Mikromusic z nowym albumem. "To babska płyta. Opowiada historie różnych kobiet"

"Żon można mieć wiele, ale matka jest tylko jedną" - taka złota myśl płynie dla facetów z ostatniej płyty Mikromusic

Wokalistka Mikromusic Natalia Grosiak nie ma złudzeń: - To babska płyta. Opowiada historie różnych kobiet - mówi o "Matce i żonach".

Jak nietrudno się domyślić, bohaterki Natalii to współczesne siłaczki - zagonione, zapracowane i obowiązkowe. Zmieniają pieluchy, przynoszą piwo z lodówki i zaplątane w kabel od odkurzacza wstawiają kolejne pranie. A jednocześnie usiłują być kobiece i robią wszystko, aby róż na policzku nie pobladł, czego ich partnerzy - mimo uporczywych starań pań domu - nie raczą zauważyć. Piosenka "Pocałuj, pochowaj" jest więc apelem do szanownych panów mężów, narzeczonych i chłopaków o odrobinę uwagi. - Napisałam o zakochanej kobiecie, która wyobraża sobie swoją śmierć i o jej narzeczonym, który dopiero po stracie ukochanej potrafi ją docenić. Wyszedł mi portret gnijącej panny młodej - śmieje się Natalia.

Przestrzega przed obrączkowaniem się z facetem fajtłapą

"Babskiej" płyty Mikromusic powinny posłuchać przede wszystkim dziewczyny, które muszą za chwilę podjąć przełomową decyzję. Taką jak na przykład zamążpójście. Singlowy kawałek "Krystyno" przestrzega przed obrączkowaniem się z facetem fajtłapą, a tytułowa Krystyna to właśnie matka przyszłego męża, który szuka niani zamiast żony. - Utwór dedykowany jest niedoszłym teściowym, które w trosce o swojego synka nieudacznika próbują podrzucić to zgniłe kukułcze jajo jakiejś fajnej dziewczynie i zmarnować jej życie - opowiada Grosiak. W życiu nie zawsze jest jak w piosence, ale na płycie Mikromusic udaje się zapobiec nieszczęściu. Krystyna nie zostaje teściową, jej syn nie zostaje mężem, a niedoszła synowa nie zostaje żoną. I tylko szkoda wódki weselnej, bigosu i tuszu, który łzy rozmazały po całej twarzy.

Świat przedstawiony na płycie naprawdę jest realny. Natalia nie zawsze wyręcza się historiami innych kobiet. Już będąc żoną, bardzo poważnie zastanawiała się, czy chce zostać matką. I napisała przerażającą "Kostuchę". - Kiedyś zastanawiałam się, czy jest sens sprowadzać dziecko na ten świat. Żyjemy złudzeniami, nie dopuszczając do siebie myśli, że owoce cywilizacji, z których korzystamy, bardzo często pozyskiwane są kosztem czyjegoś zdrowia, życia i cierpienia. Świat zmierza w złą stronę i bardzo mnie ta ludzka znieczulica martwi. "Kostuchę" napisałam kilka miesięcy po porodzie. Chcę wychować swoje dziecko tak, żeby było wrażliwe na krzywdy tego świata - zapewnia wokalistka, dając sygnał innym mamom, aby były wytrwałe na froncie macierzyńskim.

Zaproszenie do dyskusji

Album "Matka i żony" to nie tylko płyta z muzyką. To zaproszenie do dyskusji nad miejscem kobiety we współczesnym świecie i szamotanie się ze stereotypami: prać, prasować i nie protestować, czy nie mieć skrupułów z powodu pasji i znaleźć więcej wolnego czasu dla siebie? Natalia daje dobry przykład - odreagowuje czytając (ma bogatą kolekcję książek), poza tym uwielbia gotować (ma w kuchni wszystkie przyprawy świata). Pracując nad płytą "Matka i żony", chciała zaprotestować przeciwko szufladkowaniu kobiet, ale i idealizowaniu ich jako dystyngowanych dam. - Kobiety też czasem głośno bekają - mówi wprost.

Cichą bohaterką jest nieobecna na płycie Lena z. filmu "Chemia", opowiadającego o chorej na raka kobiecie. Cztery utwory z albumu Mikromusic wykorzystano na ekranie jako ścieżkę dźwiękową. - Utwór "Dom" rzeczywiście został napisany na potrzeby "Chemii" i słychać go na początku, w scenie miłosnej, kiedy bohaterowie jeszcze beztrosko spędzają czas. Reszta piosenek powstała z myślą o płycie, ale ostatecznie znalazły się również w filmie, bo oba projekty powstawały równolegle. Te energie się zazębiały - wyjaśnia Grosiak.

Żeby nie było tak monotematycznie i tylko o kobietach, na "Matce i żonach" są również męskie akcenty. Najważniejszy to Skubas, który dał się namówić do zaśpiewania z Natalią pięknej ballady "Bezwładnie". Nie ma tu wprawdzie drugiego "Takiego chłopaka" (największy dotąd przebój Mikromusic), lecz jest inny "Piękny chłop" - uwodziciel i nieformalny prezes klubu złamanych serc, który po śmierci zostawił po sobie kilka kont w Zurychu i dom w Palermo. Płakała po nim matka, płakało kilka żon - jak w tytule-nekrologu tej płyty.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.