Jak tu nie kochać Emmy Stone? Trzeba, zwłaszcza po roli w "Nieracjonalnym mężczyźnie"!

Była dziewczyną Spider-Mana, zakpiła sobie z klaty Ryana Goslinga i poradziła z piętnem latawicy we współczesnej wersji "Szkarłatnej litery" - 26-letnia Emma Stone to jedna z nadziei Hollywood. Udowadnia to ponownie u Woody'ego Allena w "Nieracjonalnym mężczyźnie"

Nie jest może klasyczną pięknością, ale nadrabia wdziękiem i vis comica "równiachy" z sąsiedztwa. Charakterystyczny chrapliwy głos, porcelanowa cera z piegami, które dopiero z czasem polubiła i włosy zafarbowane na rudo, żeby wyróżniała się na castingach. Emma Stone od dekady zdobywa sympatię widzów kolejnymi rolami, ale i skromnym zachowaniem na czerwonym dywanie. Nie karmi też kolorowych magazynów opowieściami o spełnianiu dziecięcych marzeń. Zajęcia teatralne w rodzinnym Phoenix okazały się skuteczniejsze w walce z napadami lęku niż wizyty u terapeuty - występując na scenie, nabierała poczucia, że kontroluje sytuację. Dopiero z czasem aktorstwo stało się pasją. Na tyle, by nastoletnia Emily (Emma to jej pseudonim) przekonała rodziców do przeprowadzki do Kalifornii.

Po serialowym przetarciu w 2007 roku zadebiutowała na dużym ekranie jako obiekt westchnień głównego bohatera przebojowego "Supersamca". W wywiadach Stone przyznawała, że film ten otworzył jej wszystkie drzwi. Potem było z górki: wcieliła się w ponurą basistkę w "Rockerze", nawiedziła Matthew McConaugheya w "Duchach moich byłych", a także walczyła z nieumarłymi ("Zombieland"). Pierwszą główną rolę powierzył jej reżyser Will Gluck. I tak została tytułową "Łatwą dziewczyną" - bystrą licealistką, której niewinne kłamstwo o upojnej nocy spędzonej z przystojnym studentem zrujnuje reputację w szkole. Kreacja przyniosła aktorce nominację do Złotego Globu. Nie mniejszym sukcesem okazały się "Służące" oparte na bestsellerze Kathryn Stockett. Stone zagrała niepokorną dziewczynę, która wywróci do góry nogami życie społeczności miasteczka na amerykańskim Południu, gdy postanowi napisać o doświadczeniach czarnoskórej służby. Rok 2011 to także "Kocha, lubi, szanuje". Z tego romantycznego komediodramatu pochodzi scena z udziałem aktorki, która stała się internetowym hitem: jej nieco wstawiona bohaterka, długo opierająca się awansom Ryana Goslinga, wyśmiewa jego techniki podrywu i umięśniony tors z Photoshopa. Natomiast "Niesamowitemu Spider-Manowi" Emma Stone uległa też prywatnie - niedawno zaręczyła się ze swoim ekranowym partnerem Andrew Garfieldem.

Miniony rok dostarczył aktorce przynajmniej kilku powodów, by zaliczyć go do udanych. Drugoplanowa rola córki i asystentki przebrzmiałego gwiazdora z "Birdmana", która właśnie wróciła z odwyku, przyniosła jej worek nominacji, na czele z najważniejszą - do Oscara. A i kontynuacja przygód Człowieka-pająka zawojowała box office. W dodatku po występie w "Magii w blasku księżyca" (w sidła granej przez nią kobiety medium wpada tu Colin Firth) i na wieść o kolejnym wspólnym filmie, Emmę Stone okrzyknięto muzą Woody'ego Allena. Choć ona sama uznaje takie określenia za przesadę.

Tym razem obsadził ją w "Nieracjonalnym mężczyźnie". I miał nosa: Stone wydaje się idealnie pasować do roli błyskotliwej studentki, którą fascynuje nowy wykładowca na uczelni, przeżywający egzystencjalny kryzys profesor filozofii (w tej roli Joaquin Phoenix).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.