Z wokalistką Dani Klein rozmawia Daniel Banaczek
- To było ponad trzydzieści lat temu, kiedy pierwszy raz występowałam na scenie w prawdziwym teatrze. I właśnie wtedy śpiewałam piosenki Jacques'a Brel'a. Wcześniej, jako mała dziewczynka, słuchałam piosenek francuskich w radiu. Ich teksty były czystą poezją, w której się zakochałam. W domu też rozmawialiśmy w języku francuskim, więc mogę powiedzieć, że to prawdziwy powrót do moich korzeni.
- Teraz może już tak nie jest. Ale w latach siedemdziesiątych francuskie piosenki miały bardzo mocny przekaz. Tworząc tę płytę, bardzo się bałam, bo chciałam, żeby moje utwory też go miały. I gdy posłuchałam w radiu naszych pierwszych utworów, nie byłam zawiedziona.
- Pytania, które się tam pojawiają - czym jest w życiu szczęście, co jest dla nas ważne i o iluzje, w których żyjemy - ludzie zadają sobie przez wieki. I pragną tego samego. Dziś tak samo mocno możemy utożsamić się z przesłaniem słów poety.
- Na początku było mi bardzo ciężko. Moi rodzice odeszli niedawno - ojciec dwa lata temu, a mama dwa i pół roku temu. Byłam z nimi bardzo związana i strasznie to przeżyłam. Teraz mogę powiedzieć, że minęło już trochę czasu i powoli staram się z tym pogodzić, ale te emocje wciąż żyją.
- Podczas komponowania utworów najpierw improwizowałam samą melodię, potem pracowałam z tekstem. To czasem trudne, bo najpierw muszę mieć w głowie jakąś historię, potem muzykę, i ostatecznie łączę jedno z drugim.
- Pochodzę z Brukseli, miasta, które z jednej strony jest teraz stolicą europejską, a z drugiej strony łączy kilka kultur. Używamy zarówno języka flamandzkiego, jak i francuskiego. Podczas wojny słuchaliśmy muzyki amerykańskiej, potem francuskich pieśni oraz muzyki z Niemiec i Anglii. Jesteśmy ulokowani pomiędzy różnymi stylami muzycznymi i to być może wpływa na naszą twórczość.
- Mam wrażenie, że Polska to taki zielony kraj. Są tam warzywa i dania, których w Belgii nie uświadczysz. Mam szczególny stosunek do Polski, bo gospodynią w moim domu jest właśnie Polka. Przygotowuje mi dania, których nazw nie pamiętam - poza pierogami. Lubię przyjeżdżać do Polski.