Polacy rozkochani w outletach

Dwa kolejne centra outletowe powstaną w przyszłym roku w Warszawie i Krakowie. Rynek wyprzedażowy w Polsce rozwija się w zawrotnym tempie. Wkraczają tam kolejne, także luksusowe marki

Markowe ciuchy od 30 do 70 proc. taniej. W kryzysowym 2009 roku takie hasła zadziałały na naszą wyobraźnię silniej niż zwykle i ruszyliśmy po zakupy do outletów. - Przybywa chętnych na rozsądne wydawanie pieniędzy - mówi Katarzyna Czapran, marketing manager Fashion House Outlet Centre. Jak dowód przywołuje wyniki sprzedaży swojej firmy, jednego z dwóch liczących się na tym rynku graczy: 10-procentowy wzrost ilości klientów i ponad 20-procentowy wzrost sprzedaży w ub. roku.

Podobne doświadczenia ma hiszpańska firma Neinver, która w Warszawie, Poznaniu i we Wrocławiu prowadzi centra Factory.

- Rozwój outletów jest odbiciem regularnej sprzedaży. Sieci mają wystarczająco dużo zapasów, by wprowadzić je do sprzedaży wyprzedażowej, nie obawiając się przy tym utraty jakości - tłumaczy Monika Olejnik-Okuniewska, marketing manager Neinver.

Nie dziwią zatem plany budowy kolejnych centrów. Do sześciu istniejących pod szyldem Factory dołączą w przyszłym roku dwa kolejne - w Warszawie i Krakowie. Stołeczny outlet powstanie w Annopolu, a krakowski - jako pierwszy w kraju - będzie dwupiętrowy.

Outlety coraz bardziej przypominają galerie handlowe, nie tylko pod względem oferty. Najstarsze na polskim rynku Factory w Ursusie w ciągu ośmiu lat przeszło ewolucję od zabałaganionego centrum fabrycznych składów do wnętrza podzielonego na kilkadziesiąt salonów. Na powierzchni 13,5 mkw. można znaleźć około 80 sklepów takich marek, jak Big Star, Gino Rossi, House, Mango czy Simple.

W stronę luksusu

Centra outletowe są zdominowane przez marki odzieżowe. Analitycy rynku z firmy Cushman & Wakefield policzyli, że na koniec ubiegłego roku wśród ich najemców były 273 sklepy z ubraniami, 54 sportowe i 50 obuwniczych. Na sprzedaż outletową ciągle decyduje się stosunkowo niewiele sieci z takich branż, jak zdrowie i uroda, biżuteria, multimedia.

Pod względem zestawu odzieżowych marek outlety są odbiciem galerii handlowych. Coraz częściej na wejście na ten rynek decydują się firmy ze średniej i wyższej półki cenowej. W ubiegłym roku na obecność w centrach Fashion House postawiły m.in. Timberland, Wójcik, Willsoor, Tommy Hilfiger, Villeroy & Boch, Ryłko, Benetton i Reserved, w tym dołączyły już m.in. Lavard i Lacoste (ta druga marka od maja pojawi się w Factory w Ursusie). - Spodziewamy się, że wraz ze wzrostem popularności marek ekskluzywnych będzie ich więcej w outletach. Oczywiście nie można spodziewać się, że będzie to półka typu Gucci, ale już dziś mamy w ofercie np. Solar czy Simple - mówi Olejnik-Okuniewska.

O tym, że droższe marki przekonują się do centrów wyprzedażowych, może świadczyć przykład Deni Cler. Firma swój outlet przeniosła z Factory do warszawskiego Blue City, by teraz znowu wrócić do Ursusa.

Nie ma co liczyć na modowe hity

Stylistki przestrzegają, by nie dać się zwieść wyprzedażowym okazjom. - Trzeba pamiętać, że ubrania w outletach to kolekcje sprzed dwóch albo i trzech sezonów. I nie ma co liczyć na to, że moda na coś powróci, bo pewne motywy rzeczywiście się powtarzają, ale nigdy w wersji identycznej - przypomina Magdalena Sancewicz, stylistka. Podobnie jak w przypadku sezonowych wyprzedaży, w outletach warto łowić klasyki. - To dobre miejsca na kompletowanie bazy ubraniowej, ciuchów ponadczasowych i klasycznych, które można uzupełniać modnymi dodatkami. Nie liczyłabym na modowe przeboje - mówi stylistka Marta Gałka. A Aleksandra Lubczańska dodaje, że w outletach rzadko zdarza się ciekawe wzornictwo, nawet w kolekcjach z poprzednich sezonów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.