Ciąża: iść na zwolnienie, czy zostać w pracy? Co gwarantuje ci prawo

Wiele kobiet zaraz po otrzymaniu nowiny, że jest w ciąży stawia się u lekarza i prosi o zwolnienie lekarskie na całą ciążę. Wiele też pracuje prawie do porodu, bo wie, że to zaprocentuje w ich dalszej karierze.

O tym, że jest w ciąży, Agnieszka dowiedziała się w czwartym tygodniu. Kiedy tylko przestała szaleć z radości, do głowy przyszło pytanie: co z pracą? W firmie pracowała od trzech lat, miała umowę na czas nieokreślony.

Na początku planowała pracować do samego porodu. Ale kiedy na spotkaniu szef opowiadał o nowym projekcie, jakim mają się zająć za pół roku, myślała tylko o tym, że w zasadzie jej to nie dotyczy, nie zdąży się zaangażować. Praca zaczęła przeszkadzać, towarzystwo palących koleżanek szkodzić, a możliwość zostania w domu i odcięcia się od tego wszystkiego - kusić.

Ciąża przebiegała prawidłowo i Agnieszka czuła się dobrze, ale nie w pracy. Na forum dowiedziała się od dziewczyn, które były w podobnej sytuacji, że nie ma się co męczyć i zastanawiać - wystarczy trochę ponarzekać u ginekologa i ten z obawy o dobro dziecka powinien wypisać zwolnienie.

Ciąża to przecież taki wyjątkowy czas, którego lepiej nie tracić, siedząc w pracy - sądzą niektóre panie. A co zrobić, jak lekarz nie wypisze zwolnienia? Pójść do innego. Prędzej czy później któryś się złamie.

Agnieszka dostała zwolnienie do końca ciąży. Wręczyła je pracodawcy tego samego dnia, w którym poinformowała go o swoim stanie. Przełożony z godziny na godzinę został bez pracownika, który wykonywał określony zakres obowiązków. Ich płynne przekazanie było w zasadzie niemożliwe. Cały ciężar spadł na kolegów z działu, do czasu, kiedy nie udało się znaleźć osoby na zastępstwo. Rekrutacja trwała miesiąc.

Tak naprawdę nikt nie wie, ile tego typu przypadków zdarza się co roku w polskich firmach.

Ile w ciąży na zwolnieniu?

Z danych GUS wynika, że w 2009 roku na rynku pracy było ok. 5,5 mln kobiet aktywnych zawodowo. Z tytułu "ciąży, porodu, połogu" do ZUS wpłynęło 1,78 mln zwolnień lekarskich. Urodziło się 420 tys. dzieci. Na pytanie, ile z tych niecałych 2 mln zwolnień przypada na okres rozwoju ciąży przed porodem, ZUS odpowiada krótko. - Nie musimy dysponować takimi danymi i nimi nie dysponujemy. Nie ma w naszej statystyce kategorii kobiet w ciąży na zwolnieniu lekarskim - mówi Wojciech Andrusiewicz z biura prasowego centrali.

ZUS nie ma więc informacji, ile rocznie kosztują budżet państwa zwolnienia lekarskie z tytułu ciąży.

Nie sprawdza się też zasadności wystawianych zwolnień. Naczelna Izba Lekarska nie prowadzi statystyk dotyczących spraw pod kątem wydawania zaświadczeń. - Lekarz ma swobodę wyboru w zakresie metod postępowania, które uzna za najskuteczniejsze. Powinien jednak ograniczyć czynności medyczne do rzeczywiście potrzebnych choremu, zgodnie z aktualnym stanem wiedzy. Treść dokumentu powinna być zgodna z wiedzą i sumieniem lekarza. Nie może być formułowana przez lekarza pod presją lub w oczekiwaniu osobistych korzyści - informuje Katarzyna Strzałkowska z Naczelnej Izby Lekarskiej.

Zasady dobre, gorzej z praktyką

Kodeks pracy stoi po stronie kobiet, szczególnie tych zatrudnionych na umowy o pracę na czas nieokreślony. Ciężarnej oraz przebywającej na urlopie macierzyńskim lub wychowawczym właściwie nie można zwolnić (wyjątkiem są zwolnienia dyscyplinarne, np. z tytułu kradzieży, związane z upadłością firmy lub gdy pracownica traci licencję zawodową). Co więcej, jeżeli kobieta dostała lub złożyła wypowiedzenie, nie wiedząc, że spodziewa się dziecka, pracodawca ma obowiązek przywrócić ją na stanowisko. Należy jej się również urlop macierzyński oraz wychowawczy, który kobieta może rozbić czasowo wedle własnych potrzeb.

Zwolnienie lekarskie na okres ciąży może trwać maksymalnie 270 dni (9 miesięcy). W tym czasie kobiecie przysługuje wynagrodzenie równe jej średniej pensji z ostatnich 12 miesięcy. Prawo, które miało zapewnić komfortowe warunki do zakładania rodziny, bywa jednak nadużywane. Sylwia Chutnik, prezes fundacji MaMa walczącej o prawa matek: - Zwolnienie na czas ciąży zaczęło funkcjonować jako rzecz oczywista i, co gorsza, normalna. Mam problem w pracy, idę na zwolnienie. Takie podejście stawia m.in. naszą fundację w złym świetle. Rozmawiamy z ZUS, żeby odpuścił kobietom w ciąży i nie robił problemu z wypłacaniem świadczeń. Staramy się zmienić postrzeganie kobiet przez pracodawców, tymczasem pojawia się jedno czy drugie takie zwolnienie i argumenty przeciwko naszym działaniom znajdują się same. Biorę natomiast pod uwagę, że część z tych kobiet naprawdę musi zostać w domu ze względu na stan zdrowia swój lub dziecka.

Zwolnienia - nie do końca uczciwe - w trudnym położeniu stawiają też pracodawcę, który w zasadzie od momentu przedstawienia przez kobietę zwolnienia lekarskiego ma związane ręce. - Pracodawcy tak naprawdę bardzo trudno jest zweryfikować prawdziwość zwolnienia, szczególnie gdy dotyczy ono ciąży. Rzeczywiście informacja o tym, że pracownica w ciąży przebywa na fałszywym zwolnieniu, może wzbudzić u pracodawcy obawy przed zatrudnianiem kobiet - mówi Piotr Rogowiecki z organizacji Pracodawcy RP.

W praktyce, jeżeli istnieje podejrzenie, że pracownica przebywa na zwolnieniu bezpodstawnie i tym samym oszukuje nie tylko firmę, ale również państwo, pracodawca może wnioskować do ZUS o postawienie ciężarnej przed specjalną komisją. - Jeżeli lekarz orzecznik stwierdzi, że dana osoba jest zdolna do pracy, to wydaje jej zaświadczenie o braku przeciwwskazań do pracy. Zakład wstrzyma wypłatę zasiłku chorobowego. - Nie oznacza to jednak, że lekarz orzecznik ZUS uznał decyzję o wysłaniu danej osoby na zwolnienie za bezpodstawną. Oznacza to jedynie, że kobieta nie jest niezdolna do pracy w danym momencie, nie zaś wstecz - informuje Wojciech Andrusiewicz z ZUS.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.