To tegoroczna nowość. Bardzo udana. Żel-krem jest absolutnie lekki, błyskawicznie się wchłania, nie zostawia białych śladów ani lepkiej, świecącej warstwy. Jednocześnie można się leciutko opalić.
Lekko barwiony, wyrównuje kolor skóry tuszując jej mankamenty. Jednak odcień jest dość jasny, jak naturalnego podkładu. Zachowuje się jak krem BB z bardzo wysokim filtrem. Ma składniki hamujące powstawanie przebarwień. Jest lekki, choć niematujący.
Matujący, przeznaczony do tłustej skóry. To lubię. Kiedyś wysokie filtry były ciężkie, tłuste, zatykające pory. Kilka lat temu wpadł na genialny pomysł i połączył wysokie SPF z matującymi składnikami. Koniec ze świecącą się cerą!
Absolutna rewelacja! Jest jak krem do mieszanej, tłustej oraz trądzikowej cery. Od razu się wchłania, nie zostawia żadnego osadu, a skóra się nie świeci. Do tego łagodzi wszelkie podrażnienia. W duecie z serum po opalaniu jest niezastąpiony.
Niezbyt ciężki ale też niematujący. Pięknie pachnie i doskonale wygładza skórę. Dobry do skóry z pierwszymi oznakami starzenia oraz suchej. Nie robi białej maski na twarzy. Dzięki niemu opalenizna ma bardzo ładny odcień.