Zacznę od ekskluzywnej nowości, która nie ma sobie równych. La Prairie, szwajcarska marka, która od dekad wyznacza standardy luksusowej pielęgnacji, jest już dostępna na notino.pl! Ich kultowe serum ujędrniające La Prairie Skin Caviar Liquid Lift warte jest każdych pieniędzy. Wzbogacone ekstraktem z kawioru, unosi, ujędrnia i pozostawia skórę niesamowicie gładką. Z kolei La Prairie Skin Caviar Concealer Foundation to idealne połączenie podkładu o wysokim kryciu i jedwabistego korektora. Jeśli marzy ci się idealny jesienny latte make up, to jesteś w dobrym miejscu. A do delikatnego, ale skutecznego oczyszczania polecam La Prairie Foam Cleanser, który usuwa zanieczyszczenia, dbając o maksymalny komfort skóry. Dla dodatkowego odżywienia sięgnij po La Prairie Cellular Hydralift Firming Mask, które intensywnie nawilża i wygładza nawet najbardziej wrażliwą cerę.
Jesienią mój makijaż musi być trwalszy. Wiatr, deszcz, wełniane szaliki ocierające się o twarz – to wszystko sprawia, że podkład potrafi zniknąć z twarzy w połowie dnia. Długo myślałam, że wina leży w podkładzie. Dlatego moim odkryciem jest dodatkowa baza Grippy Serum od Maybelline. Nazwa mówi wszystko – ona naprawdę "chwyta" podkład i trzyma go w miejscu przez wiele godzin. Ma lekko żelową konsystencję, która po nałożeniu na skórę tworzy idealnie gładką powierzchnię. Co ważne, ta baza nie jest silikonowa – genialnie nawilża skórę i nie zapycha porów.
Pielęgnacja na jesień to dla mnie coś więcej niż tylko dbanie o twarz. To cały, sensoryczny rytuał. A nic tak nie poprawia mi nastroju, jak moment, gdy po gorącej, parującej kąpieli, otulam swoje ciało bogatym, przepięknie pachnącym kremem. Mój tegoroczny faworyt i absolutna obsesja to krem do ciała z nowej, limitowanej linii Intuita od Rituals. Zdaje się, że dopiero kilka tygodni temu była premiera, a ja już wiem, że to mój ulubiony zapach jesieni w jej najbardziej luksusowym wydaniu. Ciepły, otulający, o kwiatowo-drzewnym zapachu szafranu, wanilii i drzewa sandałowego. Ma w sobie coś, co sprawia, że czujesz się bezpiecznie i przytulnie. Co więcej, jego formuła zachwyca jedwabnym, bogatym i puszystym wykończeniem. Doskonale się wchłania, nie zostawiając tłustej warstwy. Skóra już po pierwszym użyciu jest wyraźnie miękka i pachnąca przez wiele godzin. To czysta, jesienna przyjemność.
Ultraodżywcza maseczka do ust na noc o słodkim, jagodowym zapachu szturmem podbiła media społecznościowe i wciąż pozostaje ulubieńcem w wielu kosmetyczkach – także mojej. Produkt bogaty jest w witaminę C Berry Mix Complex™ – zawierający ekstrakty z malin, truskawek, żurawiny, borówek i jagód goji, tak więc delikatnie usuwa martwe komórki naskórka i sprawia, że usta stają się gładkie i jędrne. Zimną porą szczególnie należy o nie dbać. A jeśli tak jak ja uwielbiacie przytulne i ciepłe zapachy (zwłaszcza jesienią!) to musicie przetestować viralową wersję z wanilią. To słodki klasyk!
Nic tak nie ożywia cery, jak odrobina zdrowego rumieńca. Ale zamiast sięgać po pudrowe róże, ja polecam wam przetestować wielofunkcyjny sztyft The Multiple od NARS. Jego fenomen tkwi w absolutnej wszechstronności i genialnej, kremowo-pudrowej formule, która pięknie wtapia się w skórę. Ja używam go jako różu na policzki – wystarczy kilka kropek roztartych palcami, by uzyskać naturalny, promienny rumieniec, który wygląda, jakby pochodził z wnętrza skóry, a nie z kosmetyku. Również jako cienia do powiek, by dodać spojrzeniu odrobinę koloru i świeżości oraz jako pomadki, która nadaje ustom subtelny kolor. To produkt, który w 30 sekund pozwala stworzyć pełen, monochromatyczny i niezwykle świeży makijaż. A kultowy odcień "Orgasm" – idealny miks brzoskwini, różu i złotych drobinek – to kolor tak uniwersalny, że pasuje niemal każdemu.
Jesienią, gdy skóra traci letni blask, łatwo przesadzić z matem. Dlatego kocham pudry, które utrwalają, ale nie tworzą efektu maski. Puder sypki Blur Effect od Inglot to polska perełka. Jest niewiarygodnie drobno zmielony i jedwabisty. Pięknie wygładza pory i drobne zmarszczki, dając ten upragniony efekt "soft focus", jak z filtra na Instagramie. W dodatku jest praktycznie niewyczuwalny i nie obciąża cery. Ciekawostka dla beauty profesjonalistek? W składzie ma naturalny błonnik jabłkowy – roślinny składnik pozyskiwany z jabłek, który działa wygładzająco i wspiera równomierne rozprowadzenie produktu. Zapisz go na listę jesiennych zakupów i przetestuj sama.
Ostatnio moja skóra, osłabiona przez słońce i wiatr na przemian, robi się kapryśna i domaga się czegoś więcej niż tylko nawilżenia. Potrzebuje prawdziwej odbudowy. Jeśli znasz to z własnych doświadczeń, sięgnij po linię Good CeraBarrier od koreańskiej marki Holika Holika z ceramidami w roli głównej. Ceramidy dzień po dniu naprawiają osłabioną barierę ochronną, zamykając nawilżenie w środku. Nawilżający toner jest jak pierwsza, kojąca warstwa, lekka emulsja działa jak fundament, a na noc sięgam po bogaty krem, który jest jak najdelikatniejsza, otulająca kołderka. Rano skóra jest ukojona, miękka i gotowa na wyzwania chłodnego dnia. To mój sprawdzony ratunek na jesienne przesuszenie.
Każdej jesieni testowałam setki pomadek ochronnych, które albo znikały po pięciu minutach, albo zostawiały na ustach wazelinową, nieprzyjemną warstwę. Aż w końcu znalazłam nawilżający balsam do ust Hydra-Essentiel od Clarins. Szczerze, nazywanie tego produktu pomadką ochronną to obraza. To jest luksusowy, bogaty, odżywczy balsam, który działa jak najdelikatniejszy, kaszmirowy kompres na spierzchnięte wargi. Jego sekret tkwi ceramidowej formule z kwasem hialuronowym i ekstraktem z kakao. Po nałożeniu na usta, ten balsam nie tworzy sztucznej warstwy. On się z nimi stapia, dając natychmiastowe uczucie ukojenia i dogłębnego nawilżenia. Błyskawicznie wygładza wszystkie suche skórki, a do tego pięknie, naturalnie nabłyszcza usta. Zdrowy, "soczysty" efekt jest już w cenie.
A ten produkt dba o to, by jesiennej chandry nie było widać na moich włosach. Lato, mimo że je kocham, bywa dla nich bezlitosne – słońce, słona woda, wiatr. Wszystko to sprawia, że na początku jesieni są matowe czy przesuszone. Moim odkryciem i ekspresowym ratunkiem jest olejek Food For Soft od Matrix. Ten produkt to dosłownie prawdziwy, odżywczy posiłek dla spragnionych włosów. Jej sekret tkwi w połączeniu oleju z awokado i kwasu hialuronowego – to duet, który działa jak najsilniejszy, nawilżający koktajl. Już po jednym użyciu włosy odzyskują życie. Są niesamowicie miękkie, lejące i, co najważniejsze, cudownie lśnią. Połącz go z maską z tej samej linii!
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!