Jaka parasolka nie połamie się na deszczu? - ekspertka podaje model idealny

Na długim kiju, z 16 drutami wykonanymi ze stali - to parasol idealny na deszcz i wiatr. Najczęściej do naprawy trafiają modele, które automatycznie się zamykają i otwierają

- Im mniej skomplikowany parasol, tym większa szansa na to, że będzie działał przez lata - mówi Barbara Szafrańska z zakładu napraw parasoli przy ul. Skaryszewskiej na warszawskiej Pradze.

I podaje rysopis parasola wręcz niezniszczalnego:

liczba drutów - najlepiej 16 (choć osiem też wystarczy, jeśli wykonane są ze stali),

sposób otwierania - ręczny,

długość - po złożeniu powinien mieć około metra,

materiał, z jakiego wykonany jest stelaż (druty, kijek, rączka) - stal,

materiał czaszy parasola - nie ma znaczenia (popularny jest poliester, można spotkać impregnowaną bawełnę lub satynę).

Niepraktyczny i ciężki? Niezupełnie, bo kiedy od tygodnia leje, to model wręcz pożądany. Choć jak przyznaje specjalistka od napraw parasoli, stal jest faktycznie cięższa od popularnego włókna szklanego.

Trwały parasol mógłby być ostatecznie wykonany z lżejszego tworzywa, są jednak dwa warunki. - Musi być to włókno szklane, a nie podróbka z plastiku. Parasolka nie może się wielokrotnie składać, lecz pozostać na kijku. Poza tym należy się z nią dobrze obchodzić, czyli złożyć w czasie najsilniejszego wiatru - doradza pani Barbara.

Gwarancji trwałości nie daje parasolkom, które automatycznie się zamykają i otwierają (tzw. duoautomatycznym). - Mają zbyt wiele nitów, załamań, kolanek podatnych na zniszczenia. Jeśli taka parasolka upadnie, jest prawie w stu procentach pewne, że zepsują się rolki w środku mechanizmu - ostrzega. Przyznaje, że półautomaty są wygodne, bo mieszczą się do torebki czy plecaka, ale też często je naprawia.

Piętą achillesową parasolek - bez względu na model - są maszynowo wykonywane kolce (jest to metalowe lub plastikowe wykończenie, które pozwala na założenie materiału na drut). - Można temu zaradzić oddając do ręcznego przyszycia, wtedy kolce będą trzymały się latami - podpowiada.

Jakie parasolki oddajemy najczęściej do naprawy? - Te kupione na wakacjach za granicą, np. z wieżą Eiffla na czaszy. Stuletnie parasole z wytrzymałym stelażem, w których trzeba wymienić tylko materiał. Zdarzają się też "jednorazówki", czyli takie za kilkanaście złotych, do których właściciele mają sentyment - wylicza właścicielka punktu napraw.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.