Wasze zakupy: krem Fridge by yDe

Misia_Rysia recenzuje krem pod oczy naturalnej polskiej marki

Powstanie nowej, polskiej firmy produkującej kosmetyki naturalne przyjęłam z ciekawością. Fridge by yDe - jeden: frapująca nazwa; dwa: polityka czystości - preparaty bez konserwantów i alkoholu sprzedawane z lodówki; wreszcie polityka bezpieczeństwa i odpowiedzialności wobec konsumenta - każdy z produktów ma numer seryjny zawierający nawet dane o tym, który z laborantów i kiedy go wyprodukował - wszystko to sprawiło, że nabrałam ochoty na przetestowanie ich produktów. Marka sprzedaje się w wyselekcjonowanych sklepach i drogeriach z niszowymi brandami. Ceny jak na pierwszaka na polskim rynku - wysokie. Na pierwszy ogień w rozpoznaniu realnych umiejętności nowej marki biorę zawsze krem pod oczy . Tu nie miałam wielkiej możliwości ruchu - oferta firmy nie jest duża, krem pod oczy występuje w jednej wersji. Nie zraziło mnie to do producenta - to początki, firma się rozwija, ok - zobaczymy, co będzie dalej. Nabyłam zatem za 155 zł 15 ml słoiczek jedynego dostępnego kremu do pielęgnacji skóry powiek, który miał ją wg producenta regenerować, rozjaśniać, wygładzać i koić. Mogłabym się przyczepić już tych nieco zbyt wielu obietnic - preparaty typu 17 w 1 nie są moimi faworytami, wolę kosmetyk nakierowany porządnie na jeden problem - no, ale tu postanowiłam dać kredyt zaufania. Minus za to na samo wejście przyznałam samemu opakowaniu - dziwi mnie, że firma, która buduje swój wizerunek na świeżości i naturalności produktów, nie zamknęła preparatu pod oczy w buteleczce z dozownikiem. Co mi po tym, że krem był przechowywany w lodówce, gdy nie ma właściwie higienicznego sposobu na jego wydobycie? Minus nr dwa: krem ma bardzo gęstą konsystencję, niełatwo rozprowadza się na dolnych powiekach. Nie podobało mi się też to, że wchłaniał się długo. Obawiałam się, czy moich powiek nie podrażni dość intensywny, różany zapach - mam wrażenie, że nie jest to zresztą zapach łatwy do przyjęcia dla wielu kobiet. Zapach mnie nie podrażnił, ale nawet po masażu tłusty filtr kremu nie chciał zniknąć spod oczu. Nie wpłynęło to dobrze na trwałość makijażu , który potem zrobiłam. 1.4 stosowałam potem tylko na noc. Krem ma tylko 2,5 miesiąca gwarancji jakości - to cena, jaką płacimy za brak konserwantów. Wszystko to nie byłoby aż taką wielką wadą, gdyby preparat działał. A według mnie niestety największy minus i jego podstawowa cecha to właśnie nieefektywność. Trzymałam go zgodnie z zaleceniem sprzedawcy w lodówce i jedyny skutek jego działalności, który zauważyłam, to chwilowe ukojenie chłodnym preparatem przy jego aplikacji. Większość kremów trzymam w lodówce, choć nie pochodzą od Fridge by yDe . I mogę powiedzieć, że przy nich pozostanę, bo oprócz przyjemnego chłodu gwarantują moim powiekom to, co obiecują. W sumie miałam z tym kremem mimo nowoczesnej stylistyki opakowania, skojarzenie z ciężkimi, "babcinymi" kosmetykami - duszący zapach, gęsta struktura, odczuwalna obecność na powiekach. Marka uderzyła na wejście w segment wyższej półki - według mnie do zajęcia jej nie wystarczy tylko ładny design i ideologia. Przydałaby się zwykła skuteczność. Podsumowując: mój faworyt do tytułu Wielkiego Hałasu o Nic Roku 2008.

Misia_Rysia

MAC dla 3 typów urody

Czytaj w Znam.to: Dax Cosmetics, Baza wygładzająca - gładź szpachlowa do twarzy?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.