Seks w parku rozrywek

"Miłość w naszych czasach nie istnieje, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać, nie?" To życiowe motto jednej z nastolatek, które podrywają facetów w galeriach handlowych i uprawiają seks za prezenty i pieniądze. O ich świecie opowiada film "Galerianki", debiut Katarzyny Rosłaniec, który od piątku zobaczymy w kinach

"Galerianki" to współczesny odpowiednik filmów wychowawczych o pułapkach dojrzewania. Kiedyś taką pułapką mogły być wagary, chuligaństwo, przypadkowa ciąża. Tu grupa gimnazjalistek, dziewczyn z rozbitych rodzin, typ żeńskich macho prostytuuje się w galerii handlowej, podrywając facetów, których nazywają "sponsorami". Jest to relacja czysto handlowa, sposób, aby wreszcie "żyć na poziomie", zgodnie z zaleceniami reklamy i młodzieżowych pisemek. Do grupy galerianek dołącza nowa, nieśmiała koleżanka - Kopciuszek, pomiatany w rodzinie (niezrównoważona, władcza matka i słaby, wycofany ojciec). Ona jedna - poniewczasie - zyska świadomość tego, czego doświadczyła. "Galerianki" ukazują wartość miłości, ostrzegają przed złym towarzystwem, niosą moralną przestrogę, zawierają krytykę chorej rodziny i szkoły.

Ważny debiut Kasi Rosłaniec ujawnia także dylemat, przed którym stają nowi reżyserzy: jak zachować krytyczne spojrzenie na "niemoralny świat", a zarazem nie cofać się z lękiem przed tym światem? Trzeba najpierw zgrzeszyć, to znaczy zobaczyć, jak naprawdę jest. Pokazać życie oczyma tych, którzy w nie wstępują.

W roli nastoletnich "galerianek" wystąpiły: Anna Karczmarczyk, Dagmara Krasowska, Magdalena Ciurzyńska, Dominika Gwit. W obsadzie filmu - w rolach rodziców głównej bohaterki - znaleźli się uznani aktorzy: Iza Kuna i Artur Barciś.

Z Izą Kuną rozmawia Katarzyna Zacharska

Jak się pani pracowało u boku debiutantek?

- Ja uwielbiam taką pracę. Pracując z doświadczonymi artystami, można się wiele nauczyć, ale praca z ludźmi, którzy robią to po raz pierwszy, jest równie inspirująca. Swego czasu pracowałam wyłącznie w taki sposób. Teraz za każdym razem czuję się jak debiutantka.

Jak układała się praca z reżyserką?

- Kasia Rosłaniec bardzo mnie ujęła. Po przeczytaniu jej scenariusza byłam zaskoczona, że jest tak dobrze napisany, bardzo się wyróżniał wśród tekstów, które zdarza mi się czytać. Świetne postaci, dialogi. Spodobała mi się jej bezkompromisowość i swoboda, z jaką traktowała ludzi, jakby robiła filmy od zawsze. To dało mi poczucie bezpieczeństwa.

Czy postać, jaką pani gra - matki jednej z bohaterek - spodobała się pani?

- Od pierwszej chwili, gdy ją przeczytałam. Bardzo lubię takie role. Poza tym, granie u boku Artura Barcisia to ogromna przyjemność.

Myśli pani, że film odniesie sukces?

- Wie pani, w tym kraju wszystko jest takie dziwne, że trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Film już został nagrodzony na festiwalu Era Nowe Horyzonty i Młodzi i Film w Koszalinie [a także w ostatni weekend w Gdyni, jako najlepszy debiut]. Jest też jedną z projekcji na festiwalu w Toronto. Ja w każdym razie trzymam kciuki i życzę wszystkiego najlepszego i dziewczynom, i filmowi. I widzom oczywiście.

Copyright © Agora SA