Związek po fachu

Nauczyciele, zaraz obok aktorów, dziennikarzy czy lekarzy, to najbardziej kochliwe zawody. Małżeństwa branżowe są tu standardem. Pary mają wspólne tematy, łatwiej znieść długie przesiadywanie w pracy

Gdzie najłatwiej poznać męża? W pracy. Weźmy takich aktorów - małżeństwa lub wieloletnie związki pomiędzy nimi to już codzienność. Wspólne granie w serialu zbliża. Spójrzmy na Joannę Brodzik i Pawła Wilczaka. Tak wczuli się w serialowych Kasię i Tomka, że aż przenieśli część scenariusza do realu.

Nie oni jedni. Równie często w pary łączą się sportowcy. Na medal w związku spisują się Mariusz i Dorota Siudkowie. Podobnie jest w branży muzycznej. A to wokalistka wiąże się z menedżerem, a to piosenkarka z wokalistą. Czasem owocem jest wspólna płyta, co udowodnili Anita Lipnicka i John Porter. Miłość w branżach artystycznych kwitnie. - Dużo małżeństw jest także wśród lekarzy i prawników - wylicza Izabela Dmitrowicz, psychoterapeuta z poradni My Progress.

Na korytarzu, w redakcji, na scenie

Ale nie tylko. Żarliwe uczucia rodzą się na szkolnych korytarzach. Nauczycielka Janina Zając wpadła w oko Jerzemu od samego początku. Ona uczyła w klasie ogrodnictwa, on uczył mechanizacji. Zaczęli się spotykać i są razem 27 lat. - Mieszkałam z czterema koleżankami w służbowym mieszkaniu, więc często urządzałyśmy jakieś prywatki. Byliśmy młodzi i wolni i tak się jakoś zaczęło - opowiada. To były cudne czasy. - Ani ze strony kolegów, ani uczniów nigdy nie było żadnych komentarzy. Może czasami koledzy podkręcali męża i opowiadali mu jakieś historie. Wtedy był taki zazdrosny - mówi Janina. - Zupełnie mu nie przeszło. Nawet teraz jest zazdrosny i sprawdza mi grafik - żartuje. Największy plus wspólnej pracy? Wspólne wakacje i tematy. Minusy? - Nic się przed nim nie ukryje - opowiada.

Wieloletnie związki w branży dziennikarskiej to też norma. - Cztery lata temu zmieniłam pracę. W nowej redakcji poznałam Tomka. Szybko się ze sobą zaprzyjaźniliśmy i zostaliśmy parą. W firmie nie było to tajemnicą. Choć może to się wydawać dziwne, praca w jednej redakcji miała swoje plusy. Wymyślaliśmy wspólnie fajne tematy, akcje. Nie musieliśmy ze sobą konkurować. Poza tym mogliśmy być prawie cały czas razem - opowiada Joanna Dargiewicz, dziennikarka. - Po pół roku Tomek jednak zmienił redakcję. Na nasze nieszczęście od tego czasu oboje zajmowaliśmy się tą samą tematyką. Wtedy postanowiliśmy w ogóle nie rozmawiać o naszej pracy. To znaczy o tematach, jakie poruszymy w naszych artykułach. Po prostu zaczęliśmy ze sobą zawodowo konkurować. Niestety moi szefowie nie byli w stanie pojąć, że tak można. Co jakiś czas lądowałam na dywaniku i musiałam tłumaczyć, dlaczego Tomek napisał tekst na ten sam temat co ja. Problem rozwiązał się, kiedy przeprowadziliśmy się do Warszawy. Teraz zajmujemy się kompletnie różnymi sprawami. Ale dalej o tematach nie rozmawiamy. Jedyne, czym się wymieniamy, to numery telefonów do przeróżnych ekspertów. W pracy dziennikarskiej to naprawdę wielki plus - dodaje.

Więcej plusów niż minusów w związkach po fachu dopatrują się także aktorzy. - Poznaliśmy się z Tomkiem na egzaminach wstępnych do Akademii Teatralnej. Jesteśmy ze sobą sześć lat. Nasz związek pomaga nam rozwijać się w zawodzie - mówi Katarzyna Mazurek, młoda aktorka teatralna. - Plusem pracy w jednej branży jest konstruktywna krytyka. Bliska osoba zawsze powie prawdę - opowiada. Mają już za sobą wspólną pracę: ona grała w sztuce, on był choreografem. - Zadziwiająco dobrze zniosłam to, że wykonywałam polecenia Tomka. Po prostu na chwilę zapomnieliśmy o tym, że jesteśmy parą. Skoncentrowaliśmy się na pracy - mówi Katarzyna. Jak uniknąć konfliktów? - Dwie indywidualności muszą rozwijały się w miarę równolegle - mówi.

Mezalians w branży

Nie zawsze wspólna praca sprawia frajdę. Trudno bywa w branży medycznej, zwłaszcza kiedy lekarz żeni się z pielęgniarką. Mamy XXI wiek, a to wciąż mezalians. - Jest ciężko. Koledzy lekarze nie wiedzą, jak i ile wymagać od pielęgniarki, która jest żoną lekarza. Ale i taka pielęgniarka przechodzi piekło. Koleżanki często mówią "doktorowa się znalazła" i zarzucają jej, że się rządzi. Choćby na kolanach wyszorowała całą podłogę, to i tak powiedzą, że się obija - opowiada znajomy lekarz. A jeszcze jak doktorek jest przystojny i kochają się w nim wszystkie pielęgniarki?! Złośliwościom nie ma końca. Łatwiej jest, jak ktoś prowadzi własny gabinet, np. dentystyczny. - A gdzie mam kogoś poznać? - pyta Adam, młody dentysta. - Kandydatki na żonę szukam wśród asystentek, ewentualnie wśród pacjentek - mówi.

Awans bywa kłopotliwy

Co przemawia za trwałością związku po fachu? - Przede wszystkim wspólne zainteresowania. Małżeństwo ma też tych samych znajomych i obraca się w znanym sobie środowisku - mówi Izabelą Dmitrowicz. - Minusem może być wzajemna rywalizacja, zwłaszcza dla osób z niskim poczuciem własnej wartości. Konflikty mogą pojawiać się, gdy jedna ze stron, zwłaszcza kobieta, awansuje i więcej zarabia. Tylko bardzo mądry mężczyzna potrafi to zrozumieć i docenić. Tego typu problemów nie powinny mieć małżeństwa, które prowadzą rodzinne firmy. Mają wspólne cele, a więc się wspierają - dodaje.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.