będzie mu coraz trudniej przychodzić do firmy, bo jaką ma perspektywę: kolejne osiem godzin nicnierobienia? To powoduje frustrację, a z czasem może doprowadzić do agresji - nie tyle w miejscu pracy, co w domu, wśród członków rodziny. Apatia i marazm to kolejne minusy nudy w miejscu pracy. Człowiek staje się osowiały, niepotrzebny, niedowartościowany, niedoceniony. To rujnuje samoocenę nie tylko jako pracownika, ale jako człowieka w ogóle - wyjaśnia Alicja Mikołajczak, psycholog pracy i organizacji. - Oczywiście są takie osoby, które lubią nic nie robić i cieszą się, że ktoś im za to płaci, jednak można tak "przesiedzieć" maksymalnie rok. Potem następujE przebudzenie i najczęściej zmiana pracy - dodaje.

Problem leży po obu stronach

Czy nuda w pracy jest winą pracownika, czy pracodawcy? - Czasami to, że człowiek stara się unikać odpowiedzialnych zadań w pracy i robi wszystko, by się nie narobić, wynika jego z typu osobowości. Zazwyczaj jednak to pracodawca jest winien tego, że jego pracownicy się nudzą. Do jego zadań należy: podział obowiązków, motywowanie, a z czasem zwiększanie ich odpowiedzialności na zajmowanym stanowisku. Musi znać swój zespół i umiejętnie nim kierować, tak by każdy znał swoje miejsce w organizacji, by wiedział, jakie ma zadania w danym dniu, tygodniu, miesiącu. Jeśli widzi, że pracownicy się obijają, powinien dołożyć im obowiązków i egzekwować ich wykonania w ustalonym terminie. Nie ma być katem, może dawać swobodę, ale jeśli zależy mu na efektownym funkcjonowaniu firmy, powinien przede wszystkim motywować swój zespół. Tylko wtedy pracownicy będą go szanować i respektować jego polecenia. Co więcej, będą czuli się ważni nie tylko w zespole, ale i w życiu rodzinnym. Wydaje się to oczywiste, ale tak właśnie jest, że poczucie dobrze spełnionego obowiązku plus dobre słowo od szefa, równa się uśmiech na twarzy i radość z życia w pracy i poza nią - wyjaśnia Alicja Mikołajczak.

- Ludzie naprawdę chcą pracować. Szukają spełnienia i chcą czuć satysfakcję zawodową, nawet kosztem wynagrodzenia. Problem nudy w pracy tkwi właśnie w tym, że pracują nie tam, gdzie chcą, i robią to, co niekoniecznie jest ich pasją - dodaje Agnieszka Dyl, psycholog i doradca zawodowy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.