Paulina Sykut-Jeżyna: Oczywiście wolę zakupy stacjonarnie, gdy mogę wejść do sklepu i pooglądać rzeczy. Bardzo często, jeśli jest możliwość zwrotu, mierzę ubrania dopiero w domu. Moje zakupy są dosyć szybkie, ale rzeczywiście wolę dotknąć, obejrzeć i zobaczyć rzecz w sklepie. W dzisiejszych czasach to są oczywiście zakupy internetowe, jednak myślę, że online kupuje się tylko to, co jest potrzebne. Gdy idzie się do sklepu, łatwiej jest sobie pozwolić na zakup czegoś, co nam się najzwyczajniej w świecie spodobało.
Paulina Sykut-Jeżyna: Na jakość, na to czy dobrze w tym wyglądam, czy mi się podoba i czy jest mi w tym do twarzy. Ważne są moje upodobania dotyczące stylu, ale jakość także jest dla mnie bardzo istotna. Mam dość dużo rzeczy. Nie lubię, gdy ubrania rozpadają mi się w rękach po pierwszym praniu. Wolę mieć takie, które posłużą nie tylko mnie, ale mogą potem posłużyć także innym.
Paulina Sykut-Jeżyna: Właściwie sympatyzuję z polskimi markami od dawna. Są firmy, które po prostu lubię, wspieram i noszę. Szczególnie teraz trochę solidaryzuję się z moimi przyjaciółmi, właścicielami marek, które dobrze znam. Wiem, że jest ciężko w branży modowej, ale to co dzieje się dookoła dotknęło także wiele innych sfer naszego życia. Ludzie potracili pracę. Myślę, że moda stała się teraz bardziej użytkowa. Pracuję w telewizji, dlatego nie zrezygnowałam z kolorowych, ślicznych sukienek, nadal zakładam je na wizję. Wspieram różne marki, bo wiem, że tego potrzebują, ale też przede wszystkim lubię je nosić. Uważam że polscy projektanci są świetni!
Paulina Sykut-Jeżyna Instagram @paulinasykutjezyna
Paulina Sykut-Jeżyna: Jest kilka takich polskich marek. Just Paul, która robi piękne, boho sukienki do butiku, ale też w Atelier Prive szyje suknie wieczorowe i ślubne. To jest taka moja ukochana marka, która tworzy dla mnie stroje do „Tańca z Gwiazdami”. W większości odcinków byłam w sukniach właśnie od nich. Bardzo dobrze się rozumiemy! Do ulubionych mogę zaliczyć też Bizuu, Laurella, Marlu, Monikę Świderską czy MADONNA Atelier. Maciej Zień na pewno też zalicza się do tego grona! Mohito, Reserved to przecież też marki, po które sięgam. Z resztą uważam, że moda powinna być użytkowa. Lubię rzeczy jakościowo dobre, ale też fajnie, jeśli kupi się coś niedrogo. To również jest dla mnie dosyć istotne.
Paulina Sykut-Jeżyna: Mam wrażenie, że polskie marki bardzo się starają. Rynek jest trudny, dlatego muszą to robić. Gdy rozkładam wachlarz naszych projektantów, to widzę, że każdy chce się czymś wyróżnić, dać coś charakterystycznego.
Paulina Sykut-Jeżyna: To wszystko zależy od sytuacji. Bardzo lubię sukienki, ale wiadomo, kiedy jadę rowerem z córką czy idziemy do lasu to zdecydowaniem stawiam na wygodę. Jestem zwolenniczką ubierania się adekwatnie do okazji. Uważam, że jest to bardzo ważne! Warto wyrobić sobie takie wyczucie, można się też kogoś poradzić. Powiem szczerze, że moje koleżanki często dzwonią do mnie, albo wysyłają zdjęcia pytając o poradę czy mogą się tak ubrać. Cieszę się, że moje kumpele uważają, że potrafię dobrać strój odpowiedni do sytuacji.
Paulina Sykut-Jeżyna: Tak, to jest bardzo ważne. Uważam, że czy w pracy, czy na spotkaniu, lepiej być nieco bardziej eleganckim niż za bardzo na luzie. Elegancja zawsze jest na miejscu.
Paulina Sykut-Jeżyna: Kiedyś chodziłam niemal wyłącznie w ubraniach z drugiej ręki. W moim rodzinnym domu, żyliśmy bardzo skromnie. Mój tato zmarł gdy byliśmy mali i mama wychowywała mnie i moich dwóch braci sama. Bardzo często dostawałam ubrania i chętnie z nimi kombinowałam. To była dla mnie duża radość, że mogłam je dostać, ale od kiedy zaczęłam zarabiać swoje pieniądze, kupuję ubrania w sklepach i nie robię zakupów w ten sposób. Gdy sprzedawałam w aplikacji, pieniądze przeznaczałam na szczytny cel. Wokół mnie jest dużo ludzi, którzy potrzebują pomocy, dlatego swoje ubrania oddaję. Przekazuję je znajomym bliższym i dalszym. Matkom, które potrzebują wsparcia, oddaję ubranka po mojej Róży. Naprawdę, wokół nas jest tak dużo potrzebujących osób.
Paulina Sykut-Jeżyna: Nie mówię nie, może będę. Teraz mamy taki szczególny czas i nawet miałam to robić, ale nie znalazłam na to czasu. Aplikacja, to też dobry sposób dzielenia się, jeśli ktoś nie ma komu oddać swoich ubrań. Dzięki niej mogą też zwrócić się nasze pieniądze, albo możemy przeznaczyć je na jakiś ważny cel. Ubraniom, które mamy w swoich szafach, dajemy w ten sposób nowe życie i to bardzo popieram!
Paulina Sykut-Jeżyna: Tak, ale tak na pozytywnie i lekko. Uważam, że moda powinna nas cieszyć i mamy się nią bawić. Nie każdego stać na drogie marki i na to, aby mieć dużo ubrań. Ważne jest to, abyśmy dobrze czuli się w rzeczach, które nosimy. Warto spróbować się tą modą definiować. Możemy również nią sobie poprawić nastrój. Ja tak przynajmniej robię!
Paulina Sykut-Jeżyna: Chyba nie ma takiej. Gdzieś tam pewnie na początku mojej drogi, może coś takiego się zdarzyło, ale szczerze mówiąc zawsze przykładałam wagę do swoich stylizacji. Mój strój jest zawsze dokładnie przemyślany. Myślę, że w programie „Must Be The Music” mogły pojawić się eksperymentalne stylizacje, ale były one wtedy na miarę tamtych czasów. Wydawały mi się ciekawe, fajne i takie inne. Dzisiaj może bym się tak nie ubrała, ale to był pewien etap w życiu. Nie wyrzekłabym się żadnego stroju, który na sobie miałam.
Paulina Sykut-Jeżyna: Ojej, to trudne pytanie. Na pewno było kilka takich stylizacji wieczorowych. Myślę, że gdzieś w „Tańcu z Gwiazdami”, na festiwalach… Było kilka takich pięknych. Chociażby te na ramówkach, moje kwieciste sukienki od Just Paul. Myślę, że to były kreacje najbliższe mojemu sercu.
Paulina Sykut-Jeżyna w sukience od Just Paul Instagram @paulinasykutjezyna
Paulina Sykut-Jeżyna: Pewnie jakaś sukienka. Taka, która by pasowała do wszystkiego, czyli do adidasów, obcasów, kurtki, marynarki i do płaszcza. Tak, to byłaby jakaś uniwersalna sukienka.
Coś, co byłoby bardzo mocno poodsłaniane, wulgarne. Ostre, obcisłe, lateksowe stroje z odsłoniętym brzuchem, to nie moja bajka.
Paulina Sykut-Jeżyna: Zdecydowanie dodatki, na przykład torebki, ale te kupuje się rzadziej niż ubrania.
Paulina Sykut-Jeżyna: Spoglądam na Instagramie na profile amerykańskich gwiazd. Pamiętam, że gdy byłam w ciąży, szczególnie podobała mi się Blake Lively. Fascynuje mnie też Jennifer Lopez, bo jest gorącą 50. Świetnie wygląda, ocieka wszystkim i jak dla mnie, jest na niej zawsze wszystkiego za dużo, ale jej to pasuje. Ciekawi mnie. Urodowo podoba mi się też żona Justina Timberlake'a - Jessica Biel. Oprócz niej Mila Kunis i Natalie Portman. Lubię taki typ urody i dziewczęcość, którą wciąż mają w sobie.
Paulina Sykut-Jeżyna: Tak. Nie lubię wulgarności. Nawet, gdy jesteśmy skromnie i klasycznie ubrane, piękno wewnętrzne i tak widać gołym okiem. Dlatego podkreślam, że strój ma być dodatkiem. Powinniśmy szczególnie dbać o nasze wnętrze, bo przecież nie szata zdobi człowieka!
Paulina Sykut-Jeżyna: Zawsze pytam o radę męża i konsultuję wszystko z nim. Mamy do siebie zaufanie. Nawet styliści, z którymi współpracujemy przy programach wiedzą, że zawsze będziemy przygotowani.
Paulina Sykut-Jeżyna: Tak, robię zakupy także Zarze, H&M i Sinsay’u.
Paulina Sykut-Jeżyna: Szczerze mówiąc, nawet się nad tym zastanawiałam, jednak z dużą pokorą i szacunkiem podchodzę do tego zawodu. Wiem, ile trzeba się napracować i jak mocno w to zaangażować. Jestem pochłonięta swoją pracą, jestem też mamą i żoną. Doba trwa, ile trwa. Potrzeba wielu lat, aby zapracować na jakiś status i żeby coś osiągnąć w każdym zawodzie. Wiem, jak pracują projektanci i marki, które znam. Może w przyszłości to zrobię, aczkolwiek na pewno chciałabym się do tego przyłożyć, więc musiałabym się 100 procent w to zaangażować. Uważam, że tylko taka praca ma sens.
Paulina Sykut-Jeżyna: W kwestii ubrań, jestem bardziej praktyczna. Pewnie fajnie jest mieć takie superdrogie rzeczy, ale z drugiej strony, jaka to radość wydać krocie na ciuchy? Jest tyle ważnych rzeczy w życiu. Szczerze mówiąc, zadowala mnie to co mam i to, po co mogę sięgnąć. Modę lubię i lubię się nią bawić. Moje marzenia sięgają w zupełnie inne rejony.
Paulina Sykut-Jeżyna: Z dziewczynami z Bizuu. Znamy się dosyć dobrze, a nigdy nie było czasu na takie wspólne zakupy. Zawsze, gdy wpadam do nich na chwilę i okazuje się, że Zuzia jest gdzieś w pobliżu, to znajdzie coś fajnego, co doda sznytu całej stylizacji. Myślę, że z Zuzią i Blanką świetnie byśmy się zrozumiały i na zakupach i na prosecco.