Żeby opalanie było skuteczne musi być idealnie dobrany do karnacji kolor „słonecznej farbki", a żeby pielęgnowało skórę – niezbędne są dobrej jakości składniki. Od pierwszych eksperymentów z błyskawicznym opalaniem w sprayu minęło wiele lat i zmieniło się prawie wszystko.
"Przede wszystkim produkt do opalania ma teraz pochodzenie naturalne", tłumaczy Magda Bednarska, jedna z przedstawicielek firmy Lycon, która wprowadza nowe produkty samoopalające do Polski. „W składzie nowych farbek do spryskiwania ciała jest bio-melanina. To naturalny pigment o brązowej barwie, pochodzący z enzymatycznej polimeryzacji kwasu kawowego. Pozyskuje się go ze źródeł roślinnych. Jak to działa, że wyglądamy jak po słonecznych wakacjach? Bio-melanina dokładnie naśladuje strukturę i kolor melanin w naszej skórze (to właśnie one nadają naszej skórze opalony kolor)". I jeszcze coś! Bio-melanina ma również pewne właściwości przeciwutleniające, co jest dodatkowym bonusem. Chronimy się przed słońcem dzięki... opaleniźnie. Drugi plus: współczesne opalanie natryskowe jest wodoodporne i znika dopiero po złuszczeniu lub usunięciu martwych komórek z warstwy rogowej naskórka. Czyli mniej więcej po 10-13 dniach od zabiegu.
Opalenizna Fot. Shutterstock
Kiedyś klientki narzekały na żółty odcień sztucznej opalenizny, dziwny zapach po zabiegach a także na pozostające na ciele smugi. Wystarczyło zmienić skład (a konkretnie dodać pewne cukry), aby problemy zniknęły. „Nasze opalarki natryskowe Lyco-Bronze wykorzystują najwyższej jakości mieszankę DHA (dihydroxyaceton – środek powodujący delikatne brązowienie skóry), erytrulozy (naturalny cukier poprawiający koloryt i równomierny rozkład opalenizny) i wspomnianej bio-melaniny, aby zapewnić szybką, pozbawioną smug i naturalnie wyglądającą opaleniznę. Klienci mogą dostosować swój pożądany poziom samoopalania, zmieniając czas, na jaki zostawiają produkt na skórze, np. można spłukać ciało po godzinie od zabiegu, a można i po kilku godzinach", dodaje Magda Bednarska.
Opalenizna Fot. Shutterstock
Przed zabiegiem opalania natryskowego koniecznie trzeba wykonać peeling całego ciała. Podczas zabiegu kosmetyczka zabezpieczy nasze włosy, łokcie i stopy (te miejsca mają bardziej przesuszony naskórek i bez zabezpieczenia mogłyby się mocniej zabarwić). Do kabiny natryskowej wchodzimy w jednorazowych majteczkach. Osoba wykonująca opalanie pokrywa nasze ciało dwoma warstwami produktu, po uprzednim ustaleniu jakiego efektu oczekujemy. Czasem ktoś woli efekt lekkiego muśnięcia słońcem. Kiedy indziej ma nastrój na wspomnienie lata na Karaibach. Odcień można dopasować bezpośrednio do naszej karnacji. I na koniec ważna rzecz dotycząca pielęgnacji. Efekt opalania utrzymuje się dłużej, jeśli codziennie balsamujemy ciało. Nawilżona skóra wolniej się złuszcza, czyli także wolniej schodzi opalenizna.
Opalenizna Fot. Shutterstock
Zobacz także: dzięki tym kosmetykom twoja skóra będzie wyglądała jeszcze lepiej!