Dmuchana biżuteria nie jest nowością, choć teraz znowu przeżywa swoje wielkie „boom". Jej historia sięga lat 90., kiedy projektanci zaczęli eksperymentować z przeskalowanymi formami. Trend powrócił w czasie pandemii, gdy moda zapragnęła radości, koloru i lekkości – właśnie wtedy zaczęliśmy szukać dodatków, które podnoszą na duchu. Biżuteria wyglądająca jak nadmuchane balony szybko stała się ikoną „dopamine dressing". Grube, wyraziste kształty przypominają rzeźby wyjęte z galerii sztuki współczesnej. Pierścionki przywodzące na myśl pękate formy, kolczyki unoszące się w powietrzu niczym balony i bransolety o niespodziewanych proporcjach domagają się uwagi. Od Loewe po Balenciagę – świat mody szaleje na punkcie tych nowoczesnych form.
W stylizacjach warto postawić na minimalizm. Biała koszula oversize, jeansy i ogromna złota bransoleta? Efekt murowany. Niektóre trendy mają to do siebie, że wpasowują się wszędzie. Dmuchana biżuteria nie uznaje ograniczeń. Za dnia wygląda świetnie w połączeniu z klasyką, a w wieczorowych stylizacjach błyszczy jak gwiazda. Jeśli potrzebujesz czegoś spektakularnego, a jednocześnie lekkiego i wygodnego, ten trend to strzał w dziesiątkę.
Największy urok dmuchanej biżuterii to jej kontrast. Choć wygląda na ciężką, zaskakuje swoją lekkością i komfortem noszenia. Na pierwszym miejscu w rankingu popularności znajdują się klasyki w złocie, które idealnie grają z eleganckimi fasonami. Warto zwrócić uwagę na kolczyki ze sztyftem przypominające łezki czy serca i te dłuższe koła nienaturalnych, powiększonych kształtach. Sekret tkwi w zabawie formą. Im większa, bardziej zaskakująca i nieregularna – tym lepiej.