Pracujemy tylko razem

Z zawodu - ogrodnik i pomoc domowa, tancerz i tancerka. Prywatnie? Często pary, które wspólnie szukają pracy. Okazuje się, że w niektórych branżach to atut. Co więcej, bywa że pracownicy poszukiwani są grupami

Pracy nie szuka się parami - tak przynajmniej twierdzą specjaliści od rekrutacji. - Wiele firm niechętnie widzi w swoich zespołach małżeństwa, zwłaszcza gdy jedna z osób jest przełożonym, a druga podwładnym, bo obawia się o skuteczność egzekwowania zadań - mówi Joanna Kotzian z agencji rekrutacyjnej HRK. Ale wbrew zasadom rekrutacyjnego savoir-vivre'u w internecie roi się od ogłoszeń "para szuka" i "parę zatrudnię".

Nie chcemy się rozdzielać

Jedno z ogłoszeń w lokalnym portalu Dzwinówek.pl: "Para szuka pracy z zakwaterowaniem w Międzywodziu i okolicy. Jesteśmy pracowici, nie boimy się wyzwań". - Szukamy od dwóch miesięcy - mówi 30-letni Łukasz. Dał ogłoszenie z dziewczyną. Są z Bielska-Białej, chcą się przenieść nad morze. - Dla Diany to będzie pierwsza praca, ja wcześniej byłem ochroniarzem, kelnerem. Możemy pracować w knajpie (ona kelnerka, ja pomocnik w kuchni), sprzątać w pensjonacie. Chcemy mieć wspólny budżet - opowiada. - W Międzywodziu byliśmy na wakacjach, podobało nam się. Jeśli nie tu, poszukamy w innych turystycznych częściach Polski. W okolicy nie ma nic dla dwojga, a nie chcemy się rozdzielać. Razem raźniej - tłumaczy swój wybór. Tacy jak oni w kraju mają szansę razem pracować tam, gdzie obsługa jest wieloosobowa: w hotelach, restauracjach. - Podczas prac sezonowych często się zdarza, że owoce zbiera cała rodzina. Tu pokrewieństwo nie przeszkadza - mówi Magdalena Furs z agencji rekrutacyjnej Adecco Poland.

Wspólna praca, jedna płaca?

Bywają też ogłoszenia pracy dla sparowanych... seniorów. - Szukam małżeństwa emerytów, które przeprowadziłoby się na stałe na Dolny Śląsk. Potrzebuję ludzi do pracy w gospodarstwie. Zapewniam mieszkanie i wspólną pensję. Miałem już kilka telefonów, ale wciąż szukam - mówi właściciel gospodarstwa rolnego, którego ofertę znaleźliśmy w sieci. O pieniądzach mówi wymijająco. - Ta praca powinna dać niezależność na stare lata. Daję mieszkanie, a życie nie jest tu drogie - podkreśla.

Zastanawiamy się jednak, czy takie "grupowe" płacenie jest legalne. - Nie ma w prawie pracy pojęcia "grupowej umowy". Każdy musi pracować na podstawie odrębnej, za określonym w dokumencie wynagrodzeniem - rozwiewa wątpliwości dr Katarzyna Antolak, specjalista z zakresu prawa pracy Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Może dlatego nasz gospodarz wciąż nie znalazł chętnych.

Pracownicy potrzebni parami i grupami to zwykle tancerze. - Jesteśmy nierozłączni. Kilkanaście osób, gimnastyczki artystyczne i tancerze. Produkujemy widowiska taneczno-akrobatyczne na imprezy otwarte i firmowe. Pieniądze muszą nam wystarczyć i na gaże, i na prowadzenie firmy, ale nie narzekamy, kalendarz mamy zapełniony - opowiada Mirosława Kister-Okoń z Gdyńskiego Akrobatycznego Teatru Tańca "Mira-Art". Nie mówią o zarobkach. Dla porównania - w Warszawie pięcioosobowa grupa tancerzy za jeden pokaz na otwarciu sklepu w centrum handlowym zgarnia około 1,5 tys. zł.

Z rodziną do Niemiec, z kumplami na Wyspy

Pracy we dwoje szukają też często Polacy, którzy chcą się zatrudnić za granicą. Chodzi o to, by nie rozstawać się z rodziną lub znajomymi. Z danych agencji pracy wynika, że małżeństwa z dłuższym stażem i rodziny jeżdżą zwykle do Niemiec, Belgii i Holandii. - Jeśli pary znajdują razem pracę za granicą, to na ogół ona opiekuje się domem, a on ogrodem - mówi Magdalena Furs. Grupy znajomych wolą Wielką Brytanię - pracują tam najczęściej w klubach, restauracjach, barach.

Kłusownictwo pracownicze

Przyjmowanie całych grup pracowników z jednej firmy bywa nieoficjalnie stosowane w celu osłabienia konkurencji. - Prawo pozwala zachęcać pracowników do zmiany firmy na inną, ale pamiętajmy, że umowa o pracę może zakazywać pracy dla konkurencji, także po zakończeniu pracy u aktualnego szefa, np. przez rok. Potocznie przejęcie pracowników przez konkurencję nazywa się "kłusownictwem pracowniczym" i bywa oceniane jako nieuczciwe. W Polsce toczą się już o to postępowania między przedsiębiorcami, może ich rozstrzygnięcie uznamy za precedens. W niektórych firmach kodeksy etyki przedsiębiorców zakazują takich działań - przestrzega dr Antolak. Rekruterzy nieoficjalnie przyznają, że takie praktyki odbywają się niezależnie od branży, ale często przytrafiają się w sprzedaży. Pracownicy kuszeni są oczywiście większymi zarobkami.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.