Baza z aplikatorem w pędzlu pojawiła się w makijażowej kolekcji YSL w ubiegłym roku. Top Secret ma gwarantować wygładzenie i rozjaśnienie skóry twarzy. Dodatkowym plusem tego kosmetyku miało być opatentowane opakowanie z aplikatorem w formie pędzla - drugie takie rozwiązanie YSL po zastosowanym innowacyjnie w podkładzie sprzed dwóch lat.
Kusiło mnie długo, żeby tę bazę kupić, podobało mi się opakowanie - lubię pędzle do makijażu - obiecywana bardzo lekka formuła i delikatne rozjaśnienie. Na forach chór entuzjastek przekonywał mnie do jakości i wyjątkowości tego kosmetyku . Bazę wcześniej wypróbowałam - próbka z Sephory była dość gęsta, z wyraźnie dostrzegalnymi połyskującymi, perłowymi drobinkami (konsultantka korzystała z testera w cienkiej tubce). Próby wyszły bez rewelacji, ale przekonywano mnie, że konkretny efekt jest widoczny dopiero przy użyciu tego firmowego pędzla. No i bęc, skusiłam się.
Baza występuje w jednym odcieniu. Ma konsystencję fluidu o przezroczystym, lekko kremowym zabarwieniu z delikatnymi perłowymi drobinami.
Użytkowanie tego kosmetyku miało być ultraproste: przekręcić górną część z pędzlem i już - szast prast (wg filmu instruktażowego ze strony YSL można to było "zrobić jak profesjonalista"). U mnie tak łatwo się to nie odbyło - po pierwsze, po przekręceniu opakowania zawsze na pędzel wylewało się dużo fluidu. Najpierw nanosiłam go na dłoń, ale i tak sporo się po prostu marnowało. Poza tym nadmiar tej bazy na skórze nie kończył się dobrze - miałam wrażenie, że preparat staje się kleisty. Top Secret ma w składzie silikon - na twarzy nie tworzy się jednak charakterystyczna dla silikonu warstwa i to jest plus. Minus natomiast jest taki, że tak naprawdę na mojej twarzy nie tworzyło się w ogóle nic prócz zbytecznej, kolejnej, lekko lepkiej powłoki.
Patrzyłam na tę bazę położoną w różnym świetle, próbowałam z nią różne podkłady - według mnie Top Secret tej bazy jest tak głęboko ukryty dla moich oczu, że aż niewidoczny. Nie ma żadnego działania wygładzającego. Nie ma działania rozjaśniającego położona nawet na gołą skórę. YSL kusi poza tym efektem odprężęnia skóry, który mamy uzyskać dzięki dodatkowi kofeiny w tym kosmetyku: przykro mi, ale niczego takiego nie stwierdziłam. Jestem naprawdę nadal wręcz zaskoczona tym, że ten produkt nie robi zupełnie nic.
Minusem jest też niestety opakowanie - jak już wspomniałam wcześniej, ilość bazy wydobywająca się z opakowania jest za duża - to naprawdę szkoda, gdy płacimy za 40 ml z których 15 jest spisane na straty. Pędzel jest miękki i dobrze układa się na skórze, ale jest kłopot z jego myciem. Daje się wprawdzie zdjąć, ale plastik jest kruchy i podatny na ułamanie.
Kończąc - ładne, zbyteczne nic . Spore rozczarowanie. Nadwyżka marketingu (i ceny!) nad treścią.
Cena: 155 zł
Czytaj także w Znam.to: Bibułki matujące z The Body Shop zamiast pudru
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!