Unijny sitcom z wątkiem miłosnym

Pierwszy klaps na planie unijnego serialu padł w sierpniu. Od tego czasu wyprodukowano 26 odcinków. Mamy nadzieję, że już wkrótce widzowie poznają dalsze losy Stefy i Konsultanta

Stefa chce zdobyć dotację unijną na rozwój swojego małego biznesu. Po pomoc idzie do Konsultanta. Rozmawiają o sposobach na zdobycie dotacji czy o poprawnym napisaniu wniosku. Po 26 spotkaniach powstaje projekt, a Stefa i Konsultant zakochują się w sobie. - Mieli być w ciągłym twórczym konflikcie, ale tak jakoś wyszło z happy endem - żartuje Mariusz Mówka, scenarzysta pierwszego polskiego sitcomu o funduszach unijnych, który emitowany jest w sześciu ośrodkach telewizyjnych.

Perypetie pary podsumowuje Dr Projekt, w którego wciela się Paweł "Paulus" Mazur. - To postać, która za pomocą rysunków na dużej tablicy analizuje problem danego odcinka - mówi Piotr Pawliszcze, współtwórca sitcomu. Częścią każdego odcinka jest też felieton, w którym zostaje przedstawiony konkretny projekt dofinansowany z funduszy europejskich. - Wprowadziliśmy urozmaicenie do serialu, bo nie chcieliśmy, żeby widz zasnął. Mówienie o funduszach w ciekawy sposób to wyzwanie. Z drugiej strony musieliśmy zachować proporcje pomiędzy dydaktyką a wątkiem miłosnym - mówi Mariusz Mówka, scenarzysta. Na około 22 minut odcinka składa się: 8 minut scen aktorskich, około 3 minut rysowania, 2 minuty europogody i 6-8 minut felietonu "Jak się to robi?".

- Pomysł na program zrodził się z kilkuletniego doświadczenia w pisaniu projektów unijnych. W pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać, jak można opowiedzieć o funduszach w ciekawy sposób. Wtedy pomyśleliśmy wyprodukowaniu sitcomu. Dostaliśmy 500 tys. zł w konkursie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego - opowiada Leszek Sarnowski, koordynator projektu.

- Program powstał z myślą o osobach, które wiedzą, że jest coś takiego jak dotacja unijna, ale tu się kończy ich wiedza - mówią autorzy. Chcieliśmy pokazać fundusze od kuchni, ale musieliśmy pozostać na pewnym poziomie ogólności. Na lata 2007-13 każde województwo ma swoje wytyczne co do wydawania pieniędzy, dlatego często odsyłamy do stron internetowych, mówimy gdzie zdobyć dodatkowe informacje. Wszystko po to, aby uniknąć nieporozumień - mówią scenarzyści. - Chyba się udało, jeśli oceniać na podstawie ilości telefonów i listów po każdej emisji programu - dodają. Zapowiadają też, że jak tylko ruszy konkurs, będą starać się o pieniądze na kolejną serię odcinków.

Unijna telenowela była też wyzwaniem dla aktorów. W rolę Konsultanta - specjalisty ds. funduszy europejskich - wcielił się Dariusz Szymaniak. - Tłumaczenie zawiłości procedur unijnych nie było proste - mówi.

- Największa trudność polegała na tym, że musiałam zmierzyć się z zupełnie nową materią i fachowymi terminami. Dopiero po zapoznaniu się z materiałem mogłam skoncentrować się na grze - mówi Joanna Kreft-Baka, odtwórczyni roli Stefy. - Do każdego odcinka przygotowywałam się kilkanaście dni wcześniej. Potem już w studiu telewizyjnym odbywała się próba generalna, charakteryzacja, a potem już cztery godziny nagrania - opowiada. Czy czuje się specjalistą od funduszy unijnych? - Daleko mi do doradcy, ale wiem jedno: nie taki diabeł straszny, jak go malują - mówi aktorka.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.