"Od wpadek modowych nikt jeszcze nie umarł, nie podcinajmy sobie skrzydeł." Wywiad ze stylistą Adamem Chowańskim

O najnowszych trendach na wiosnę 2019, zakupach u polskich projektantów, sposobach na udaną wyprawę do centrum handlowego i przydatności stylistów oraz personal shopperów w zmaganiach z modą rozmawiamy z Adamem Chowańskim.

Ubrany w golf, fajne spodnie i zadziorną kamizelkę, prezentuje się oryginalnie, ale widać, że niebanalnie skomponowane ciuchy to jego „druga skóra”. Spotykamy się w warszawskiej Galerii Mokotów, czyli naturalnym środowisku Adama Chowańskiego – stylisty i personal shoppera. Od razu urzeka mnie szerokim uśmiechem i otwartością. Zasiadamy na kanapach w Warsaw Concept Store – w otoczeniu ubrań od projektantów i najnowszych trendów.

Najmodniejsze rzeczy na nowy sezon to...?

Tej wiosny znowu pojawiają się kwiaty. Tym razem projektanci serwują je w dość nietypowy sposób, bo w stylizacjach od stóp do głów. Pojawiają się delikatne i romantyczne łączki, a także duże kwiaty w kontrastowych kolorach. Ja jednak mam nietypowe podejście do trendów, bo namawiam do tego, aby nie trzymać się ich kurczowo. To, że kwiaty sa modne nie znaczy, że wraz z nadejściem wiosny wszyscy mamy je nosić. Pierwsze, co trzeba zrobić to wziąć trend pod lupę i zastanowić się, czy do nas pasuje. Jeśli tak, nic nie stoi na przeszkodzie, by stosować go również poza sezonem.

Kwiaty pięknie prezentują się również jesienią!

Tak, wiele trendów to „przedłużenie” tego, co nosiło się już wcześniej. Oprócz kwiatów można wymienić brązy, albo ogólniej mówiąc – kolory ziemi, które królowały jesienią i zimą. W ciepłych miesiącach roku też będą bardzo modne (szczególnie monochromatyczne stylizacje, na przykład w beżu), ale trzeba uważać, by się nimi nie postarzyć. Jeśli już mówimy o barwach, to warto wspomnieć również o anty-barwie, czyli przezroczystościach! Przezierne materiały nosimy pod postacią kurtek i wiosennych płaszczy, ale też butów i dodatków, które dają naprawdę ciekawy efekt. Bardzo modne są też zwierzęce printy: lampart albo wzór węża.

Kwiaty to modny wzór na wiosnę 2019Kwiaty to modny wzór na wiosnę 2019 Fot. Archiwum prywatne / Avanti24

A co z męskimi trendami?

W męskiej garderobie dominuje styl retro, a elegancja miesza się ze stylem sportowym. Wciąż panuje trend „athleisure”, czyli mamy wyglądać tak, jakbyśmy właśnie wracali z siłowni (oczywiście z przymrużeniem oka). Do marynarki zakładamy na przykład sportowe buty. Teraz rządzą tzw. „ugly sneakers”, czyli duże i pozornie brzydkie tenisówki w klimacie lat 90. Można znaleźć je i u projektanckich marek i w sieciówkach.

No właśnie – projektanci. „Shopping“ w butikach to zupełnie inne doświadczenie zakupowe, niestety ich propozycje często są zbyt drogie. Jak to zrobić, by ubierać się u projektantów i nie zbankrutować?

Po pierwsze chciałem zaznaczyć, że podoba mi się odejście od sieciówek na rzecz polskich twórców. Choć niektórzy idą na łatwiznę i nie proponują nic, co różniłoby się od asortymentu zwykłego sklepu, wielu ma do zaoferowania wysoką jakość i ciekawy, niszowy design. Moda od projektantów jest droższa i nie da się tego uniknąć. Co do selekcji rzeczy od projektantów, istnieją trzy szkoły. Pierwsza mówi o tym, że w drogich butikach należy kompletować ponadczasowe, klasyczne ubrania i dodatki , na przykład płaszcz, torebkę do pracy. Wysoka cena amortyzowana jest tym, że daną rzecz nosimy często i długo. Resztę, czyli ubrania i dodatki zgodne z najnowszymi trendami kupujemy w tanich sieciówkach, bo i tak wymieniamy je co sezon.

A co mówi druga szkoła?

Druga szkoła ma odwrotne zalecenia. W tej perspektywie ubrania bazowe powinniśmy kupować w sieciówkach i często je wymieniać, bo szybko się zużywają (na przykład jeansy, koszulki). Z kolei na trendy polować u projektantów, bo to oni wiodą prym, jeśli chodzi o kreatywne nowości. Moim zdaniem jednak najlepsza jest trzecia szkoła.

Czyli?

Większość z nas może sobie pozwolić na rzecz od projektanta tylko od czasu do czasu, a więc powinno to być coś efektownego. Ta szkoła zakłada, że u designerów szukamy unikatowych rzeczy „wow“, które zawsze będą fajnym dodatkiem do niedrogich ubrań z sieciówek. Takie jest też moje zalecenie: po wyróżniki, wyjątkowe elementy sięgamy do kolekcji projektantów, a podstawową bazę tworzymy w zwykłych sklepach.

Czy znasz jeszcze jakieś inne sposoby, by zaoszczędzić kupując u projektantów?

Na pewno nie należy liczyć na wyprzedaże, bo u nas różnie z tym bywa. Czasami kolekcje są sprzedawane przez cały rok bez obniżki. Ale wśród projektantów jest dużo świeżych absolwentów, którzy robią naprawdę fajne rzeczy, a jeszcze nie są aż tak bardzo drodzy. „Perełek“ szukałbym właśnie u nich.

Moda od projektantów wiąże się z wieloma stereotypami. Które słyszysz najczęściej?

To prawda. Wiele osób, gdy słyszy „moda od projektantów“ od razu ma przed oczami wybieg z ekscentrycznymi rzeczami, w których nie można chodzić ani usiąść, bo są niewygodne. Rzeczywiście projektanci podczas pokazów demonstrują próbkę swoich możliwości, ale niekoniecznie są to kolekcje, które potem są sprzedawane w sklepach. Na wybiegu przedstawiają swoją koncepcję, proces twórczy, bo każdy z nich to artysta. Tych dzieł nie należy mylić z modą do noszenia. Po drugie zawsze boimy się, że te kreacje będą bardzo drogie.

Ubrania od projektantów wcale nie muszą być dziwne, ani niewygodneUbrania od projektantów wcale nie muszą być dziwne, ani niewygodne Shutterstock

Z kwestią cen już się rozprawiliśmy. A jak jest z funkcjonalnością?

Ilu projektantów – tyle wizji. Są tacy, którzy robią ekscentryczne ubrania na czerwony dywan, ale i tacy, którzy projektują wygodne, basikowe rzeczy. Na polskim rynku wciąż sporo jest wygodnej dzianiny dresowej, ale są też inne ciekawe ubrania codzienne. Trzeba się rozeznać kto, co robi. Możemy poszukać interesujących nas marek w sieci, albo w concept store’ach z modą od projektantów, na przykład w takim jak ten w Galerii Mokotów.

Jeśli już jesteśmy przy galerii – jaki jest twój sekret na szybkie i skuteczne zakupy w centrum handlowym?

Do zakupów koniecznie trzeba się przygotować. Musimy wiedzieć czego szukamy, bo w przeciwnym razie skończy się chodzeniem po galerii 5-6 godzin. Wyjdziemy z niczym i powiemy, że „nic nie ma“. Ja z klientami najpierw zastanawiam się, czego potrzebujemy. Dobrze jest zrobić na wiosnę przegląd, a raczej detoks szafy, wyrzucając rzeczy stare i zniszczone oraz te, których nie lubimy i nie używamy. Po takim detoksie lepiej widać, czego brakuje. Następny krok to stworzenie listy do odhaczania. Ja robię ją bardzo szczegółowo pisząc np. spódnica rozkloszowana zielona we wzór wężowy.

I udaje ci się ją znaleźć?

Moja klientka psychiatra mówi, że to działa jak wyostrzona świadomość. Jeśli zdefiniujemy nasze potrzeby to znajdziemy dokładnie to, co chcemy.

Co jeszcze trzeba zrobić przed zakupami w centrum handlowym?

Na zakupy najlepiej iść wypoczętym i po prostu dobrze wyglądać: umalować się i uczesać. W końcu podczas przymierzania, często obcujemy z własnym odbiciem. Jeśli wyglądamy brzydko, sami się frustrujemy, mamy dość przebywania w przymierzalni, a ostatecznie uciekamy. Poza tym, na zadbanej osobie ubrania od razu lepiej się prezentują. Warto też z góry określić budżet, ile chcemy wydać. To pozwoli określić, które sklepy będziemy odwiedzać. Podczas zakupów nie należy wchodzić do wszystkich sklepów, tylko do tych, po których spodziewamy się, że znajdziemy rzeczy z naszej listy i w zaplanowanym przedziale cenowym. Jeśli uda nam się konsekwentnie odhaczać poszczególne zakupy z listy – wielka satysfakcja jest gwarantowana!

Na zakupy lepiej iść z kimś czy samemu?

Jeśli się idzie z kimś, to proces decyzyjny zawsze jest wydłużony, bo przed zakupem musimy skonsultować się z towarzyszącą nam koleżanką, mamą czy siostrą. Po drugie, nasze kompanki nie są obiektywne. Oceniają rzeczy przez pryzmat swojego stylu i własnego gustu. Często mówią „to nie jest fajne“, ale dlatego, że jej się to nie podoba, a nie dlatego, że rzeczywiście fajne nie jest. Nawołuję też, żeby nie ciągać do sklepów swoich facetów. Ich zbolałe miny doprowadzają do smutku, a poza tym większość mężczyzn, którzy nie działają w branży mody po prostu się nie zna. Panowie zawsze chcą, żeby ich partnerka wyglądała kobieco i seksownie, a nie na przykład modnie, czy w zgodzie z własnym stylem. Na zakupy najlepiej wybrać się z personal shopperem, który jest obiektywny i skupiony na potrzebach klientki, a nie swoich.

Modne buty na wiosnę - kowbojkiModne buty na wiosnę - kowbojki Fot. Archiwum prywatne / Avanti24

Inne powody, dla których warto zwrócić się do personal shoppera?

Żyjemy w czasach usług. Kiedy urządzamy mieszkanie, zwracamy się do architekta, kiedy zakładamy ogród – do ogrodnika. Tak samo jest w przypadku aranżowania garderoby. Nie wszyscy musimy znać się na modzie, dlatego lepiej oddać się w ręce specjalisty. Personal shopper, oprócz optymalizacji czasu zakupów, pomoże również w innych kwestiach. Po pierwsze zna centrum handlowe i asortyment w poszczególnych sklepach. Kolekcje czasami zmieniają się kilka razy w tygodniu, a personal shopper zawsze jest na bieżąco. Nawet jeśli widzi kogoś pierwszy raz, często ma już w głowie konkretny sweterek albo sukienkę widziany wcześniej w danym sklepie. Poza tym, potrafi dopasować krój ubrań do sylwetki. Nie każda kobieta wie, jaki ma typ figury i co powinna nosić. Personal shopper zna się na trendach – może podpowiedzieć, co jest modne, a z czego już powinniśmy zrezygnować.

A ile kosztuje usługa personal shoppera?

Centra handlowe, tak jak Galeria Mokotów, często mają tę usługę w swojej ofercie za darmo. W takim wypadku czas zakupów zazwyczaj jest określony z góry i wynosi około 1,5 godziny. Klienci są zaskoczeni, ile atrakcyjnych i przydatnych rzeczy można w tym czasie kupić, bo gdyby chodzili po sklepach sami, trwałoby to kilka razy dłużej. Jeśli wybieramy płatnego, zewnętrznego personal shoppera, stawka wynosi od 100 złotych za godzinę, w zależności od miasta. Z kolei znani styliści-gwiazdy najczęściej rozliczani są za całe zakupy, czyli dniówkę. Chciałbym podkreślić, że koszt wynajęcia personal shoppera szybko się zwraca. Wystarczy pomyśleć, ile zaoszczędzimy na nietrafionych rzeczach, które wiszą w szafie nieużywane. Nawet jeśli zainwestujemy kilkaset złotych w udane zakupy, będzie to mniej niż suma cen źle dopasowanej marynarki, sukienki i butów, kupionych pod wpływem emocji albo sezonowych obniżek.

Z jakim problemem najczęściej się spotykasz zaglądając do szaf swoich klientów?

Pierwsza rzecz to mnóstwo nowych rzeczy z metkami, nigdy nie noszonych. Druga to brak kolorów. Najczęściej znajduję biel, czerń, granat, szarość i brąz. To jest bardzo nudna baza. Ja wiem, że magazyny i styliści promują minimalizm, ale pamiętajmy, aby ubrania dopasowywać do własnej osobowości. Gdybyśmy wszyscy wiernie słuchali wskazówek, wyglądalibyśmy jak klony. Dlatego jestem daleki od dyktatu autorytetów i nie lubię na przykład treści pt. „5 rzeczy, które powinna mieć w szafie każda kobieta“. Najczęściej znajduję tam białą koszulę. Ale dlaczego? Przecież nie każda kobieta potrzebuje i chce chodzić w białej koszuli. Są osoby o bardziej szalonym usposobieniu, które aż proszą się o kolory. One potrzebują ekspresji: barw, dziwnych form, akcesoriów. Narzucaniu wzorców mówimy stanowczo nie.

Usługa personal shoppera jest w Polsce coraz bardziej popularnaUsługa personal shoppera jest w Polsce coraz bardziej popularna Fot. Archiwum prywatne / Avanti24

Czy zdradzisz mi jakieś triki stylizacyjne, którymi się posługujesz w pracy z klientami?

W przypadku mężczyzn, których zdecydowanie łatwiej ubrać niż kobiety, polecam zastosować prosty schemat. Zaczynamy od spodni, wybierając po prostu te, które są czyste i pasują do okazji, następnie dobieramy górę, a na końcu element wierzchni. Chodzi o uporządkowaną i prostą kolejność. Jeśli chodzi o triki dla kobiet, mam jeden, który sprawia, że wygląda się szczuplej. Nazywam to „eksponowaniem przewężeń“, czyli pokazywaniem miejsc, które w naszej sylwetce są najsmuklejsze. Chodzi na przykład o nadgarstki (paniom plus size polecam rękawy trzy czwarte), szyję, talię czy kostki. Najpierw ustalamy, które miejsca są tymi przewężeniami, a potem budujemy stylizację tak, aby je eksponować. Drugi trik to oszukiwanie proporcjami. Inspiracją jest rysunek żurnalowy, w którym nogi zawsze sięgają do nieba, a korpus jest krótki. W codziennych stylizacjach też dążymy do tego kanonu. Możemy optycznie skrócić tułów wpuszczając bluzkę do środka i wydłużyć nogi wybierając spódnicę lub spodnie z wysokim stanem, dodatkowo wiązane w talii.

A na jakie błędy stylizacyjne trzeba uważać?

Kobiety często błędnie posługują się linią krańcową ubrań. Żadna linia pozioma nie powinna przecinać nas w najszerszym miejscu. Jeśli mamy szerokie biodra, to ubrania powinny kończyć się albo nad nimi albo pod, ale nigdy na tej samej wysokości. Niestety jest taka tendencja, że nieco większe kobiety, aby ukryć szerokie biodra naciągają na nie koszulkę. To jest podwójny błąd: nie dość, że tułów jest długi, to jeszcze z daleka widać, jak szerokie jesteśmy w tym miejscu.

Czy każdy powinien mieć swój styl?

Nie każdy musi mieć swój styl, mimo że zewsząd atakują nas komunikaty „odnajdź siebie“, „znajdź swoją drogę”. Po prostu nie każdy interesuje się modą i ma umiejętności, by taki styl wytworzyć. Warto jednak inspirować się tymi, którzy potrafią fajnie się ubierać i przede wszystkim warto eksperymentować, bawić się trendami. W najgorszym wypadku trochę przesadzimy, ale od wpadek modowych przecież nikt jeszcze nie umarł. To nie jest operacja na otwartym sercu. Jeśli się nie uda, najwyżej wyśmieje nas koleżanka, ale nic złego się nie stanie. Dlatego nie ma co sobie podcinać skrzydła. Trzeba kombinować, wtedy ulica i nasza szafa będą dużo ciekawsze.

Adam Chowański - stylista i personal shopper w Galerii MokotówAdam Chowański - stylista i personal shopper w Galerii Mokotów Fot. Archiwum prywatne / Avanti24

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.