Owalna markiza, szafirowa głębia, otoczona brylantami. Księżna Kate otrzymała pierścionek zaręczynowy, który wcześniej należał do Diany – i tym samym dołączyła do historii królewskiej biżuterii. Ale nie chodzi o sentyment. Ten wzór zdaje się być esencją królewskiego stylu: okazały, symetryczny, ozdobiony diamentowymi „sopelkami", które przypominają koronę. Wzór markizy – choć obecnie kojarzony z Kate, która często go nosi – od lat pojawia się w rodzinie królewskiej. W pierścionkach, kolczykach, broszach, naszyjnikach. Zdaje się przechodzić z pokolenia na pokolenie niczym korona królewska.
Lady Di kojarzymy z przełamywaniem protokołu, ale w kwestii biżuterii – też ulegała dworskiej modzie. Perły? Jej ikoniczny kaskadowy naszyjnik z pereł zapisał się na kartach historii. Księżna uległa również urokowi markizy. Lubiła ją w wersji XL, którą widać z daleka. A jednak, gdy porównać ją z resztą royalsów, widać jedno – Diana na co dzień częściej stawiała na bardziej minimalistyczne formy. Duże, ale gładkie złote kolczyki, łączone, ale proste obrączki – to był jej styl, trochę w wersji „quiet luxury", zanim ten termin trafił na Pinteresta. Była ikoną, nawet bez ciężkiej korony na głowie.
Perły to biżuteryjne DNA Windsorów. Królowa Elżbieta II rzadko rozstawała się z klasycznymi perłowymi sztyftami – ponadczasowymi, pasującymi do wszystkiego. Księżna Diana również przepadała za perłami w uszach, ale w maksymalistycznej wersji. Kate owszem, wybiera perły, ale smukłe i wiszące. Najczęściej są to delikatne modele, które wydłużają jej szyję, dodają kobiecości i nie rzucają się w oczy aż nadto. Czy to ślub królewski, spotkanie z premierem czy wyjście z dziećmi – Kate bardzo często sięga po tą samą biżuterię i nie ma problemu, żeby nosić ją wielokrotnie.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!