Niemiecka firma stworzyła pierwszy na świecie zegarek z fusów po kawie. Czy szykuje się upcyklingowa rewolucja?

Wydawać by się mogło, że fusy po kawie nie mogą nam się ponownie przydać. Poza kilkoma kosmetycznymi wyjątkami, jak np. peeling antycellulitowy, najczęściej pozostałości po napoju bogów trafiają już tylko do kosza. Niemiecka firma Lilienthal Berlin znalazła jednak na nie sposób - nowy, upcyklingowy zegarek.

Upcykling to przyszłość, na którą coraz częściej decydują się nie tylko niszowe, ale także znane marki. Niemiecka firma Lilienthal Berlin przy produkcji swoich najnowszych zegarków postanowiła wykorzystać kawę z recyklingu. O tym, że możemy użyć jej np. w kosmetyce, wiemy już od dawna, jednak teraz czas przyszedł na praktyczną biżuterię. Coffee Watch wykonano ze wcześniej zużytych fusów z berlińskich kawiarni i palarni, które później poddawane są procesowi upcyklingu. W rezultacie powstaje unikalna koperta stworzona z pozostałości po kawie. Klienci brandu mogą wybierać z aż 12 modeli utrzymanych w kolorach, kojarzącymi z popularnym napojem, np. latte lub macchiato. Co więcej, zarówno faktura, jak i subtelny zapach produktów przypominają kawę.

Zegarek Lilienthal BerlinZegarek Lilienthal Berlin Instagram @lilienthalberlin

Nie tylko koperta wykonana jest z ekologicznych tworzyw. Pasek stworzono z celulozy, lateksu i korka. Warto podkreślić, że produkcja zegarka jest też neutralna pod względem emisji dwutlenku węgla.

Zegarki z kawy są na ten moment wyprzedane, jednak jeszcze niedawno można je było kupić w promocyjnej cenie za 160,30 funtów, czyli ok. 870 złotych.

Zegarki Lilienthal BerlinZegarki Lilienthal Berlin Instagram @lilienthalberlin

Czy śladem niemieckiej firmy pójdą także inne brandy? Czas pokaże. Jedno jest pewne – marki coraz chętniej eksperymentują i szukają nowych, bardziej przyjaznych środowisku tworzyw oraz metod produkcji.

Zobacz też: najmodniejsze zegarki z wyprzedaży.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.