Naturalny narkotyk, który może nas uszczęśliwić. Czy "dopamine dressing" naprawdę działa?

Wspomnienie lata, zdjęcia z dzieciństwa i dom rodzinny. Sukienka ze studniówki, za duży garnitur dziadka i welon babci. Te wszystkie zdarzenia łączy jedno pojęcie - dopamina. Ale co wspólnego ma z modą?

"Dopamine dressing" to pojęcie, które pojawiło się w modzie na początku tego roku. Opiera się na jednej zasadzie - ubieraj się tak, aby poprawić sobie nastrój. Czym w ogóle jest dopamina i jak produkowana jest w naszym organizmie? Udało mi się o tym porozmawiać z psychologiem i ekspertem z przychodni Infemini Medi Home - Marzeną Sekułą.

 
Dopamina jest neuroprzekaźnikiem produkowanym przez nasz mózg. Pełni bardzo złożoną rolę w organizmie ludzkim. Odpowiedzialna jest za procesy motywacyjne, pożądanie i pragnienie.

Psycholog wytłumaczyła, że dopamina najczęściej kojarzona jest z przyjemnością. Nazywana "hormonem szczęścia" ze względu na rolę, jaką odgrywa w regulacji nastroju i emocji, powoduje uczucie euforii i błogości. 

A co się dzieje, jeśli w naszym organizmie brakuje dopaminy? Jej niski poziom wiąże się ze zmniejszoną motywacją i zmniejszonym entuzjazmem. Niektóre ze sposobów zwiększenia dopaminy obejmują wystarczająco ilość snu, ruch, słuchanie muzyki, medytację czy kontakt z bliskim osobami. Często zapomina się o jeszcze jednym sposobie - modzie. W moim odczuciu sposób naszego ubierania się ma szansę poprawić nam nastrój. Nie tylko ze względu na to, że decydujemy się na "ładne ubranie", ale przede wszystkim, dlatego że poczucie naszej estetyki wypływa ze zmysłów - słuchu, wzroku, dotyku. Czy kolory mają wpływ na wybór naszych stylizacji?

Według mnie kolory to nie tylko pozbawione znaczenia części środowiska, w którym funkcjonujemy. Kolory są wszędzie. Są w przyrodzie, w domach, w których żyjemy, samochodach, którymi jeździmy, ubraniach, które nosimy. Otaczają nas i oddziałują na nas, na nasze samopoczucie, myślenie, emocje i zachowanie.

Psychoterapeutka przyznała, że w swojej praktyce obserwuje implikacje nie tylko pomiędzy nastrojem swoich pacjentów a sposobem funkcjonowania psychoruchowego, ale także sposobem ubierania.

 Zauważam, że pacjenci, którzy są w kryzysie, częściej wybierają ciemne barwy, tak jakby chcieli się "ukryć", "nie pokazywać", "nie zwracać na siebie uwagi". Natomiast wraz z postępem leczenia, poprawą samopoczucia pacjenci odzyskują energię, równowagę, otwierają się na kontakty, nowe wyzwania i również eksperymentowanie z nowymi, bardziej barwnymi ubraniami. Tak więc niezaprzeczalnie obserwuję zależność między kolorami a naszym samopoczuciem.

Zapewne zestawiasz się, czy kolory, którymi się otaczamy lub które nosimy, wypływają tylko z upodobania lub chwilowego trendu czy są w nas głębiej "osadzone". Otóż nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, co przyznaje Marzena Sekuła. Pozytywne wzmocnienia będą wpływać na preferencje pewnych barw, a negatywne na eliminowanie z szafy innych.

Osoby, które są w równowadze psychofizycznej i dla których istotne jest śledzenie i bycie na bieżąco z nowinkami modowymi będą bardziej otwarte na doświadczenia i chwilowe trendy. Natomiast osoby, dla których moda nie ma aż takich priorytetów, będą ceniły sobie komfort i dobre samopoczucie. Ich wybory mogą być związane ze wcześniejszymi doświadczeniami i wspomnieniami. 

Jestem pewna, że niejednokrotnie zwróciłaś na coś uwagę przez kolor - przemówiła do ciebie głęboka, szmaragdowa zieleń koszuli lub jej delikatny materiał. Jeśli w domu miałaś bordowe fotele, a jako dziecko lubiłaś w nich siadać, teraz też będziesz miała słabość do tej barwy. Wiąże się to psychologią, ale też semantyką koloru, która zainteresowała mnie już jakiś czas temu. Moda jest z nią związana od zawsze. Wierz lub nie, ale nawet w książkach, szczególnie tych na przełomie epok, kolor ubrań bohaterów literackich miał znaczenie. Czerwień oznacza sensualność, szarość śmierć, fiolet jest uważany za kolor wewnętrznej przemiany, z kolei jasne, słoneczne barwy, w tym kolor pomarańczowy kojarzony jest z młodością i kreatywnością.

Fashion weekFashion week fot. ImaxTree

"Dopamine dressing" - praktyka czyni mistrza!

Tak to już jest, że pewne barwy są nam bliższe niż inne. Ale oczywiście to nie oznacza, że jeżeli na co dzień nosisz czarne ubrania, teraz powinnaś z nich zrezygnować na rzecz landryniastej garderoby. Wręcz przeciwnie - kieruj się własnymi upodobaniami, twój poziom dopaminy jest zależny tylko od ciebie. Efekt tzw. opatrunku dopaminowego niekoniecznie polega na owinięciu się w nadruki, nadmiar materiałów i w słoneczne kolory. Chociaż w psychologi kojarzą się one pozytywnie, to w życiu może być inaczej. To, co jest dobre dla jednej osoby, nie będzie dobre dla drugiej, ponieważ wszyscy mamy różne symboliczne skojarzenia. Psychologia koloru może być pomocna, ale zdaje mi się, że priorytetem jest tutaj ubieranie się według swojej osobowości. No właśnie, więc jak realnie podejść do zagadnienia "dopamine dressing"? Polecam skupić się na trzech ważnych krokach. 

  1. Skoro już wiesz, jak działa efekt opatrunku dopaminowego, podejdź do tego praktycznie. Odpowiedz sobie na kilka ważnych pytań: jakie kolory wywołują u mnie uśmiech? W jakich stylizacjach czuję się najlepiej? Czy mam ulubione ubranie w swojej szafie? Czy lubię jakieś konkretne marki? Jednym zdaniem - znajdź wspólny mianownik w swoich codziennych stylizacjach.
  2. Zrób sobie test 16 osobowości. Mi naprawdę pomógł. Dzięki niemu dowiedziałam się sporo na swój temat, ale też uporządkowałam swoje myśli. To pozwoliło mi też realnie podejść do tego, co tak naprawdę w sobie lubię, co chciałabym podkreślić i wyostrzyć, a tym samym uwypuklić w ubiorze.
  3. Bądź czujny. I ucz się na własnych błędach. Jeśli masz ochotę poeksperymentować - zrób to! Może się okazać, że różowy wcale nie jest taki zły. Jestem tego najlepszym przykładem. Przez wiele lat nie nosiłam sukienek i spódnic. Któregoś dnia przełamałam się, a wszystko za sprawą modelu, który przemówił do mnie kolorem. Uwielbiam karmazynową czerwień i delikatny w dotyku jedwab. Od tamtej pory inaczej podchodzę do spódnic - zdałam sobie sprawę, że czerwony kolor dodaje mi pewności siebie, a spódnica sprawia, że czuję się bardziej kobieco.

stylizacja FW2021stylizacja FW2021 fot. ImaxTree

Dopamine dressing - raport z wybiegu

A co na to wszystko projektanci?  W tym roku na wybiegach panował harmider, nieporządek i chaos. Ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Projektanci zdecydowali, że nowe kolekcje będą różnorodne, kolorowe i efektowne. W najnowszych kolekcjach postawili na kolor, fason i wspomnienie. Zrezygnowali z szarości, beżu, czerni czy srebra na rzecz energetycznych barw. Versace zdecydowało się na grę kolorów między morskim baby blue a neonowym pomarańczem. Ralph and Russo zabrał nas w przepiękną podróż po francuskim kurorcie, w którym każda z nas chodzi ubrana w zwiewne, lekkie i nostalgiczne sukienki. Chanel wróciło do korzeni i ubrało swoją modelkę w strój nowoczesnej emancypantki. A Mugler, jakby na przekór wszystkim, nawiązał do swojej kolekcji z lat 90.! Moda w 2021 roku pokazuje, że każdy z nas potrzebuje odrobiny więcej dopaminy niż dotychczas. Zmęczeni i zniechęceni pandemią, czekamy na lepszy, bardziej kolorowy i słoneczny czas, dzięki któremu zyskamy nową energię. Widać, że projektanci czują to samo. W swoich kolekcjach wykorzystują właśnie efekt opatrunku dopaminowego. Bezsprzecznie aplikują go nam, ale i sobie. I to w modzie kochamy najbardziej.

od lewej: Versace, Chanel, Ralph & Russo, Muglerod lewej: Versace, Chanel, Ralph & Russo, Mugler fot. ImaxTree

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie doszukiwała się też negatywnej strony "dopamine dressing". Jakiś czas temu rozmawiałam z przyjaciółką, która jest lekarzem. To ona podsunęła mi myśl, która od tamtej pory krąży po mojej głowie. Czy dopamine dressing ma tylko pozytywne konotacje? A co jeśli pod warstwami ubrań, które nosimy, ukrywamy niskie poczucie własnej wartości i złe samopoczucie?

Terapia kolorami sięga czasów starożytnego Egiptu. Obecnie prowadzi się liczne badania naukowe, które mają potwierdzić leczniczą moc koloru. Póki co nie ma naukowych dowodów na to.

- tłumaczy psycholog Marzena Sekuła. 

Ale mimo to, myślę, że nie ma nic złego w bawieniu się kolorami. Tak jak nastrój i emocje, które odczuwamy, są "zaraźliwe" tak energia ukryta w kolorze może wpłynąć na nasze samopoczucie. Terapia kolorem wykorzystuje moc barwy do korygowania fizjologicznych i psychologicznych zaburzeń równowagi w organizmie człowieka, dodawania energii bądź uspokajania.

- dodaje ekspertka. Koloroterapia może pomóc ci uspokoić się i odzyskać równowagę psychiczną. Jeśli masz gorszy nastrój, można użyć kolorów, aby ożywić i zwiększyć motywację i energię do działania. Kolory budują nasze emocje i nie da się temu zaprzeczyć, czego dowiedziałam się w rozmowie z panią psycholog. Każdy z nas ma swoje ulubione barwy, w których czuje się dobrze. Oczywiście sprawa wygląda inaczej, jeżeli ktoś nie jest w równowadze psychofizycznej.

Jeżeli doświadczasz silnego kryzysu, jesteś chory na depresję to niestety koloroterapia nie wyleczy Cię, gdyż nie likwiduje ona przyczyn, które doprowadzają do problemu. Tak więc możemy stosować ją tylko i wyłącznie jako metodę wspomagającą proces terapeutyczny.
 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.