Zapytany, czy chciałby, aby po jego śmierci ktoś inny kontynuował pracę nad marką McQueen, odpowiedział "nie". Dziś wiemy, że stało się inaczej. Firma nadal funkcjonuje i ma się dobrze. W strojach firmowanych nazwiskiem McQueena lubują się gwiazdy i brytyjska rodzina królewska, ale to już nie to samo. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, jednak McQueen był niezastąpiony. To dlatego zapisze się w kartach historii i będzie uważany za jednego z największych projektantów mody.
20 lipca 2018 roku do kin weszła filmowa biografia "McQueen". Wizjoner. Buntownik. Geniusz. Wszystkie trzy określenia perfekcyjnie odzwierciedlają postać McQueena, lecz jego życie i twórczość wymagają głębszej analizy. Tej odważnej próby podjęli się Ian Bonhôte - reżyser i producent oraz Peter Ettedgui - współreżyser obrazu.
Twórcy filmu nie chcieli, aby przypominał on klasyczne biografie dokumentalne, dlatego podzielili historię na sześć rozdziałów - każdy skupiony wokół ważnego wydarzenia z życia projektanta i powiązanego z nim pokazu kolekcji. Mimo to, film ma dość konwencjonalną, chronologiczną konstrukcję, więc każdy kto wie, co stało się z McQueenem, zna również zakończenie filmu.
Największą wartością obrazu jest dynamiczna mieszanka formatów i dźwięków, na którą składają się autentyczne nagrania rodziny i przyjaciół McQueena, wywiady i archiwalne zdjęcia. To pierwszy powód, dla którego warto pójść do kina. Drugi to niesamowita historia chłopaka ze wschodniego Londynu, który z pieniędzy z zasiłku kupił pierwsze materiały, by po kilku latach stworzyć własną markę wartą miliony i zasiąść na stanowisku dyrektora kreatywnego domu mody uważanego za "sacrum", a mowa o Givenchy.
Alexander McQueen, a właściwie Lee Alexander McQueen (projektant używał drugiego imienia, ponieważ wydawało mu się bardziej potężne) uważany był za geniusza krawiectwa. Niektórzy porównywali go do Edwarda Nożycorękiego z filmu Tima Burtona, który potrafił przekształcić kawałek materiału w gotowy wykrój, jednak rzeczywistość nie była taka prosta. McQueen był mistrzem kreowania tajemnic i mitów wokół własnej osoby. Jego ojciec jeździł taksówką, a matka była nauczycielką. Wychował się w robotniczej dzielnicy Londynu, a jego rodzina nie miała tradycji związanych ze sztuką.
McQueen zatrudnił się na praktyki w zakładach krawieckich Anderson & Sheppard w Londynie. To tam poznał podstawy krawiectwa i co prawda opanował je znacznie szybciej niż inni początkujący pracownicy, jednak i tak zajęło mu to mniej więcej dwa lata. Do zakładu przychodził w workowatych jeansach i grubym golfie lub T-shircie. Jego wygląd odstawał od eleganckich wnętrz neoklasycystycznego budynku, w którym pracował. Taki kontrast towarzyszył mu zresztą do końca kariery.
Można być genialnym krawcem, ale to nie manualne umiejętności Alexandra McQueena sprawiły, że kręci się o nim filmy. McQueen zrewolucjonizował pojęcie piękna w modzie i jest to główny powód, dla którego zalicza się go dziś do grona największych.
Lee opowiadał znajomym, że jego rodzina jest spokrewniona z Kubą Rozpruwaczem - słynnym mordercą z epoki wiktoriańskiej, ale nie ma dowodów na prawdziwość tych twierdzeń. W drzewie genealogicznym doszukał się też powiązań ze szkockim rodem McQueenów zamieszkujących wyspę Skye. Wyobraźnię projektanta dodatkowo pobudził film "Milczenie owiec" z 1991 roku z Anthonym Hopkinsem w roli kanibala. Projektant zaczytywał się też w "Pachnidle" Patricka Suskinda i "120 dniach Sodomy" de Sade'a. Mroczne inspiracje podszyte seksualnymi fantazjami towarzyszyły McQueenowi niemal przy każdej kolekcji.
W 1992 roku, na zakończenie kształcenia w szkole Saint Martins (na czesne pożyczyła mu ciotka) McQueen zaprezentował swoją pierwszą kolekcję. Nie były to standardowe "ugłaskane" kreacje podkreślające atuty sylwetki. Wręcz przeciwnie. Modelki McQueena przypominały ptaki, projektant obniżył talię i optycznie skrócił nogi. We wszystkie ubrania wszył własne pukle włosów, które załączył również do dokumentu dyplomowego opisującego kolekcję.
McQueen nazwał ją "Kuba Rozpruwacz prześladuje swoje ofiary", a niepokojącą atmosferę dało się odczuć w porozcinanych ubraniach, w ciężkiej muzyce i ciemnym oświetleniu. McQueen nie wiedział jeszcze wtedy, że na widowni siedziała Isabella Blow - wpływowa stylistka pracująca dla brytyjskiego Vogue'a. Wtedy właśnie zaczęła się kariera Lee, którą dokładnie dokumentuje film Bonhôte'a i Ettedguia.
W kolejnych kolekcjach projektant inspirował się m.in. Joanną D'Arc, Elisabeth Howe - jedną z domniemanych czarownic z Salem, czarnymi ptakami, czy gwałtem. Pokaz "Highland Rape" (jesień-zima 1995) wywołał olbrzymie kontrowersje, ale dał światu...biodrówki! McQueen wypuścił na wybieg słaniające się modelki, które wyglądały, jakby przed chwilą zostały zgwałcone.
Kobiety były rozczochrane i brudne, a ich bluzki rozerwane. Uwagę stylistów przyciągnęły jednak ekstremalnie nisko opuszczone spodnie. McQueen tłumaczył później, że chciał wydłużyć tułów, a nie tylko pokazać pupę. W ocenie projektanta dolna część pleców to najseksowniejszy fragment ciała - zarówno u kobiety, jak i u mężczyzny. Alexander McQueen był zdeklarowanym homoseksualistą i miał na swoim koncie kilka długich związków.
Kobieta, która wyłania się z kolekcji projektanta jest silna, prowokująca, czasem bestialska, a nawet demoniczna. McQueen zamieniał kobiety w niebezpieczne stworzenia, czasem przypominające spłoszone zwierzęta, czasem genetycznie zmodyfikowane organizmy przyszłości. Kobiety McQueena miały rogi, szpikulce wbite w nos, czerwone tęczówki albo niechlujnie wymalowane usta.
W jego ostatniej kolekcji Plato's Atlantis (wiosna-lato 2010), uważanej za najlepszą za wszystkich, pojawiły się słynne buty Armadillo przypominające kopyta. Spopularyzowała je potem Lady Gaga, zakładając dziwaczne szpilki w teledysku "Bad Romance". Rozpoczynając pracę nad Plato's Atlantis, Lee powiedział do swojego zespołu: "Nie interesują mnie konkretne kształty ani odwołania do obrazu czy rysunku. Niech to wszystko będzie nowe". I tak się stało. Alexander McQueen nie był naśladowcą przerabiającym wyłącznie to, co już istniało. Był prawdziwym kreatorem, który wymyślał i tworzył nowe.
McQueenowi zawdzięczamy również niekonwencjonalne podejście do pokazów mody. U angielskiego projektanta nigdy nie był to klasyczny wybieg z równo ustawionymi rzędami dla publiczności. Pokazy McQueena miały szokować, budzić niepokój, a nawet bulwersować. "Chcę widzieć zawały serca. Chcę karetek" - mówił McQueen. Podczas jednego z nich, projektant odtworzył końcową scenę z horroru "Lśnienie", w którym psychopatyczny Jack Nicholson gania swoją rodzinę po labiryncie obsypanym śniegiem. Biały puch i czarne tło (w filmie scena miała miejsce nocą) oraz drzewa pojawiły się również na wybiegu u McQueena.
Innym razem projektant zamknął modelki w wielkim pudle z luster weneckich. Przed pokazem publiczność mogła przejrzeć się we własnym odbiciu, a gdy zapalono światła, ujrzano kobiety w niesamowitych strojach niebezpiecznie zbliżające się do szklanej bariery. Do historii przeszedł również finał pokazu z dwoma robotami sterowanymi przez projektanta, które pryskając farbą stworzyły na oczach gości unikalny wzór na sukience modelki obracającej się wokół własnej osi.
Z perspektywy czasu można zauważyć, że projekty McQueena odzwierciedlały ducha czasów. Lata 90. to odwrót od oblanej złotem i ostentacyjnej mody uosabianej przez Versace. Panowała za to bardziej posępna atmosfera podkręcana przez muzykę grunge'owych artystów.
W 1996 roku w Szkocji urodziła się owca Dolly - pierwszy sklonowany ssak. Rok 2000 to liczne zapowiedzi końca świata. Nastąpiła rewolucja technologiczna, rozwinęła się telefonia komórkowa i internet. Wszystko to widać w pokazach McQueena, a dowodem są kobiety - zmodyfikowane kreatury przyszłości o innych proporcjach ciała, czy chociażby twórcze roboty w pokazie No.13.
Praca na stanowisku dyrektora kreatywnego francuskiego domy mody Givenchy podbudowała ego Alexandra McQueena i zagwarantowała mu sukces finansowy. Najbardziej zależało mu jednak na własnej marce i to w kolekcje sygnowane własnym nazwiskiem wkładał najwięcej serca. Dziś jego miejsce w firmie zajmuje Sarah Burton, która towarzyszyła mu jako osobista asystentka. Sarah jest autorką sukni ślubnej Kate Middleton i licznych kreacji dla Michelle Obamy, Cate Blanchett, Lady Gagi czy Gwyneth Paltrow. Projekty Sary kontynuują styl McQueena, jednak nigdy nie zastąpią strojów będących efektem jego wizjonerskiego geniuszu.
Film "McQueen" to ważne i cenne dopełnienie obrazu, zarysowanego już wcześniej przez świetną biografię projektanta autorstwa Andrew Wilsona, a także wystawę "Alexander McQueen: Savage Beauty" w Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie oraz w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku. Dzięki wystawie oba muzea zanotowały wówczas rekordową liczbę odwiedzin. Kina też cieszyły się dużą sprzedażą biletów. McQueen, gdyby żył, prawdopodobnie schowałby ręce do kieszeni i roześmiał się donośnym głosem, tak jak zwykł to zawsze robić. Ale w gruncie rzeczy byłby zadowolony.