Wasze zakupy: Clinique High Impact Mascara

Andreson ze Znam.to o mascarze Clinique: bez fajerwerków, ale i mało szkodliwa

Maskara High Impact Clinique'a należy do tego typu kosmetyków , które używałam wiele razy, ale nigdy nie kupiłam. Czemu? Producent bardzo często dodaje miniaturki tego tuszu do innych produktów marki Clinique . Używam tych miniaturek (a są to dość spore miniaturki, w rozsądnych wielkościach podróżnych - mnie jedna z nich starczyła na dwutygodniowe wakacje ) regularnie, ale nie jestem na tyle zachwycona efektem, by kupić sobie opakowanie normalnej, sklepowej, wielkości.

Wbrew nazwie - High Impact - nie nadaje rzęsom jakość wyjątkowego wyglądu. Pierwsze dwie warstwy zapewniają normalny, naturalny wygląd, jaki bardzo lubię. Rzęsy są delikatnie podkreślone, lekko uniesione i wydłużone. Mam dość gęste, średnio krótkie i proste rzęsy - i ta maskara nie przynosi im zbyt wielkich korzyści. Dopiero nałożenie powyżej trzech warstw robi jakąś różnicę - ale trzeba podkreślić, że nie oznacza to efektu sztucznych rzęs. Maskara nie podkręca, jedynie lekko podnosi rzęsy, ale za to nie skleja, nie zostawia grudek, więc rzęsy wyglądają dobrze.

Za to, jak już to zostało opisane w innej recenzji tego tuszu - High Impact jest zupełnie nieodporna na wodę . To nie jest maskara wodoodporna, ale mimo wszystko... Wystarczy odrobina wilgoci w powietrzu i High Impact spływa z rzęs. Ale to oznacza, że nie trzeba się natrudzić z demakijażem.

Dużą zaletą jest jej neutralność - delikatność. Mam wrażliwe spojówki i czasem nawet wypróbowane/przetestowane tusze do rzęs wywołują łzawienie lub podrażnienia. High Impact pod tym względem jest bez zarzutu.

W skrócie - przyzwoita jakość, ale bez rewelacji, ze te pieniądze można kupić lepsze tusze do rzęs.

Czytaj także w Znam.to: Ujędrnij sobie dekolt!

Kostiumy kąpielowe New Yorker

Deliaktana bluzka Top Secret

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.