Łukasz Jemioł wczorajszym pokazem zmiótł wszelkie wątpliwości co do tego, że ma się świetnie, a gwiazdy i media go uwielbiają. Wydarzenie jak zawsze zgromadziło tłumy gości, choć tym razem forma pokazu była nieco inna. Prezentacja najnowszej kolekcji odbyła się o godzinie 13, a nie jak zwykle - późnym wieczorem. Taka zmiana to duży plus. W końcu pokazy odbywające się w ramach fashion weeków w czterech stolicach mody też startują od rana i kończą się po południu. Pokaz mody to przede wszystkim wydarzenie branżowe, a nie towarzyskie, dlatego rezygnacja z formy wieczornego koktajlu to bardzo dobra decyzja.
Chyba dawno nie czuć było u Jemioła takiego skupienia na samej kolekcji, a nie na znanych gościach. Wszyscy oglądali pokaz na stojąco, zajmując miejsca "jak leci". Nie było więc mowy o pierwszych, drugich czy trzecich rzędach - za te ostatnie ktoś mógłby się obrazić. Surową przestrzeń domu aukcyjnego DESA Unicum ozdobiono folkowymi dekoracjami. Ludowe wycinanki zwisające z sufitu łagodziły nastrój i wprowadzały w klimat wiosenno-letniej kolekcji.
Prezentacja najnowszej kolekcji Łukasza Jemioła zaczęła się wyjątkowo ciekawie. Jako pierwsze na wybieg wyszły modelki ubrane w stroje ozdobione flagowym wzorem projektanta na ten sezon. Mowa o delikatnym deseniu w stylu holenderskim, przypominającym malunki na porcelanie albo wielokrotnie powielone scenki z dawnych obrazów. Jemioł wykorzystał wzór pod postacią zwiewnych sukienek, koszul, spódnic i kamizelek z wiązaniami jak od gorsetu. Oprócz tego wprowadził do kolekcji bufiaste rękawy ze ściągaczami przy nadgarstkach.
Bogaty wiktoriański styl studziły uwielbiane przez Jemioła proste formy, którym pozostał wierny. Romantyczne ubrania w klimacie retro zestawił z zadziornymi jeansami, a całość przemieszał z akcentami "power woman", które aktualnie są bardzo na topie. Warto zwrócić uwagę na dwurzędowe żakiety sięgające do połowy uda w wersji białej i granatowej. Jemioł czerpał również z lat 90., przemycając w kolekcji modny wzór "tie-dye" oraz sporą dawkę denimu. Za najmniej udaną uważam część "total white". Królowały w niej ubrania z mało wdzięcznego, dziurkowanego materiału, który pojawiał się m.in. na bluzach i sukienkach. Zdecydowanie ciekawsze były za to sylwetki w beżu - plisowana spódnica z połyskiem w zestawie z lejącą koszulą to hit!
W kolekcji Jemioła nie zabrakło również propozycji wieczorowych, za które można uznać projekty w granacie. Przepiękny, głęboki odcień łączył się ze złotem - raz na rękawach, raz na dolnym brzegu spódnicy, a innym razem pod postacią biżuterii. Dodatki okazały się kluczowe dla świetnego efektu prezentacji Jemioła. Buty kowbojki we wspomniany wcześniej holenderski wzór idealnie dopełniały stylizacje, dodając im pazura. Projektant stworzył je we współpracy z marką Celebrity. Nie zdziwi nas, jeśli już niedługo masowo będziemy spotykać je na ulicach polskich miast! Oprócz tego, wybrane stylizacje uzupełniały szerokie paski podkreślające talię i nadające kształt biodrom. W tym sezonie podobne, skórzane akcesoria prezentowała m.in. marka Dior.
Łukaszowi Jemiołowi należy się też pochwała za tkaniny, choć w tej sferze projektant rzadko zawodzi. W kolekcji wiosna-lato 2019 wykorzystał jedwabie, koronki, żakardy i plecionki, a także dobrej jakości denim i letnie przędza (w typowych dla swojego stylu długich kardiganach).
Za ażurową ręcznie wycinaną instalację odpowiadała Ania Witko. Stylizacje przygotowała Agnieszka Ścibior a choreografię Aga Konopka i Anna Sawicka-Hodun. Warto zwrócić uwagę również na mocny make-up wykonany przez team AA Wings of Colour, wpisujący się w neonowy trend, o którym niedawno pisaliśmy w artykule: Makijaż dla blondynek - co warto wiedzieć?
Na pokazie Łukasz Jemioła zjawiły się m.in. Małgorzata Kożuchowska, Małgorzata Socha, Agnieszka Woźniak-Starak, Aneta Kręglicka, Katarzyna Warnke, Marieta Żukowska, Marta Żmuda-Trzebiatowska, Katarzyna Zielińska, Beata Ścibakówna, Zofia Zborowska, Paulina Smaszcz-Kurzajewska, Karolina Szostak i Zofia Ślotała.