Panterka? Tak, poproszę! Wydawało mi się, że w mojej szafie nie ma już miejsca na zwierzęce printy, ale te półbuty Balagan całkowicie mnie przekonały. Trochę trekkingowy fason, trochę old money vibe – do dżinsów, garnituru albo nawet romantycznej sukienki. Mocny akcent, który robi stylizację. Pudrowy dziewczęcy dodatek w postaci sznurówek to wisienka na torcie.
Salomony? Kto by pomyślał, że masywne, terenowe buty staną się obiektem pożądania w świecie mody? A jednak – i ja się pod tym podpisuję. Noszę je nie tylko na hiking, ale i na codzień – z szerokimi spodniami albo długą, lejącą sukienką. Idealne do stylu gorpcore, który w 2025 roku wciąż będzie rządził. Perełki!
Cortezy to klasyka, której nie da się pobić. Ten maślany kolor to marzenie. Uwielbiam, jak te buty dodają charakteru każdej stylizacji, od minimalistycznego total looku po bardziej retro outfity. To sneakersy, które pasują do wszystkiego i których nigdy nie będę mieć dość.
Eleganckie, ale z lekkim vintage'owym sznytem. Pasują do biurowych looków, ale też do modnych preppy stylizacji – tych mi w szafie nie brakuje. Beż i brąz? To klasyczne połączenie, które wygląda dobrze z każdą kolorystyką garderoby. Ponadczasowość level expert.
Baleriny wracają i to w wielkim stylu. Te od Tory Burch to esencja francuskiego szyku, ale w wersji glow – bo kto powiedział, że codzienne buty nie mogą błyszczeć? Półtransparentny tiul tylko dodaje uroku i wydłuża sylwetkę. Widzę je w duecie z małą czarną, oversize’ową koszulą albo minimalistycznym garniturem. Piękne, delikatne, ale z efektem WOW.
Jeśli miałabym wybrać tylko jedną parę eleganckich butów, to byłyby właśnie one. Klasyczne, dziewczęce, ale z pięknym masywnym szpicem, który wydłuży nogę. Czarny, skórzany model z paskiem to idealne uzupełnienie każdej stylizacji – od biura po wieczorne wyjście. Wygodny obcas sprawia, że można w nich przechodzić cały dzień. Kusiły mnie już od dwóch sezonów!