Nikt nie może przestać być człowiekiem

Żadne państwo nie powinno mieć władzy umożliwiającej odebranie życia swoim obywatelom - mówi w rozmowie z ?Metrem? Halina Bortnowska

Ewa Zbiegieni: Brutalną i mściwą "parodią sprawiedliwości" nazwał karę śmierci Terry Davis Sekretarz Generalny Rady Europy. Twierdzi, że nie odstrasza ona przestępców ani nie pomaga ofiarom. Z zabójców czyni męczenników, z błędów sądowych - tragedię.

- Żadne państwo nie powinno mieć władzy umożliwiającej odebranie życia swoim obywatelom. Bo robiąc to, wysyła sygnał, że w niektórych sytuacjach zabijanie jest akceptowalne. Poza tym jest to kara nieskuteczna. Naukowcom przeprowadzającym badania dla ONZ w 1988 r. i uzupełnionych w 1996 oraz 2002 r. nie udało się dowieść, że odstrasza od zbrodni bardziej niż inne kary.

Jednak zwolenników kary śmierci, także w Polsce, nie brakuje. Co najbardziej w ich poglądach niepokoi?

- Najbardziej niepokojące nie są wypowiedzi, lecz ich brak. W Polsce nie odczuwa się potrzeby dyskusji i pracy nad abolicją kary śmierci na świecie. Naszych przedstawicieli na zajmującym się tym ogólnoświatowym kongresie właściwie nie było. Może dlatego, że kary śmierci u nas nie ma, sprawę uznano za nieistotną.

Może to słuszne podejście?

- Nie. Polska jest uczestnikiem wspólnoty międzynarodowej. Więc to, co dzieje się w skali światowej i jest poważnym problemem prawnym i etycznym, powinno nas także obchodzić. Poza tym, chociaż nie ma jej w kodeksach i polskiej konstytucji, to ilekroć ktoś popełni zbrodnię, wiele osób mówi, że powinien być ukarany śmiercią. Np. przy okazji śmierci policjanta w bójce z młodym bandytą. Ten bandyta zrobił rzecz straszną. Ale jestem zdania, że kara śmierci nic nie naprawia. Usuwa tylko tego człowieka. Wątpię, czy egzekucja pomogłaby rodzinie policjanta. Inny przypadek. Młody człowiek został zabity, a rodzina założyła fundację wychowawczą. Praca w tej fundacji musiała im pomóc. Energię społeczną lepiej zainwestować w pomoc dla rodzin ofiar zbrodni, zapobieganie im i resocjalizację skazanych.

Około 60 proc. polskiego społeczeństwa opowiada się za karą śmierci.

- Często są to opinie wynikające z niewiedzy. Demokracja to przede wszystkim system przekonań oparty na prawach człowieka. Kara śmierci stanowi pogwałcenie najbardziej fundamentalnego z praw - prawa do życia. Zawsze odbywa się kosztem człowieczeństwa tych, co tę karę wymierzają i realizują. Przestępcy nie przestają być ludźmi. Wyrazem naszej godności jest między innymi nakaz, aby nie poniewierać godności nawet kogoś, kto sam zachował się niegodnie. Zresztą brak kary śmierci nie oznacza pobłażliwości. Przestępcy powinni być surowo karani. Ale nie należy się na nich mścić.

Po raz kolejny przypomina pani w Polsce o Dniu przeciw Karze Śmierci. Po co?

- Ten dzień został pomyślany by cieszyć się, że w Polsce nie ma kary śmierci. Że nie ma jej w Europie poza nieszczęsną Białorusią. Jako dzień radości. Ale trudno się cieszyć, kiedy w innych miejscach świata dzieją się rzeczy straszne. Tego dnia upominamy się, by nie myśleć, że ktokolwiek może przestać być człowiekiem. Bo jest to myślenie groźne. Dzień przeciw Karze Śmierci jest potrzebny choćby dlatego, że wiele osób dowiaduje się wtedy czegoś na temat natury praw człowieka, ich niezbywalności. Słyszę: "A dlaczego za moje pieniądze ma się ich utrzymywać w więzieniach?!" Przecież za nasze pieniądze leczy się też ludzi. Trzeba więc potraktować odsiadywanie wyroku jako rodzaj terapii. Warto czasem zapłacić, żeby ktoś miał szansę stać się lepszym. Na to warto wydać pieniądze. Choćby po to, byśmy nie stali się społeczeństwem morderców. Ja jestem gotowa.

* Halina Bortnowska - filozof, teolog, publicystka, przewodnicząca rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Prowadzi blog "Myślennik": halinabortnowska.blox.pl

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.