Laboratorium mnie kręci

Komórki macierzyste są fascynujące! To jest to, co może zmienić świat - mówi Joanna Filipowska, jeszcze studentka i już badaczka, której prace prezentowane są na międzynarodowych konferencjach naukowych. W czwartek odebrała pierwszą nagrodę w konkursie ?Dziewczyny przyszłości?, który promuje studentki badaczki

Sto projektów z 29 uczelni w kraju i 10 laureatek - dziewczyn, które łączą badania ze studiami, są już cytowane w prestiżowych pismach, jeżdżą na zagraniczne konferencje, a ich projekty mają szansę zmienić oblicze nauki. - Dostaliśmy głównie prace dobre i bardzo dobre. Naukę w Polsce czeka wiele dobrego - mówi prof. Marianna Turkiewicz z Politechniki Łódzkiej, przewodnicząca jury konkursu, zorganizowanego po raz drugi przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz miesięcznik "Elle". W tym roku wiele zgłoszeń dotyczyło badań, które pomogą opracować nowe metody leczenia, np. nowotworów czy terapii złamań kości. Dziewczyny przyszłości dostały w sumie ponad 100 tys. zł nagród. O tym, dlaczego laboratorium wciąga, opowiadają "Metru" dwie z laureatek.

Albo badam, albo się wspinam

Joanna Filipowska, I nagroda

 

studentka V roku biologii Uniwersytetu Jagiellońskiego

 

Bada mechanizmy formowania się ludzkiej tkanki kostnej. Jej badania mają na celu znalezienie wydajniejszych metod produkcji biomateriałów, które mogą znaleźć zastosowanie w leczeniu skomplikowanych złamań

- Biologia jest fascynująca, daje mi poczucie, że uczestniczę w badaniach, które być może zmienią świat, poprawią jakość życia. Chyba już w liceum załapałam biologiczną zajawkę, a na pierwszym roku wiedziałam, że chcę się zająć komórkami macierzystymi. Czego trzeba w nauce? Dobrej organizacji. Dzień pracy zaczynam bardzo wcześnie i kończę bardzo późno, ale dla mnie akurat laboratorium jest miłą odskocznią od zajęć na uczelni. Spędzam w nim niemal każdą wolną chwilę. Wakacje? Takie zupełnie bez badań? To tylko w górach. Lubię się wspinać. Chyba zawsze muszę mieć jakiś szczyt do zdobycia. Rodziny na razie nie planuję, mam jeszcze czas. Czy gapię się czasem w telewizję? Jasne, jak każdy.

- A jaka książka leży teraz przy pani łóżku? - Stosy fachowej literatury. Kiedy mam czas, sięgam po klasykę. Uwielbiam Tołstoja.

Eksperymentuję nawet w weekendy

Małgorzata Wańczyk, nagroda specjalna

 

studentka IV roku Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego

 

Jej badania mają poprawić skuteczność terapii nowotworów. Ale jury doceniło też działalność pozanaukową dziewczyny i jej społeczne zaangażowanie (taką nagrodę przyznano po raz pierwszy). Małgosia skończyła w cztery lata italianistykę i jako wolontariuszka pracowała najpierw na rzecz budowy dróg w Etiopii, potem dla stowarzyszenia ratującego włoskie fontanny

- Skąd czas na to wszystko? To tylko tak poważnie brzmi (śmiech). Kluczowa jest dobra organizacja czasu i skrupulatnie prowadzony terminarz. Zawsze byłam rozdarta między językami a biologią. Moi rodzice są lekarzami i to oni zarazili mnie medycyną. Na początku postawiłam na filologię, ale przestało mi to wystarczać. Zaczęłam równolegle farmację na WUM. Kiedy pierwszy raz weszłam do laboratorium zrozumiałam, że to jest to, czego szukałam. Kręci mnie ta atmosfera, ludzie, badania. Zdarza się, że przesiaduję tam w weekendy i eksperymentuję. Co dalej? Na razie: zostaję w nauce. Tylko tyle wiem. Tłumaczenia to już hobby i odskocznia od badań.

- A co pani teraz czyta? Tylko fachową literaturę? - Skąd! Wciągnął mnie Jo Nesbo i pochłaniam jego kolejny kryminał.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.