Republika Kasi Kowalskiej

Ostatnio Kasię Kowalską można było usłyszeć w rzewnych piosenkach o miłości i reklamie pewnego banku. Teraz wokalistka wraca do korzeni. Na płycie ?Moja krew? nagrała interpretacje piosenek Republiki. - To moje późne podziękowanie dla Grzegorza Ciechowskiego - mówi

Z Kasią Kowalską rozmawia Artur Tylmanowski.

Byłem zaskoczony gdy dowiedziałem się, że Kasia Kowalska wystąpi w Studiu im. Agnieszki Osieckiej w "Trójce" z piosenkami z repertuaru Republiki. Zaskoczyłaś mnie tym repertuarem.

- Szczerze mówiąc, jeszcze jakiś czas temu sama bym się tym zdziwiła. Teraz czuję, że zrobiłam coś, co powinnam. Numery Grześka są świetne i za rzadko je słyszymy. Kiedy kilkanaście lat temu produkował moją pierwszą płytę robiłam wszystko, żeby Grzegorza omijać. Również potem, kiedy spotykaliśmy się, byłam nieobecna, byłam młoda i uciekałam od wszystkiego. Teraz chciałabym mu wiele rzeczy powiedzieć. Ta płyta i moje emocje to dla niego, człowieka będącego "gdzieś tam". To takie późne podziękowanie.

W 1994 roku grałaś przed samym Bobem Dylanem podczas jego polskich koncertów. W tej chwili często grasz na plenerach, na które przychodzą przypadkowi ludzie. Jesteś zadowolona, że tak się to potoczyło?

- W 1994 również grałam w klubach bez nagłośnienia, za parę złotych. Oczywiście każdy chciałby grać dla swojej publiczności i tak jest na koncertach klubowych, które gram wiosną, jesienią. A koncerty plenerowe? Jest rożnie, ale jak je gramy, to gramy najlepiej, jak potrafimy. Wszędzie.

Były czasy, kiedy goliłaś głowę na łyso, uciekałaś do punkowej atmosfery Jarocina, by poczuć się sobą wśród swoich. Współpracowałaś z formacjami Human, Piersi, Fatum. Dlaczego potem twoja muzyka i wizerunek uległy tak diametralnej zmianie?

- Czy ja wiem? W środku nadal jestem taka jak kiedyś - tak samo nie pogodzona ze sobą, a ty chyba nabrałeś się na ten sceniczny wizerunek. Jestem dosyć specyficzną kobietą, a łagodna jestem tylko dla swoich dzieci.

L.U.C, laureat Paszportu Polityki powiedział o tobie w jednym z wywiadów: "nie można ciągle śpiewać o tym, że >Wszystkim nam brakuje szczęścia<". Jak reagujesz na taką krytykę?

- Ma rację, bo się nie da. Dlatego trzeba robić przerwy albo nagrywać inną płytę, tak jak ja.

Która piosenka Republiki jest dla ciebie najważniejsza?

- "Reinkarnacje". Chciałabym móc napisać kiedyś tak piękny tekst o kimś, kogo się tak właśnie kocha.

Pamiętam, że miałaś na swojej stronie ciekawą galerię zdjęć - ty z Fredem Durstem z Limp Bizkit, z Campino z Die Toten Hosen, Martinem Gorem z Depeche Mode, Mike'm Pattonem z Faith No More. Faktycznie się znacie?

- Na jednego maila odpowiedział mi tylko Mike Patton, ale to już coś (śmiech). Wiesz jak to jest - impreza, poklepywanie po plecach, a potem zwykle nic. Najbardziej żałuję, że nie miałam ze sobą swojej pierwszej mojej płyty "Gemini", kiedy rozmawiałam z Jimmy Page'm. Był bardzo ciekawy jak dziewczyna może zaśpiewać ,,No Quarter''.

A co w ogóle porabiasz kiedy nie śpiewasz?

- Gram w tenisa. To znaczy uczę się grać. Gotuję, teraz odgarniam śnieg. Mam dwójkę dzieci. Uwierz mi, mam co robić.

Kasię Kowalską śpiewającą piosenki z płyty "Moja krew" będzie można usłyszeć 18 grudnia w toruńskim klubie "Od nowa". Na corocznym koncercie poświęconym Grzegorzowi Ciechowskiemu (22 grudnia przypada rocznica jego śmierci) zagrają także Czesław Mozil oraz Gaba Kulka.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.