Z Julią Marcell rozmawia Artur Tylmanowski
- Czuję się raczej po prostu sobą. Ale to bardzo ważne, żeby wiedzieć, skąd się pochodzi. To może być siłą artysty. Mimo że śpiewam po angielsku, to historia, tradycja mojego kraju, jakiś taki ogólny styl i zwyczaje, to wszystko wpływa na mój sposób patrzenia na świat. I to, co polskie wychodzi ze mnie i intryguje. Często słyszę, że w moich piosenkach jest słowiańska poetyka.
- To wyszło bardzo spontanicznie i mnie samą zaskoczyło! Przyjechałam tu po prostu nagrać płytę, bo portal SellaBand, dzięki któremu udało się zebrać na nią środki, skontaktował mnie z producentem z Niemiec - Mosesem Schneiderem. I wyszło tak, że choć w Berlinie nigdy wcześniej nie byłam, zakochałam się w tym mieście, atmosferze, ludziach i zostałam.
- Nie byli rozczarowani. Od samego początku podkreślałam, że te piosenki już nagrałam, a teraz zbieram na nagranie innych. Taki był plan.
- 50 tysięcy dolarów. Marzyło mi się nagranie takiej większej płyty, muzycznej całości z zespołem na żywo i tak się fajnie złożyło, że znalazłam SellaBand i nie musiałam chodzić po jakichś wytwórniach i prosić o nic panów w garniturach. Bardzo się zdziwiłam, kiedy mi się udało.
- Na pewno wszystko potoczyłoby się inaczej. Pewnie wolniej. Ale myślę, że jakoś bym sobie poradziła, znalazłabym sposób na nagranie tej płyty. I gdyby mnie przyparło do muru, to kto wie, może nawet przeszłabym się do panów w garniturach.
- Marcell to jest nazwisko mojego prapradziadka, który zginął podczas I wojny światowej. Miał korzenie francuskie (śmiech).
- O tak. Mam rodzinę tutaj i niedługo, bo przy okazji moich koncertów wybieram się w odwiedziny do Olsztyna. Bardzo lubię tutaj przyjeżdżać, mamy taki fajny zakątek, gdzie stoi nasz rodzinny dom, gdzie mogę poczuć spokój i zapomnieć o problemach.
- Ta płyta powstała dwa lata temu, a została napisana trzy lata temu. Wtedy był taki czas w moim życiu, byłam po prostu pełna obaw. I bardzo fajnie, że to widać, bo to znaczy, że cząstka tamtej mnie się gdzieś w tej płycie zawarła.
- Druga płyta! Już się wszystko pisze, gotuje, już zbieram materiał. Tylko idzie to swoim powolnym tempem, bo bardzo dużo rzeczy dzieje się teraz dookoła mnie.
- Teraz zagram kilka koncertów w Polsce: 23 kwietnia w Warszawie w Cafe Kulturalna, 24 kwietnia w Poznaniu, 25 kwietnia w Gdyni i 16 maja w Olsztynie. Zapraszam!