Najnowsze wcielenie Madsa Mikkelsena to postać historyczna - Johann Friedrich Struensee, nadworny lekarz duńskiego króla Christiana VII. W drugiej połowie XVIII w., kiedy nad Europą unosił się już duch Oświecenia, Dania wciąż pozostawała więzieniem. Jednym z jej więźniów była królowa Karolina Matylda. 15-letnia dziewczyna przybyła do Danii poślubić króla, który okazał się nieczułym szaleńcem. Z otwartego, oczytanego dziewczęcia zrobiła się smutna, zrezygnowana kobieta. Na dworze zjawił się jednak Struensee, który miał utemperować szaleństwa króla. Inteligentny, wrażliwy i zarażony oświeceniowymi ideami, szybko odkrył, że królowa jest piękna i bardzo samotna, i że królem można manipulować. Udało mu się zdobyć i serce Karoliny, i władzę. Nie na długo jednak...
W stylowym, pięknie sfilmowanym kostiumowym dramacie łączą się z wdziękiem wątek zakazanej miłości i zakazanych idei. Młodzi skaczący na ulicach przeciw ACTA będą zapewne zdziwieni, widząc, że kobiety w gorsetach i mężczyźni w pudrowanych perukach też potrafili walczyć o prawa obywatelskie. To zaskakująca nauka płynąca z filmu, który przede wszystkim pozostaje jednak historią miłosną.
Mads Mikkelsen z wdziękiem odgrywa rolę lekarza-idealisty. Ale to tylko kolejne z licznych jego wcieleń. Był już m.in. psychiatrą z depresją ("Wilbur chce się zabić"), pastorem ("Jabłka Adama"), przeciwnikiem Jamesa Bonda ("Casino Royale") i jednookim wikingiem ("Valhalla: Mroczny wojownik"). A teraz zagra Hannibala Lectera w amerykańskim serialu kryminalnym. Wszechstronność idzie w parze z jego interesującą powierzchownością. Na niektórych, a raczej na niektóre, działa ona szczególnie mocno. Dowodem książka norweskiej pisarki Heddy H. Robertson pt. "Kręci mnie Mads Mikklesen", która za tydzień trafi do naszych księgarń. Pod tym tytułem kryje się opowieść o fascynacji 19-letniej Norweżki pracującej w małej księgarni klientem, który - ponieważ jest Duńczykiem i nieco przypomina aktora - nazywany jest przez nią właśnie Madsem Mikkelsenem. Bohaterka spędza wiele czasu na snuciu niegrzecznych fantazji, przy których okrzyczane "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" to zwyczajne nudziarstwo.