"Moje dobre samopoczucie wcale nie musi być zależne od mojego wyglądu" - czy ciałoneutralność zdetronizuje ruch body positive?

Body positive to gorący temat, który zajmuje szczególne miejsce w mediach społecznościowych. O ciałopozytywności i nie tylko postanowiłam porozmawiać z twórczyniami polskiej marki bieliźnianej. Na ich Instagramie znajdziecie wiele inspirujących treści związanych z samoakceptacją.

Body positive, czyli jak utrzymać pozytywne relacje z własnym ciałem?

Hasło body positive zdominowało media społecznościowe - hashtagiem #bodypositive jest oznaczonych ponad 16 mln postów na Instagramie. Ale moda na akceptowanie własnego ciała przejawia się nie tylko tam. W branży fashion znalazło się (wreszcie) miejsce dla kobiet, które odbiegają od wyidealizowanego kanonu piękna, a szerokie biodra czy duży biust, które były wcześniej uznawane za niedoskonałości, stały się pożądane - również na pokazach światowych projektantów. 

Pokaz Versace SS21Pokaz Versace SS21 fot. Versace

Powstaje coraz więcej kampanii reklamowych i akcji społecznych, w których nie królują już wyłącznie młode dziewczyny o perfekcyjnej figurze i idealnych proporcjach. Warto wspomnieć tutaj o przełomowej kampanii marki Victoria's Secret, której jeszcze do niedawna zarzucano, że promuje wyidealizowany kanon piękna. Wzięły w niej udział kobiety o różnych rozmiarach i typach urody, marka postanowiła zrezygnować również z retuszowania fotografii. W duchu body positive tworzą też znane sieciówki. Najnowsza kampania strojów kąpielowych H&M łamie stereotypy i celebruje kobiece piękno w każdym rozmiarze. Wzięła w niej udział modelka plus size i aktywistka Paloma Elsesser.

 

Szczupłe, pełniejsze, umięśnione czy z cellulitem i rozstępami? Wszystkie ciała są piękne

O ciałopozytywności wciąż jest głośno, dlatego postanowiłam przyjrzeć się jej bliżej. Na samym początku warto wyjaśnić, czym jest ruch body positiveSam termin powstał w 1996 roku za sprawą Connie Sobczak oraz Elizabeth Scott. Sobczak wraz ze swoją psychoterapeutką założyła stronę internetową "The Body Positive". Ich celem było stworzenie miejsca w sieci, w którym kobiety mogłyby poczuć się bezpiecznie i zbudować pozytywną relację z ciałem - bez oceniania po wyglądzie. W Polsce definicję pojęcia ciałopozytywność podano w 2018 roku. Po polsku body positive to ciałopozytywność, oznacza to po prostu akceptowanie swojego ciała. Hasło zostało zarejestrowane na portalu Obserwatorium Językowego Uniwersytetu Warszawskiego, który zajmuje się badaniem i opisywaniem najnowszego słownictwa polskiego.

Body positive to odpowiedź na kult zewnętrznego piękna i wyidealizowane zdjęcia, które jeszcze do niedawna dominowały w mediach. W body positive chodzi o to, by zaakceptować swoje ciało w pełni - wraz z jego wszystkimi wadami i zaletami. W postach na Instagramie, które zostały oznaczone hashtagiem #bodypositive, można zobaczyć zdjęcia różnych sylwetek - szczupłych, grubszych, umięśnionych, z cellulitem czy rozstępami na udach. Te osoby kochają swoje ciało i nie przepraszają za to, jak wyglądają. Wniosek? Piękno to różnorodność. Trzeba przyznać, że ruch body positive złamał (i wciąż łamie) utarte stereotypy. 

Screen Instagram Justyny LisScreen Instagram Justyny Lis fot. Instagram.com/justynaliscom

Na Instagramie znajdziemy wiele profili w duchu ciałopozytywności. Po inspirujące treści warto zajrzeć m.in. do Megan Jayne Crabbe (@bodyposipanda), którą śledzi ponad milion obserwujących. W przeszłości Megan cierpiała na zaburzenia odżywiania - walczyła z anoreksją. Teraz blogerka pomaga innym dziewczynom pokochać swoje ciało i udowadnia, że piękno nie ma jednego rozmiaru. Crabbe przekonała się również, jak cienka jest granica między body positive a body shaming.

 

Body shaming to działanie, które ma na celu ośmieszenie kogoś, poniżenie lub zawstydzenie z powodu wyglądu. Megan Jayne Crabbe spotyka się z ogromną krytyką. Z jednej strony zarzuca jej się to, że jest otyła, a z drugiej dostaje jej się za...zrzucanie kilogramów. Według niektórych odchudzanie się jest bowiem sprzeczne z ideą body positive i świadczy o braku akceptacji swojego ciała.

"Ty w ogóle coś jesz? Wyglądasz jak anorektyczka". Body shaming dotyka każdego

Okazuje się, że body shaming może przybierać różną formę i wcale nie dotyczy wyłącznie osób grubszych. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, że nasz komentarz może kogoś zawstydzić. "Ty w ogóle coś jesz?, "Same kości i skóra", "Wyglądasz jak wieszak" - tutaj mamy przykład tzw. skinny shaming, który dotyka szczupłe osoby. Chodzi oczywiście o ośmieszanie kogoś z powodu jego niedowagi czy filigranowej budowy ciała. Przekonała się o tym Natalia Szroeder, która na swoim Instagramie apeluje: "Pamiętajmy, że body positive tyczy się też dziewczyn, które noszą małe rozmiary". Piosenkarka od kilku lat mierzy się z krytycznymi komentarzami dotyczącymi jej sylwetki. 

Natalia SzroederNatalia Szroeder fot. Screeen Instagrama @natalia_szroeder

"Moje dobre samopoczucie wcale nie musi być zależne od mojego wyglądu"

Czy da się kochać swoje ciało bezwarunkowo i non stop? Dla wielu z nas jest to po prostu trudne. Zwłaszcza że nie w każdym momencie życia mamy ochotę mówić sobie do lustra, że jesteśmy piękne. O drogę do akceptacji swojego ciała zapytałam twórczynie ciałolubnej bielizny Cztery Litery. 

Oczywiście, że akceptacja ciała nie przyszła od razu. Obie wychowywałyśmy się na przełomie lat 90. i lat 00., gdy kultura diet była w rozkwicie. Ideałem piękna była sfotoszopowana modelka XX(X…)S z wyraźnymi zaburzeniami odżywiania. Każda kobieta, którą znałyśmy, miała kompleksy dotyczące swojego wyglądu. Wszyscy używali określenia "gruby/a" jako największej obelgi. Media były pełne bodyshamingowych treści. A w samym środku my - nastolatki, które dopiero budują swój obraz świata i samych siebie w nim

- mówią Nasti Tuła i Ania Kurecka. Dziewczyny biorą pod uwagę, że pewnych nawyków nie wyzbędą się nigdy, ale nie zmienia to faktu, że ich świadomość wzrosła, a wraz z nią - empatia w stosunku do siebie i innych. 

 

Owszem, ruch body positive zrobił wiele dobrego, ale coraz częściej zarzuca się mu, że w ciałopozytywności wszystko sprowadza się do wyglądu. A on przecież nie powinien być najważniejszy. Z pomocą przychodzi body neutrality. O różnicach między tymi nurtami opowiadają dziewczyny z Czterech Liter. Od dłuższego czasu przy tworzeniu bielizny starają się odejść od body positive właśnie na rzecz ciałoneutralności. 

Ciałopozytywność dąży do zmiany definicji piękna, podczas gdy body neutrality skupia się raczej na obniżeniu jego wartości. W pierwszym przypadku określa się wszystkie cechy zewnętrzne jako piękne, ze szczególnym uwzględnieniem tych, które do tej pory były negatywnie oceniane przez społeczeństwo. W drugim - uważa się, że uroda to tylko jedna z części składowych człowieka - i to wcale nie ta najbardziej interesująca. W pierwszym przypadku może paść zdanie typu: "Świetnie się czuję, bo wiem, że każde ciało jest piękne - w tym moje", w drugim usłyszymy raczej: "Moje dobre samopoczucie wcale nie musi być zależne od mojego wyglądu - ja to dużo więcej niż moja zewnętrzna powłoka"

- wyjaśniają Nasti Tuła i Ania Kurecka. Ich zdaniem oba nurty są potrzebne, aby każdy z nas mógł samodzielnie stwierdzić, do którego jest mu bliżej. 

Screen Instagrama Cztery LiteryScreen Instagrama Cztery Litery fot. Instagram.com/literycztery

Ciałoneutralność mówi: "Nie, nie wszystkie jesteśmy piękne - tylko że wcale nie musimy być! Sprawianie wizualnej przyjemności innym nie jest naszym obowiązkiem. Nasze ciała zostały stworzone do wielu rzeczy, ale wyglądanie nie jest jedną z nich"

- mówią dziewczyny z Czterech Liter. Body neutrality uczy, że wizualny aspekt naszego ciała wcale nie jest aż tak ważny. Lepiej myśleć nie o tym, jak wygląda, ale skupić się na jego możliwościach i szeregu ważnych funkcji, które pełni na co dzień.

Po więcej informacji odnośnie body neutrality odsyłam was do Anuschki Rees, autorki książki "Beyond Beautiful". 

 

Ciałopozytywność czy ciałoneutralność - co jest lepsze? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, to już zależy tylko od nas. Przedstawiam jeszcze inspirujące konta na Instagramie, które działają w duchu body positive. U Martyny Kaczmarek znajdziecie odpowiedź na pytanie, dlaczego potrzebujemy feminizmu. U Justyny Lis poczytacie nie tylko o samoakceptacji, mnie zaciekawiły porównania zdjęć reality vs. Instagram. U Zofii Zborowskiej i Oli Żebrowskiej znajdziecie realne fotografie - bez filtrów i retuszu. Warto tam zajrzeć. 

 
 
 
 

Zobacz też: bieliznę na Avanti24.pl >>>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.