Miłość bez końca - film dla zakochanych nastolatków i stęsknionych uczucia

Gdy ma się 17 lat, miłość może dosłownie zwalić z nóg. Tylko czy takie pierwsze uczucie ma szansę zamienić się w "Miłość bez końca"?

Są takie historie, które kino opowiada wciąż od nowa. Jedna z nich to historia młodych kochanków, którzy pokochali się wbrew okolicznościom i których świat próbuje rozdzielić. Jak Davida i Jade, bohaterów melodramatu "Miłość bez końca", drugiej po filmie Franka Zeffirellego z Brooke Shields z 1981 roku ekranizacji powieści Scotta Spencera (właśnie z filmową okładką powieść wydało już Wydawnictwo Muza). To coś idealnie dla zakochanych nastolatków, tych tęskniących za pierwszym uczuciem i wielbicielek filmów na podstawie książek Nicholasa Sparksa. Melodramat, który nie próbuje być ani awangardowy, ani kontrowersyjny. Jade (Gabriella Wild, autentyczna brytyjska arystokratka najlepiej znana z roli Konstancji w "Trzech muszkieterach") to chowana pod kloszem dziewczyna z dobrego domu, która po ukończeniu liceum ma iść w ślady ojca i zostać chirurgiem. David (również Brytyjczyk Alex Pettyfer, czyli kandydat na striptizera w "Magic Mike'u") chłopakiem z przeszłością, mechanikiem samochodowym dorabiającym jako parkingowy. Ich oczy po raz pierwszy spotykają się właśnie na parkingu. I przeskakuje iskra. Wybucha namiętność, która szybko zamienia się w wielką miłość. I tu wkracza ojciec (Bruce Greenwood), który nie chce, by jego córka zajmowała sobie głowę takimi głupstwami, jak przystojny chłopak bez przyszłości. Czy miłości uda się pokonać wszystkie rzucane przez ojca i los przeszkody?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.