Odkryłam kosmetyki, które podchodzą do włosów z taką czułością, jakiej potrzebują – bez owijania w bawełnę, za to z genialnym składem. Mowa o polskiej marce YOPE i jej linii myHair. Zapomnij o uniwersalnych produktach, które obiecują wszystko. Tutaj każda butelka to odpowiedź na konkretny problem. I robi to z pomocą prawdziwych superbohaterów – adaptogenów. To takie sprytne rośliny, które pomagają naszym włosom radzić sobie ze stresem, zanieczyszczeniami i wszystkim tym, co funduje im codzienność. Brzmi jak magia? To po prostu nauka i natura podana w najpiękniejszej formie.
Przez kilka lat miałam włosy blond, więc blondynki – wiem, co czujecie. To wieczna walka z żółtymi i miedzianymi refleksami, które pojawiają się znienacka, kilka tygodni po wizycie u fryzjera. A co, jeśli powiem ci, że można mieć chłodny, świetlisty blond na co dzień? Linia BLONDE od YOPE to absolutny game-changer. Dzięki technologii, która odbudowuje mostki we włosach (brzmi poważnie i tak właśnie działa!), i adaptogenowi w postaci amli, pasma stają się gładkie jak tafla. Fioletowe pigmenty genialnie gaszą żółć, ale bez strachu – nie obudzisz się z niebieską poświatą. Szampon, odżywka, która ma moc maski i boskie mgiełki rozświetlające – ten zestaw to przepis na blond, o którym zawsze marzyłaś.
Widzisz na szczotce więcej włosów niż zwykle? Stres, zmiany pór roku, osłabienie – to wszystko odbija się na naszych włosach. Zanim zaczniesz panikować, daj szansę kuracji GROW. Ten szampon to przemyślany, czteroetapowy program ratunkowy dla twoich cebulek. Mikropeeling przygotowuje skórę, szampon i odżywka wzmacniają to, co już masz, a prawdziwym hitem jest nocne serum. Jego delikatnie rozgrzewająca formuła działa jak witaminowa bomba dla skóry głowy – pobudza mikrokrążenie i stymuluje cebulki do pracy, kiedy ty smacznie śpisz. Nie ma większej satysfakcji niż obserwowanie, jak z dnia na dzień włosy stają się mocniejsze i pojawiają się nowe baby hair!
Jeśli twoje włosy przypominają bardziej siano niż jedwab, są matowe, szorstkie w dotyku i puszą się przy najmniejszej wilgoci – to znak, że umierają z pragnienia. Zamiast obciążać je ciężkimi maskami, podaj im szklankę wody w postaci linii HYDRATE. Kluczem jest tu równowaga PEH (proteiny, emolienty, humektanty), o której trąbią wszystkie włosomaniaczki, i bazylia Tulsi, która koi i nawilża jak nic innego. Delikatny szampon, odżywka, lekki spray bez spłukiwania (mój hit na szybkie odświeżenie!) i bogata maska 3w1 to rytuał, który zamieni twoje suche strąki w miękkie, lejące się i pełne zdrowego blasku pasma.
Znasz ten koszmar: rano myjesz włosy, a już po południu są smętnie oklapnięte u nasady. I tak w kółko. Linia BALANCE to detoks dla skóry głowy. Delikatne kwasy i orzeźwiający mirt cytrynowy działają jak regulujący tonik – dokładnie oczyszczają, ale bez wysuszania. Normalizują wydzielanie sebum, dzięki czemu włosy w końcu odżywają i odbijają się od nasady! W tej linii znajdziesz oczyszczające serum, lekki szampon, odżywkę, która nie obciąża, a moim absolutnym faworytem jest sól morska w sprayu! Daje tę cudowną, plażową teksturę i objętość bez sklejania.
Rozjaśnianie, farbowanie czy codzienne prostowanie. Nasze włosy znoszą naprawdę wiele. Kiedy zaczynają się łamać, kruszyć i wyglądają na zmęczone, potrzebują prawdziwego intensywnej regeneracji. Linia BOOST z grzybem Reishi (tak, grzybem!) to ratunek, który działa od środka. Zupełnie jak plaster na zniszczenia, odbudowując strukturę włosa i przywracając mu elastyczność. Łagodny szampon, wygładzająca odżywka, bogata maska (którą możesz nałożyć nawet na całą noc!) i ochronne serum na końcówki tworzą tarczę, której potrzebują twoje osłabione kosmyki. Poczujesz, jak wraca do nich życie, sprężystość i ten cudowny efekt "bounce".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!