Angelika jeździ na wózku. Po wyprawie na Kilimandżaro, zdobyła Rysy

Angelika od ponad 20 lat jeździ na wózku. W 2008 roku uczestniczyła w wyprawie na Kilimandżaro, niedawno zdobyła Rysy. "Choroba postępuje, nie ma na co czekać. Trzeba wyciskać życie jak cytrynę" pisze na swojej stronie.

36-letnia Angelika Chrapkiewicz-Gądek od dziecka choruje na rdzeniowy zanik mięśni, przez co, w wieku 14 lat zaczęła jeździć na wózku. Mimo fizycznych ograniczeń kobieta nie rezygnuje z rozwoju i realizowania swoich pasji - jest mężatką, pracuje jako doradca biznesowy i mówca motywacyjny oraz działa na rzecz osób niepełnosprawnych.

Kobieta urodziła się i wychowała w Zakopanem. Kiedy miała 15 lat przyjaciele wnieśli ją do Doliny Pięciu Stawów. 13 lat później, w 2008 roku dzięki zaproszeniu z fundacji Anny Dymnej uczestniczyła w wyprawie na Kilimandżaro. Angelice udało się wejść na wysokość  5200 m. n.p.m, czego nigdy wcześniej nie dokonała żadna osoba o takim stopniu niepełnosprawności.

 

- Poczułam wtedy, że nie ma rzeczy niemożliwych, że jeśli o czymś marzymy, to znajdziemy sposób i ludzi, których pociągniemy do tego pomysłu. - pisze na swojej stronie angisteps.pl.

Po wyprawie na Kilimandżaro Angelika zapragnęła zdobyć polskie Rysy. W marcu br.  rozpoczęła przygotowania - treningi, rehabilitację i dietę. Dzięki swojej determinacji udało jej się schudnąć 8 kilogramów w ciągu 4 miesięcy.

- W nocy z 24/25 czerwca o godz. 22.00 wyruszyliśmy na szczyt. W całej wyprawie uczestniczyło 15 osób: 10 niosących, 4 towarzyszące i ja. Byłam niesiona w plecaku, w którym zrobione są otwory na nogi - wspomina.

 

O godzinie 7.30 Angelika zdobyła polski szczyt Rysów (2499 m n.p.m.), a godzinę później słowacki (2503 m n.p.m.).

Po krótkim odpoczynku, rozpoczęło się długie i męczące zejście w dół. Cała wędrówka zajęła 15 godzin.

- To nie jest tak, że zostałam wniesiona. Kosztowało mnie to wiele wysiłku. Krawędzie plecaka wrzynały mi się w uda, miałam zgniecioną klatkę, a głowę musiałam mieć w jednej pozycji. Czy było warto? Oczywiście, że tak. To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. - komentuje dziewczyna.

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.