Z katarem do przedszkola - to dziś najgorętszy temat wśród rodziców. Jak problem rozwiązałby lekarz?

Przedszkole. Alicja wychodzi z sali z kolegą. Pani mówi do taty chłopca: "Antoś ma cały czas duży katar". Tata: "Aaa, to pewnie przejściowy albo alergiczny". Zagadka: za ile dni Ala będzie miała katar "przejściowy" albo "alergiczny"? - mówi mama Ali

Rodzice są mocno podzieleni w kwestii posyłania zakatarzonych dzieci do przedszkola. Ci którzy są przeciw argumentują, że to: egoistyczne w stosunku do dziecka (bo powinno kurować się w domu); w stosunku do innych dzieci (bo ich zarażają); ale też w wobec rodziców zdrowych dzieci i przedszkolanek (bo mogą się rozchorować).

Ci, którzy mimo kataru wysyłają dzieci do przedszkola jako główny powód podają, że inni też tak robią, więc nie ma sensu się wyłamywać. Pada też argument, że w firmach niemile jest widziany pracownik, który wciąż bierze wolne na dziecko.

Przedszkola próbując walczyć z przyjmowaniem zakatarzonych dzieci, wpisują w regulaminy zapisy, że dziecko powinno być zdrowe, aby mogło zostać w placówce. - W przedszkolu mojego dziecka dodatkowo wisi kartka przypominająca o tym obowiązku na tablicy informacyjnej. Ostatnio panie rozesłały też maila w tej sprawie - mówi mama 3-letniego Kamila, który od września łapie katar średnio co dwa tygodnie.

W praktyce jednak do przedszkola nie są przyjmowane dopiero dzieci, które gorączkują.

Przy okazji wokół kataru narosło wiele mitów np. że "zwykły" katar to nic groźnego, bo niebezpieczny jest dopiero zielony.

- Katar ma trzy fazy. Pierwsza - wodnista, wówczas dziecku katar leje się z nosa jak woda. Druga faza - zatkanego nosa oraz trzecia - ropna, która występuje zwykle po ustąpieniu gorączki. I to pierwsze dwie fazy są najbardziej niebezpieczne, bo wówczas dziecko zaraża najintensywniej. Jeśli katar dopiero się rozpoczyna, a maluch już czuje się gorzej, to należy zostawić go w domu, aby nie zainfekowało połowy grupy w przedszkolu - ostrzega lek. med. Andrzej Mierzecki, pediatra, specjalista medycyny rodzinnej z CM ENEL-MED.

Lekarz obala też kolejny mit: że zainfekowany przedszkolak może jeszcze "coś" złapać.

- Ryzyko, że dziecko z utrzymującym się katarem "coś" złapie nie jest większe, niż gdy katar zupełnie ustąpi. Należy o malca tylko odpowiednio zadbać, aby np. nie zachorował na zapalenie zatok. Kiedy ustąpi gorączka, zwykle po 3-4 dniach, już należy wychodzić z malcem na krótkie spacery. Po kolejnych trzech dniach może wracać do przedszkola.

- Nie ma powodu przetrzymywania malucha w domu po infekcji i czekania aż katar zupełnie ustąpi. Ryzyko ponownego zakażenia jest takie same. Mitem jest powtarzane często zdanie, że maluch musi "złapać trochę odporności". Organizm kilkulatka jest przygotowany na walkę z dużo większymi infekcjami niż katar, więc nie ma powodów do obaw - dodaje pediatra. - Żartem mawiam, że stan bez kataru u przedszkolaka, to stan przejściowy i krótkotrwały - dodaje.

Są jednak sposoby, aby wzmocnić dziecko w jesienno-zimowym czasie zachorowań. Zdaniem pediatry wszyscy domownicy powinni jeść witaminę D3. Ważne są także spacery i unikanie dymu tytoniowego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.