Relacja z trzeciego dnia Fashion Week Poland

Mój ostatni dzień FWP...

...był krótki, ale intensywny. Po długiej wycieczce na dworzec Łódź Kaliska i nieco krótszej, ale dużo milszej w MS2, obiedzie na pustej i spływającej deszczem Piotrkowskiej dojechałam na ostatnich już nogach - spanie po 4 godziny na dobę zaczęło dawać się we znaki - do Hali Expo, obejrzeć ostatnie dla mnie na tegorocznym FW kolekcje. W programie miałam Violę Śpiechowicz i Natalię Jaroszewską , w międzyczasie, jeszcze w showroomie, MMC. Dobrze, że widziałam więcej.

Śpiechowicz jak zawsze zaprezentowała spójną, przemyślaną kolekcję, frapującą od razu, a zachwycającą w ruchu. Inspiracją dla brudno-beżowych, kawowych i brunatnych ubrań były atmosfera i stroje kojarzące się z beduińską wioską. Modelki nosiły na głowach turbany, a sukienki, powłóczyste i zwiewne, wdzięcznie falowały z każdym ich krokiem. Dominowały długości prawie do kostek i lekko rozkloszowane od nagich ramion fasony. Spodobały mi się płaszcze, przypominające swoją miękkością szlafroki, a także kilka sukienek podkreślających talię - np. kolorze czystej bieli.

Kolekcję Natalii Jaroszewskiej obejrzałam jeszcze przed pokazem na backstage'u. Znowu zachwyt i znowu pomysły charakterystyczne dla projektantki, a chwytające za moje rozmiłowane w retro serce. Dużo było bardziej i mniej gęstych koronek, empirowych fasonów, bieli, kremów i romantyzmu. Z dwa razy pomyślałam: tak mogłaby wyglądać moja suknia ślubna - trudno o lepszą rekomendację, prawda?:)

Po trwających wieki przerwach widziałam jeszcze pokaz Two Gun Towers - duetu rosyjskich projektantów znanych z odważnych aplikacji, ornamentów i radykalnych krojów. Ogromna kolekcja była bardzo nierówna i różnorodna i raczej mi się nie podobała - nie lubię ostrych czerwieni , zbyt dużego nagromadzenia wzorów i barw. Mimo to brawa dla eleganckich, awangardowych płaszczy i wyraźnych odwołań do rosyjskiego folkloru. Dałabym się pokroić za ich ludowe mufki i okrycia z folkowymi haftami. Sam pokaz także robił wrażenie - Andriej Mielnikow, męska "połowa" duetu, zagrał osobiście na pianinie, a modelki, ufryzowane w niesamowite irokezy, odegrały na wybiegu prawdziwy show.

Drugą kolekcją, widzianą (na szczęście!) przypadkiem, była kolekcja znanej z zamiłowania do gotyckiej odmiany glamour i zaskakujących pomysłów na konstrukcję strojów Eriki Zaionts . To była uczta! Bardzo duża, złożona kolekcja miała w sobie więcej szyku niż gotyku, ale nadal wyraźne były w niej mroczne inspiracje, romantyczne idee projektantki i dokładna wizja kobiecego ciała. Blisko, przy ciele, harmonijnie w proporcjach i kontrastowo w kolorach. Kobieta ubrana w stroje Zaionts jest elegancka i kropka.

MMC Studio w showroomie było czymś bardziej na co dzień. Jesienna kolekcja trójki projektantów, z którymi udało mi się przeprowadzić wywiad, to wygodne propozycje na zabieganej kobiety, która nie lubi przepychu, za to ceni sobie wygodę i miejski luz w wydaniu glamour. Koktajlowe sukienki z odcieniach szmaragdowej zieleni nawiązują do lat 80., a oversizowe żakiety i kurtki zmieszczą pod sobą ciepły sweter. Tak mogłabym wyglądać jesienią, czemu nie.

Perełką wieczoru był wywiad, jaki udało mi się przeprowadzić z otwierającą wczorajszą galę Natashą Pavluchenko . Jej kolekcja FOLK-LORE zainspirowana jest kulturą oraz strojem ludowym Podhala i Podbeskidzia - ze wszystkimi jego ozdobnikami, potraktowanymi nowoczesnym liftingiem i przefiltrowanymi przez wizerunek zmysłowej kobiety. Zakochanej w zakopiańszczyźnie nie mogła mi się trafić większa gratka. Osobisty bonus - zostałam pochwalona za urodę, co niniejszym ogłaszam, bo kto wie, jak wygląda Pavlutchenko, zrozumie, jakie to miłe usłyszeć takie słowa od tak pięknej kobiety. Doskonały akord końcowy, naprawdę.

Ewa Bakota , modny.blox.pl

Żakiet na jesień

Kangurka na deszcz

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.