Płytka pomalowana tym lakierem wygląda jakby wykonano ją z chromu. Lśniący, metaliczny efekt, po prostu srebro na paznokciach. Trzyma się trzy dni bez skazy, potem zaczyna się ścierać na końcach. Ma wygodny pędzelek. Dwie warstwy w pełni stwarzają lustrzany efekt. Szybko schnie.
Świetny stosunek jakości do ceny. Bajeczna gama kolorów. Urzekły mnie zwłaszcza szmaragdowe zielenie oraz niebieskości - o barwie dżinsowej, granatowej, lazurowej... Trwałość dobra, ale nie mistrzowska.
Z gamy ColorStay, czyli kosmetyków trwałych. Producent obiecuje 11 dniową trwałość. To oczywiście mało realne. U mnie po tygodniu trzeba było zmyć, ale do tego czasu rzeczywiście trzymał się bardzo dobrze, wyglądem przypominał hybrydę. Do kompletu stosowałam bazę i top z tej samej serii.
Bardzo duża pojemność, aż 18 ml. Gama kolorów przyprawia o zawrót głowy. Moje ulubione to klasyczna czerwień Monroe's Red, nieco ciemniejsza Red Flare oraz bardzo niejednoznaczna, pasująca do wszystkiego, Lola (koral złamany różem, wpadające w czerwień!) oraz jasnokoralowy, letni Pixy Stix. Orly ma też przepiękne neony. Pędzelek wspaniały - trzy pociągnięcia i paznokieć pomalowany. Trzyma się przez tydzień.
Ładny efekt frencha - dłonie wyglądają na zadbane, świeży, delikatny, porcelanowo-mleczny manikiur, nieco transparentny. W dobrym stanie potrafi przetrwać 4 - 5 dni. Ma pędzelek, który ułatwia precyzyjne malowanie i dobrą konsystencję - niezbyt gęsty - nie zostawia smug i niezbyt rzadki - nie rozlewa się po płytce.