Joanna Cesarz, Ewa Chodakowska i Maffashion odpowiadają na pytania o body positive. "To moda na piękno i akceptację"

Ruch body positive rośnie w siłę. Promują go także znane i lubiane osoby, które obserwujemy w sieci. Postanowiłam sprawdzić, co Joanna Cesarz, jedna z najpopularniejszych modelek plus size, Maffashion, blogerka, która z dumą prezentowała swoje ciało po porodzie, oraz Ewa Chodakowska, trenerka fitness Polek, myślą o body positive i w jaki sposób rozumieją to zjawisko.

Czym dla pani jest body positive?

Ewa Chodakowska: To pełna akceptacja swojego ciała tu i teraz, podszyta self love i self care - przepełniona miłością i szacunkiem do siebie i swojego ciała. To rozstanie się z kompleksami. To zbudowanie nowej relacji ze sobą, opartej na akceptacji, miłości i trosce. To zaprzyjaźnienie się ze sobą. To zaprzestanie ścigania funkcjonujących kanonów piękna, często nierealnych, stworzonych w postprodukcji, na potrzeby rynku. To swoboda i poczucie wolności. To rezygnacja z poczucia winy i wyrzeczeń. To pełnowartościowa opieka i troska o siebie.

Maffashion: Body positive to dla mnie pogodzenie się z własnymi niedoskonałościami, czyli rzeczami, których w sobie nie możemy zmienić. Rzeczy, na które mamy wpływ np. waga i kolor włosów możemy natomiast zmienić bez presji otoczenia, bo sami chcemy. We wszystkim trzeba też mieć zdrowy rozsądek i najważniejsze jest zdrowie.

Joanna Cesarz: Dla mnie body positive to ruch, który mówi o tym, że wszyscy jesteśmy normalni. To taki ruch, który normalizuje nasze ciała. Pokazuje, że to, jacy jesteśmy, jest zupełnie normalne. Mamy prawo do swoich wad i do tego, żeby je odczuwać, ale też mamy prawo do tego, żeby je zaakceptować i nikt inny nie ma prawa nas w tym oceniać.

Joanna Cesarz / Maffashion / Ewa ChodakowskaJoanna Cesarz / Maffashion / Ewa Chodakowska Instagram @joanna.cesarz.smps / @maffashion_official / @chodakowskaewa

Co pani sądzi o ruchu body positive?

Ewa Chodakowska: To wspaniała idea, która przynosi ulgę. Najwyższa pora, żeby kobiety zaczęły troszczyć się o siebie i swoje ciało z miłości do siebie i do niego, a nie z nienawiści.

Maffashion: Uważam, że ruch body positive jest jak najbardziej słuszny. Dobrze, że powstał i że się o nim mówi. Aczkolwiek jestem totalnie przeciwna skrajnościom. Nie jestem za promowaniem niezdrowego trybu życia. Żadne skrajności nie są dobre. Najważniejsze jest zdrowie.

Joanna Cesarz: Ja jak najbardziej jestem działaczką body positive. Natomiast bardziej odnajduję się w ruchu body neutrality. Po prostu prywatnie nie lubię popadać w skrajności. Swoje ciało trzymam w konkretnych ryzach. Natomiast jeśli widzę osobę z niedowagą lub otyłą, to nie jest to dla mnie żaden problem i o to właśnie chodzi w body positive. Ruch ten uznaje, że każdy ma prawo być, jaki chce i jeżeli się z tym dobrze czuje, to niech taki będzie. Nikt inny nie ma prawa go oceniać. 

 

Dlaczego to ważne, aby mówić i przybliżać ideę ruchu body positive?

Ewa Chodakowska: Bo każda kobieta ma prawo poczuć się komfortowo i dobrze z samą sobą. Tu i teraz, bez względu na to, jak wygląda.

Joanna Cesarz: Tak, lata 80. i 90., czyli czas supermodelek, idealnych ciał, fat shamingu w kinie i serialach, źle wpłynęły na aktualne postrzeganie ludzi. Media na rzecz nienaturalnych, wyfotoszopowanych obrazów przestały pokazywać to, co kiedyś było dla nas naturalne, czyli np. owłosienie na ciele i nieidealną cerę. Teraz powracanie do tej idei i normalizowanie tego, co jest w nas normalne, zapoczątkowało ruch body positive. To też pozwoliło ludziom być sobą i po prostu szczęśliwym.

Czy ruch body positive różni się czymś w Polsce i za granicą? Jeśli tak, to czym?

Joanna Cesarz: Myślę, że nie. Mam na myśli tu aktywistów body positive. Natomiast jeśli chodzi o wpływ ruchu body positive, to uważam, że Polska jest daleko w tyle za większością innych rozwiniętych krajów. Jest to przykre, ale jest też wiele osób, które nad tym pracują.

Maffashion: Wydaje mi się, że ludzie oceniają innych ludzi wszędzie, na całym świecie. Jednak moim zdaniem Stany Zjednoczone są bardziej wyluzowane i aż tak ludzie nie piętnują innych za ich wygląd. Tam po prostu panuje inna mentalność.

Największe stereotypy dotyczące ruchu body positive?

Ewa Chodakowska: Myślę, że wielu osobom ruch body positive błędnie kojarzy się z lenistwem, otyłością i chorobą. Gdy obserwuję dziewczyny z chodagang, które wyrażają body positive, widzę kobiety, które sięgają po aktywność fizyczną w imię poprawy kondycji fizycznej i psychicznej, a nie na rzecz uzyskania konkretnego rozmiaru. 

Ewa ChodakowskaEwa Chodakowska Instagram @chodakowskaewa

Zachęca pani do pokazywania swojego naturalnego ciała w Internecie. Dlaczego?

Maffashion: Ponieważ nie ma się czego wstydzić. Gdy mówię "taka jestem" i "tak wyglądam", mogę się przyczynić do tego, że innym osobom, które mierzą się z kompleksami, spadnie kamień z serca. Jeśli chodzi o pokazywanie mojego ciała po ciąży, robię to, ponieważ mnie również ten temat zawsze interesował. Byłam ciekawa, jak ciąża oraz poród wpływają na ciało kobiety. Wiedziałam, że część moich obserwatorek również jest tym zainteresowana. Stwierdziłam, że nie ma w tym nic zdrożnego. Moje ciało wykonało kawał dobrej roboty i nie miałam problemu z tym, aby uchylić rąbka tajemnicy.

MaffashionMaffashion Instagram @maffashion_official

Joanna Cesarz: Jestem osobą, która bardzo kocha siebie. Gdy byłam młodsza, zauważyłam, że gdy mówię, że akceptuję siebie, daję w ten sposób siłę innym. Uznałam, że skoro mam duże social media i mam jakiś głos, to chciałabym go wykorzystać. Taką mam właśnie misję, żeby pokazywać ludziom normalność i to, że nie muszą cały czas dążyć do wyznaczonych kanonów piękna.

 

Być lepszą wersją siebie czy być sobą?

Ewa Chodakowska: Lubię w życiu iść naprzód. A droga, którą podążam, jest dla mnie dużo ważniejsza niż to, co jest na jej końcu. Dla mnie bycie sobą to właśnie stawianie na rozwój. Proces, dzięki któremu uczymy się więcej, medytujemy częściej i żyjemy w zgodzie z self love i self care. Jestem sobą, nie udaję kogoś, kim nie jestem. Nie ścigam ideałów. Nie wierzę w ideały. Przy tym dbam o siebie, inwestuję czas w edukację, książki, raporty badań naukowych, codziennie się relaksuję, zdrowo odżywiam, trenuję regularnie i się regeneruję. Jeśli to, co robię, zachowane jest w duchu self love, to nie ma tu miejsca na presję bycia lepszą. Rozwój staje się naturalnym efektem ciągłej drogi.

W jaki sposób zdjęcia, które widzimy w Internecie, wpływają na nas samych?

Ewa Chodakowska: Wpływają na nas na tyle, na ile im na to pozwolimy. Należy brać poprawkę na to, że nikt tak jak się prezentuje w sieci, nie wygląda 24/7. Każdy budzi się bez uczesanych włosów, ze zmiętą twarzą, każdy lubi po domu chodzić w luźnym dresie, bez stawania na palcach. Jeśli do tego dochodzi profesjonalna produkcja, make-up, włosy, światło i postprodukcja zdjęcia, to każda osoba wygląda jak z obrazka. Dobrze jest o tym pamiętać, że KAŻDA Z NAS - bez wyjątku - przy takiej ekipie wyglądałaby zupełnie inaczej niż o 6:30 rano, kiedy chce zamordować budzik. 

Maffashion: Wydaje mi się, że ludzie czepiają się Instagrama za zakrzywiony obraz idealnej sylwetki. To samo robi kino, zdjęcia w kampaniach czy teledyski. Wszędzie jest promowany ładny obrazek. Wartość i akceptację samego siebie powinniśmy wynieść z domu. Dużo łatwiej byłoby potem młodym osobom poruszać się w tym okrutnym momentami świecie. Łatwiej byłoby im się potem zmierzyć z niektórymi trudnościami.  

Joanna Cesarz: To wszystko zależy od zdjęć i od osoby, która je ogląda. Jeżeli mówimy o ruchu body positive, to widzimy mnóstwo pięknych, ale nieidealnych ciał. Kiedy jest się osobą, która ma podobny problem, dużo łatwiej się z nimi utożsamić. Natomiast w momencie, kiedy nie wpisujemy się w kanon, a widzimy perfekcyjną osobę, możemy poczuć się ze sobą gorzej. Ponieważ coś, co nam się podoba, nie jest częścią nas.

Czy ma pani kompleksy?

Joanna Cesarz: Tak, oczywiście. Też jestem człowiekiem i pomimo tej ogromnej akceptacji i miłości do swojego ciała czasem mam takie dni, że wstaję i nie mogę na siebie patrzeć.

Maffashion: Wydaje mi się, że każdy człowiek ma coś, co jest jego kompleksem. Nikt nie jest idealny.  Na Instagramie ktoś skrytykował ręce koleżanki, że wyglądają jak u starszej babci. Ona je nagrała i pokazała. To był jej wieloletni kompleks, ale osoba, która ją skrytykowała, otrzymała jasny komunikat, że koleżanka ma to gdzieś, nie ma się już jak do nich przyczepić. Sama pokazuję swoje niedoskonałości i nie mam z tym problemu. Przez to stajemy się mniej atrakcyjni dla hejterów.

 

Ewa Chodakowska: W wieku 23 lat zrobiłam operację powiększania biustu. Nie widziałam w lustrze swojej kobiecości, a bardzo na tym etapie życia chciałam poczuć się kobieca. Brakowało mi objętości w klatce piersiowej - to był mój kompleks. Po operacji byłam bardzo przygnębiona, cierpiałam bardzo długo, miałam wątpliwości co do podjętej decyzji. Dopiero po dwóch miesiącach moje blizny zaczęły się goić. Kiedy stanęłam przed lustrem, zrozumiałam, że nie czuję się w najmniejszym stopniu inaczej niż przed operacją. To, jak się czuję, było tylko w mojej głowie. Od tego czasu przestałam się oceniać, przestałam szukać mankamentów. Przestałam rozważać poprawki. I choć Internet nie zostawia często na moim wyglądzie suchej nitki, czuję się ze sobą świetnie, ale sekretem tutaj jest zdrowa relacja ze sobą, nie wygląd. Po prostu lubię siebie.

Ewa ChodakowskaEwa Chodakowska Instagram @chodakowskaewa

Czy retuszuje pani swoje zdjęcia - jeśli tak, to dlaczego?  

Maffashion: Tak, oczywiście. Zdarza mi się retuszować i skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie. Ale wydaje mi się, że zachowuję granice i nie udaję, że czegoś nie ma. Najgorzej jest wtedy, kiedy ludzie, którzy przerabiają swoje zdjęcia, zaczynają wierzyć, że naprawdę tak wyglądają. Retusz może się też tyczyć otoczenia, na przykład usunięcie niedopałków po papierosach z chodnika. Są zdjęcia, które surowe wychodzą super i nic nie trzeba z nimi robić. Ważne, aby we wszystkim zachować zdrowy rozsądek i umiar. 

Ewa Chodakowska: Kocham filtry, które zmieniają kolorystykę zdjęcia, wyostrzają, grają światłem. Nie poprawiam ciała. Nigdy. Kiedyś majstrowałam przy skórze twarzy. Szukałam efektu wygładzenia. Taka była moda. Teraz na zdjęciach portretowych na mojej twarzy widać zmarszczki, bruzdy, strukturę skóry. Dojrzałam. Przestałam się nimi kompletnie przejmować. Im więcej ich mam, tym więcej zabawnych wspomnień widzę na swojej twarzy.

Joanna Cesarz: Zmieniam kolory, czasem mocniej robię makijaż, by podkreślić mocniej oko, ale nie retuszuję zdjęć.

Co się zmieniło w pani pracy/prowadzeniu Instagrama w związku z ruchem body positive? 

Maffashion: Nie mam już kaloryfera na brzuchu i nie jestem tak szczupła jak kiedyś, a wiadomo, że w reklamach są promowane modelowe sylwetki. Jednak w mojej ostatniej kampanii strojów kąpielowych nie było oporów z tym, aby pokazać mnie w obecnym wydaniu. Mój brzuch nie jest tak jędrny, dopiero co urodziłam. Ale widzę, że zdjęcia się podobają i ludzie je chwalą.

Maffashion w strojach kąpielowychMaffashion w strojach kąpielowych Instagram @maffashion_official

Joanna Cesarz: Kiedy zaczynałam te moje social media cztery i pół roku temu, to mniej więcej taki miałam na nie pomysł. Od początku chciałam szerzyć ideę body positive. Teraz w związku z tym, że ta moja publiczność się powiększa, pojawiają się też nowe tematy i dyskusje. 

Czy rosnący trend body positive zniechęcił Polki do walki o poprawę swojej sylwetki?

Ewa Chodakowska: A może wręcz przeciwnie? Zdecydowanie zapracował na korzyść. Dziś kobiety zaczynają troszczyć się o siebie świadomie. Rezygnują z głodówek, restrykcyjnych diet, monodiet. Nie ma tu mowy o efektach za wszelką cenę. Nie ma tu miejsca na wyniszczanie organizmu w imię rozmiaru XS. Coraz więcej kobiet dba o siebie z miłości, a nie nienawiści do swojego ciała. Niech nasze ciała będą skutkiem ubocznym pracy, jaką wykonujemy na co dzień w trosce o swoje zdrowie.

Ewa ChodakowskaEwa Chodakowska Instagram @chodakowskaewa

Czy w związku z ruchem body positive zrobiła pani coś, na co wcześniej by się nie odważyła? 

Maffashion: Nie. Na przestrzeni lat zmieniło chyba tylko to, że pokazuję się bez makijażu. Pokazuję też inny nieperfekcyjny kontent. Po prostu nie pilnuję każdego zdjęcia. Nagrywam albo publikuję tak, jak jest. Myślę, że to kwestia ułożenia pewnych rzeczy w głowie i dojrzałości. 

 

Joanna Cesarz: Tak, zdecydowanie! Myślę, że to jest głównie publikowanie zdjęć moich niedoskonałości. Czyli tego, że mam cellulit, hip dips, których kiedyś, jak byłam nastolatką, nienawidziłam i nie mogłam po prostu na siebie patrzeć. Moja skóra jest bardzo zadbana, ale też nie zawsze idealna. Ostatnio wrzuciłam filmik z rozstępami. Dzielę się z moim obserwatorami też tym, że mam gorsze dni i momenty. Jeżeli okazuję to ludziom, oni też widzą, że nie muszą cały czas dążyć do standardów wyznaczonych przez idealnych instagramerów.

 

Ewa Chodakowska: Nie. W swoich social mediach jestem od początku sobą. Niezależnie od wszystkiego.

Body positive a zaniedbywanie ciała - czy one mają coś ze sobą wspólnego?

Maffashion: Kompletnie nie. To się wyklucza.

Joanna Cesarz: Nigdy nikomu nie powiedziałam "zostań w domu", "bycie grubym jest super". Mówię tylko, że bycie grubym jest super, jeżeli siebie zaakceptujesz i jeśli lubisz siebie w takiej wersji. A jeśli to jest dla ciebie problem, to coś z tym zrób! Pokazuję również tę zdrową część mojego życia. A fakt, że mam kilkanaście nadprogramowych kilogramów, nie sprawia, że coś ze mną nie tak. 

Joanna Cesarz na siłowniJoanna Cesarz na siłowni Instagram joanna.cesarz.smps

Jak odniesie się pani do stwierdzenia, że body positive to "moda na brzydotę"? 

Joanna Cesarz: Dlaczego odbieramy naturalność jako brzydotę? Body positive to moda na naturalność! To, że ktoś sobie powiedział, że to "moda na brzydotę", to jest tylko i wyłącznie jego subiektywne zdanie. Ciałopozytywność to pokazywanie naturalności, przekroju różnych ludzi i różnych sylwetek, różnych cer, koloru skóry, podejścia, a także płci. Uważam, że to jest piękne, dlatego powiedziałabym, że jest to moda na piękno i akceptację. 

 

Czy w epoce body positive jest jeszcze miejsce na perfekcyjne zdjęcia? 

Maffashion: Oczywiście, że tak, bo co dla kogo znaczy "perfekcyjne"? Na perfekcyjnym zdjęciu może być zaokrąglona dziewczyna z cellulitem. Perfekcyjność zależy od odbiorcy, bo każdy ma inną perspektywę i inną estetykę. Dla każdego może to oznaczać coś innego. Pozwólmy każdemu na taką perfekcyjność, jaka mu się podoba.

Joanna Cesarz: Myślę, że jak najbardziej, ponieważ my też potrafimy być perfekcyjni! Ciało bez skaz to nadal jest naturalność, a zdjęcie takiego ciała to normalizacja tego, że ktoś może wyglądać perfekcyjnie.  Wszystko zależy od naszej perspektywy i tego, jak widzimy świat. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA