"Niewinne" - film o sprawie przemilczanej: gwałtach czerwonoarmistów

To, co spotyka kobiety podczas wojen, często jest przemilczane, lekceważone, spychane na margines. Gwałty zostały uznane za zbrodnię wojenną zaledwie osiem lat temu. A przecież to wciąż się dzieje - na terenach opanowanych przez ISIS, w Afryce.

Działo się też w czasie II wojny i tuż po niej w Polsce. Pierwszy opowiedział o tym w "Róży" Wojciech Smarzowski, specjalista od pokazywania nam tego, czego zobaczyć nie chcemy. Teraz dołącza do niego francuska reżyserka Anne Fontaine. Opowiada o faktach, o których przeczytać można było jedynie w naukowych opracowaniach historyków. Piszą oni, że w ostatnich miesiącach wojny na terenach Rzeszy, a więc także na Mazurach, Śląsku i przyszłych Ziemiach Odzyskanych, zgwałconych zostało 1-2 mln kobiet, z czego 12 proc. zmarło w wyniku gwałtu. Kto z nas uczył się o tym na historii?

Siostry z małego klasztoru gdzieś na prowincji po wyzwoleniu zostały wielokrotnie zgwałcone przez czerwonoarmistów. Wiele z nich zaszło w ciążę. Gdy zaczyna się film, w grudniu 1945 r., siostra Irena (Joanna Kulig), nie mogąc znieść krzyków cierpienia rodzącej Zofii (Anna Próchniak) wbrew zakazowi matki przełożonej (Agata Kulesza) biegnie do miasteczka po pomoc. Na szczęście znajduje francuską lekarkę - lekarz polski czy rosyjski to byłoby zbyt wielkie ryzyko - klasztor zostałby zamknięty, a siostry okryte hańbą i odesłane do domów. Młoda Mathilda (Lou de Laâge), komunistka i ateistka, przeprowadza cesarskie cięcie. Matka i dziecko czują się dobrze. Ale siostry chcą jak najszybciej pozbyć się lekarki z klasztoru. Chcą zapomnieć. Tyle że rosnące pod habitami brzuchy nie chcą zniknąć.

Na szczęście między Mathildą a siostrą Marią (Agata Buzek) rodzi się nić porozumienia. Lekarka jeszcze nieraz będzie przyjeżdżać do klasztoru odbierać porody. Odkryje też straszliwą prawdę, niewybaczalny grzech popełniony w imię ideologii. Grzech, którego nie tylko ona, niewierząca, nie będzie mogła zrozumieć. Ale to właśnie ona znajdzie sposób, by już nigdy nie został popełniony. Zderzenie świata ducha ze światem ciała pokazuje, że nie ma uniwersalnych rozwiązań idealnych dla wszystkich.

Zamknięcie się za murami klasztoru, oderwanie od świata, ucieczka od doczesnego życia mogą być słusznym wyborem. Ale mogą też prowadzić do ekstremizmu. Na tragedię, która zakonnice spotkała, każda z nich reaguje inaczej. Dziecko, które się rodzi w wyniku gwałtu także każda przyjmuje inaczej. Ale zdaniem matki przełożonej za murami nie ma miejsca na indywidualizm. Mają być posłuszne. Za każdą cenę. Takie myślenie może tylko doprowadzić do tragedii.

"Niewinne", pięknie sfotografowane i koncertowo zagrane przez zespół polskich aktorek i młodą gwiazdę francuskiego kina, nie są jednak mrocznym, depresyjnym dramatem. W finale filmu przychodzi w końcu Wielkanoc, a wraz z nią nadzieja na nowe życie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.