Bez nich nie istniałaby polska moda XX wieku. Dzisiaj ikony, które nadal inspirują, kiedyś trendsetterzy, którzy tworzyli historię

Zapytaj się babci, mamy lub spójrz do szafy. Ich ubrania nosili nasi dziadkowie i rodzice. My prawie zapomnieliśmy.

Miałam przyjemność spotkać się z Grażyną Hase przy okazji Targów Książki, na których razem z Krzysztofem Tomasikiem podpisywała swoją biografię. Nie raz słyszałam to nazwisko w domu. Moja rodzina kocha modę od dawna. Dziadek nosił niemodne okulary w stylu lat 70., jeszcze grubo po latach 70., a babcia nie raz wspominała z nostalgią projekty Grażyny Hase. Z Barbarą Hulanicki było podobnie. Chociaż jako dziecko nie wiedziałam, jak wygląda, ciocia opisywała ją w samych superlatywach. Wiedziała, o czym mówi - odwiedziła Bibę w latach 60., tuż przed tym jak zainteresowała się nią Brigitte Bardot. Czy ktoś jeszcze pamięta te nazwiska? W moim pokoleniu nieliczni. Jednak jak się okazuje, moda nie zapomina. Zaledwie miesiąc temu Bottega Veneta wypuściła swój pierwszy żurnal internetowy "Issue 01". Projekt, który powstał z miłości do mody i sztuki to ekskluzywne treści skierowane do entuzjastów sfery "fashion". Daniel Lee, dyrektor kreatywny marki Bottega Veneta, zaprosił do współpracy takie nazwiska, jak Bindi Steel, Elaine Constantine, czy Tyrone Lebon, a wśród bohaterek publikacji znalazła się Barbara Hulanicki. Projektantce poświecono aż kilka stron. Możecie obejrzeć jej szkice, wnętrze pracowni i trójwymiarowe zdjęcia z jej postacią.

Barbara Hulanicki - ikona mody, która stworzyła pierwszą na świecie sieciówkę

Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Brighton, a następnie rozpoczęła swoją działalność, wykonując rysunki dla czasopism o modzie. Projektowała dla "Vogue'a", "Tatlera" oraz "Women's Wear Daily". Jej publikacja w „Daily Mirror”, gdzie wcześniej pracowała jako ilustratorka, szybko przyniosła jej sławę. W 1963 roku wspólnie z mężem Stephenem Fitz-Simonem uruchomiła swoją pierwszą wysyłkową firmę "Biba". Krótka sukienka w różową kratę okazała się sukcesem. Produkt Hulanicki, dzięki kombinacji nowoczesnego stylu, przystępnej ceny i modnych elementów, zdobył uznanie wśród kobiet Wielkiej Brytanii. Sukienki tak szybko się rozchodziły, że Barbara Hulanicki wyczerpała cały zapas kraciastej bawełny w kraju. Zaledwie rok później przy Abingdon Road 87 otwarto pierwszy stacjonarny sklep Biba, który oferował modne, tanie i dobre jakościowo ubrania oraz dodatki dla młodych i odważnych kobiet.

 

Powiedzieć, że ludzie "walili drzwiami i oknami" to mało. W 1966 roku Hulanicki przeniosła siedzibę Biby do budynku przy Kensington Church 19–21, otwierając cztery razy większy sklep w samym sercu Londynu.

Nigdy nie zapomnę pierwszej soboty przy Church Street. Tłum opanował nie tylko wnętrze sklepu. Ludzie stali również na zewnątrz, siedzieli we wszystkich oknach. Do końca dnia wszystkie wieszaki zostały opróżnione, a sam sklep wyglądał, jakby zaatakowała go szarańcza. Byliśmy wykończeni, ale  szczęśliwi. [...] Przez dwanaście lat funkcjonowania Biby sprzedaliśmy około trzech milionów sztuk ubrań

Cytat z wywiadu z Barbarą Hulanicki przeprowadzonego przez Judytę Fibiger.

W sklepie zaczęły pojawiać się znane osoby. Brigitte Bardot i Mia Farrow pokochały projekty Biby od pierwszego wejrzenia. Dzięki lepszej lokalizacji i unikalnej swingowej atmosferze, każdy chciał robić zakupy u Barbary Hulanicki. Jej sklep stał się ulubionym miejscem spotkań i zakupów artystów i muzyków rockowych, takich jak Mick Jagger, David Bowie, czy Marianne Faithfull. Jednym z największych fanów jej stoiska z kosmetykami, które wprowadziła pod koniec lat 60., był Freddie Mercury, który przychodził do Biby codziennie.

 

W 1970 roku "Biba" pojawiła się w Stanach Zjednoczonych. Tak rozpoczęła się ekspansja marki na Zachód. Rzeczy marki "Biba" szybko stały się fenomenem - do sklepu przychodziły wszystkie młode dziewczyny, które chciały być na czasie. Przez kilka miesięcy jedną z ekspedientek była młoda Anna Wintour, która właśnie rozpoczynała swoją karierę w świecie mody. Spódniczki mini, długie płaszcze, pierzaste boa i mocny makijaż to synonim tak zwanego Biba look - stylu, który Barbara Hulanicki proponowała swoim klientkom.

Niestety kres popularności "Biby" był tak szybki, jak jej narodziny. Na przełomie 1975/76 roku marka zniknęła z rynku. Powodem zakończenia jej działalności było utracenie przez Barbarę kontroli nad sklepem na rzecz jednej z najpotężniejszych firm deweloperskich i inwestycyjnych na Wyspach – British Land. Po zamknięciu "Biby" Hulanicki nadal działała w świecie mody. Projektowała dla marki Fiorucci i Cacharel. Dzisiaj mieszka w Miami i zajmuje się projektowaniem wnętrz. 

 

Grażyna Hase - artystka, modelka, projektantka

Do świata mody wkroczyła w 1957 roku, debiutując na okładce magazynu "Przekrój" autorstwa Wojciecha Plewińskiego. Potem zaczęła pracę jako modelka w Centralnym Laboratorium Spółdzielczości Pracy i przez dekadę współpracowała z Modą Polską, Telimeną, Ledą i Warszawskimi Zakładami Przemysłu Odzieżowego. Przez siedem lat tworzyła sesje zdjęciowe z Barbarą Hoff - autorką rubryki modowej "Przekroju". W październiku Grażyna Hase rozpoczęła studia na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych na wydziale architektury. Wtedy zaprojektowała swoją pierwszą kolekcję "Kozak Look" inspirowaną rosyjską modą. Modelki prezentowały kreacje inspirowane postaciami Anny Kareniny oraz Lenina. 

 

Lata 70. to najlepszy czas w karierze Grażyny Hase. Była główną projektantką Zakładu Przemysłu Odzieżowego Cora. W 1972 roku pokazała swoje projekty podczas polskich dni w Paryżu i została patronką butiku Spółdzielni Pracy i Przemysłu "Moda damska" i redakcji "Świat Mody". Nawiązała współpracę z Cepelią i Stołecznym Przedsiębiorstwem Handlu Wewnętrznego. W latach 1975-1978 prowadziła w "Sztandarze Młodych" rubrykę "Boutique Grażyny Hase". Otworzyła swój pierwszy sklep w Warszawie - Bawełniany Świat Grażyny Hase. Ubierała gwiazdy, muzyków, aktorów - Annę Jantar, Halinę Frąckowiak, zespół 2 plus 1. Projektowała stroje dla załogi LOT-u, rajdowców i pracowników hotelu Victoria. W 1980 roku otworzyła Galerię Grażyny Hase, gdzie organizowała wystawy, m.in. sukni Joanny Schoen. Stała się autorką kostiumów do filmów Głowy pełne gwiazd Janusza Kondratiuka i Motylem jestem, czyli romans Czterdziestolatka Jerzego Gruzy. Debiutowała w Teatrze Dramatycznym im. Adama Mickiewicza przy okazji spektaklu Grupa Laokoona Tadeusza Różewicza.

Kolejne lata potwierdzają jej działalność artystyczną i modową. Od 1997 do 2003 roku prowadziła autorską galerię w Warszawie. W 2002 roku zaprojektowała część strojów dla polskiej kadry na Igrzyska Olimpijskie w Salt Lake City. Chociaż usunęła się w cień, nadal prowadzi swoją galerię przy ul. Marszałkowskiej. Ma srebrzyste, obcięte na "boba" włosy, nosi odlotowe okulary w stylu lat 60., a kiedy ostatni raz ją widziałam, wyglądała jak skandynawska modelka, wybierająca się na fashion week.

 

Dom Mody Bogusław Herse - najbardziej ekskluzywny butik w Warszawie

Mówiąc o polskiej modzie, nie możemy zapomnieć o najbardziej ekskluzywnym międzywojennym domu mody, który stał się popularny zarówno w Polsce, jak i w Europie. Powstał w 1868 roku przy ul. Senatorskiej 10 pod nazwą "Handel Koronek i Towarów Białych oraz Magazyn Mód Bogusław Herse" jako spółka braci Bogusława Macieja, Adama Szczepana i Ferdynanda Roberta. W 1899 został przeniesiony do nowo wybudowanego gmachu pomiędzy ul. Marszałkowską, Erywańską i pl. Zielonym. Luksusowa kamienica przypadła do gustu warszawskiej śmietance towarzyskiej.

Wewnętrze wspaniałe, szerokie schody - gdzie balustrada była z seledynowych majolikowych filarków, a schody same pokryte tak puszystym dywanem, że nogi się gubiły - rozwidlone wiodły na pierwsze piętro, a tam filary podtrzymujące dawały przestrzeń wielką. Ścian nie było zupełnie. I znów: dywany, wazony i antyczne komódki, stare zegary i politurowane stoły, na których piętrzyły się rozrzucone modne tiule i jedwabie

Cytat z "Sagi Ulrichowsko-Machlejdowskiej" Krystyny Machlejd.

 

W Domu Mody Bogusław Herse ubierała się każda kobieta, pragnąca się wyróżnić. Specjalnością zakładu było szycie bogato zdobionych sukni i okryć na wzór Woertha, Paqueina czy Lebouviera. W domu mody istniały też inne działy: kapeluszy, woalek, bielizny i gorsetów, męski, dziecięcy, dywanów, pakowania i wysyłek. Jedną ze stałych klientek była pani Laroche. Żona ambasadora Francji Julesa Laroche'a po niemałym faux pas, regularnie odwiedzała sklep przy ulicy Marszałkowskiej. Na forum oznajmiła, że "w Warszawie nie ma się gdzie ubrać i trzeba w tym celu jeździć do Paryża ". Na ripostę nie trzeba było długo czekać. Bogusław Herse wystosował specjalny list do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Francji, w którym informował, że "Warszawa jest pięknym i nowoczesnym miastem, a żeby się ubrać, istnieje Dom Mody Bogusław Herse".

W Domu Mody ubierały się też Maria Mościcka - żona prezydenta RP,  hrabina Beata Branicka z Wilanowa, hrabina Maria Potocka z domu Brydzińska z Jabłonny - aktorka, Hanka Ordonówna - piosenkarka, tancerka, aktorka czy Stefania Grodzieńska - aktorka i pisarka.

Dom mody Herse stał się niezwykle istotnym miejscem na mapie Warszawy. U Hersego panował szczególny klimat. Luksus i elegancja sprawiły, że Stefania Grodzieńska nazywała Bogusława Herse "wielkim krawcem, takim polskim Diorem". Butik Bogusława Herse, chociaż w innej formie, nie przestał istnieć. Prawnuk Adama Herse - Jan Górski prowadzi wyjątkową markę Herse, tworzącą unikalne dodatki dla kobiet i mężczyzn.

 

Bibliografia: 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.