Bo miłość nie zna granic

Błagam, przetłumaczcie: "tęsknię", "myślę o tobie", "kocham cię" - internet aż pęka od próśb zakochanych. Niektórzy zamawiają wyznania miłosne w biurach tłumaczeń. Trafieni strzałą Amora zapisują się też na kursy językowe

- Proszę, powiedzcie, jak to będzie po włosku: "Mam nadzieję, że śnisz teraz o czymś miłym. Tęsknię za tobą... Wiem, że to jeszcze tylko trzy dni, ale cały czas żyję twoim przyjazdem..." - wiadomość z lipca, zamieszczona na forum "Szlifuj swój włoski".

Na forach szkół i portali językowych, na stronach internetowych poświęconych turystyce i w komentarzach pod tekstami o językach obcych aż roi się od próśb o tłumaczenia. Głównie na włoski, angielski i hiszpański.

Ale że miłość nie zna granic, można znaleźć i mniej popularne języki. - Proszę przetłumaczcie mi wiersz i krótki liścik na turecki: "Kochanie, przesyłam prezent urodzinowo-walentynkowy. W paczce znajdziesz też słodycze, podaruj je mamie. Pozdrów ją też ode mnie. Buziaki" - czytamy na forum Gazeta.pl. - Proszę mi przetłumaczyć na chiński: "Kocham cię" - czytamy wpis ze strony Jezyk-chinski.com.

Zakochani, podchodzący do miłości z niemiecką precyzją, nie poprzestają na pomocy z sieci. Odurzeni miłością pędzą do biur tłumaczeń. - Mieliśmy do przetłumaczenia kilka miłosnych listów. Ostatnio w języku angielskim, niemieckim i rosyjskim - mówi Elwira Mikiciuk z biura tłumaczeń Lidaria. - Przypominam sobie... jakąś poezję z zeszłego roku. To był wiersz, inspirowany zdaje się "Pieśnią nad pieśniami". Tłumaczyliśmy na angielski - wspomina z uśmiechem Beata Narzymska z biura tłumaczeń Kontekst. - Najwięcej zleceń na tłumaczenia wierszy, aforyzmów i cytatów jest na koniec każdych wakacji, ale również w pierwszej połowie lutego. Niektóre są bardzo prywatne, inne znane. Potrzeba zrozumienia i komunikacji między parami dwujęzycznymi jest ogromna - mówi Daria Stefaniak, manager biura tłumaczeń E-Lingua Translations.

Miłość najlepszą motywacją

Dla wybranka serca zakochani idą na kurs językowy. - Na kursach po wakacjach bezbłędnie można powiedzieć, kto zakochał się w obcokrajowcu. Takie osoby intensywnie pracują nad językiem nie tylko na zajęciach, ale w swoim wolnym czasie. Chcą poznać język oficjalny i potoczny, którego używa ich druga połówka. Podstawowa korzyść, wypływająca z takich mieszanych językowo związków, to wręcz nieograniczony kontakt z native speakerem i - co równie ważne - z kulturą i zwyczajami jego kraju - mówi Magdalena Rowecka, metodyk i wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Jakości w Nauczaniu Języków Obcych PASE. - Zakochani są tak zdeterminowani, że pragną opanować obcy język w bardzo szybkim czasie. Takie osoby często podejmują kurs metodą SITA. Umożliwia ona posługiwanie się językiem obcym na poziomie komunikatywnym w przeciągu już jednego tygodnia - mówi Joanna Domżał, rzecznik prasowy firmy SITA. Umiejętności językowe więc rosną i rosną. - Bo dziś łatwiej jest podtrzymać znajomość z osobami z zagranicy. Tanie linie lotnicze i kontakt przez internet (w szczególności Skype) sprawiają, że wakacyjna miłość może trwać dłużej niż kiedyś - mówi Jacek Członkowski, metodyk i prezes zarządu PASE.

Jak powiedzieć, że już nie kocham?

Chciałoby się powiedzieć "cóż za happy end", gdyby nie "ale". - Ratunku! Przetłumaczcie proszę: "NIE kocham cię" - czytamy na forum "Szlifuj swój hiszpański". - Bywa, że nic nie trwa wiecznie. Nie pamiętam jednak przypadku, by rozstanie spowodowało awersję do języka. Owszem, zapał do nauki może nieco osłabnąć. Nie ma już wypieków na policzkach podczas nauki idiomów. Jednak to, czego nauczyliśmy się dzięki związkowi z obcokrajowcem, zostaje. Poza tym język został już oswojony do tego stopnia, że nie da się tak po prostu o nim zapomnieć i go porzucić - mówi Magdalena Rowecka. - Coraz częściej zdarza się, że na kolejne wakacje studenci ponownie jadą zagranicę do tego samego kraju i znów wracają zakochani - często w kimś innym, lecz w rezultacie ich umiejętności językowe systematycznie rosną! - dodaje metodyk.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.