Kosmetyczny wynalazek dwóch młodych Polek podbija Europę

- Mówiono nam, żebyśmy zapomniały o współpracy z wielkimi sieciami, bo to nie dla nas. Okazało się, że przy odrobinie starań wszystko jest możliwe - mówi Ewa Dudzic, współzałożycielka polskiej marki Glov. Jej produkty niedługo będą dostępne w drogeriach w całej Europie. Już można je kupić w Rosji, Iranie i Arabii Saudyjskiej

Glov to rodzaj ściereczki, która zwilżona wodą zmywa makijaż bez użycia kosmetyku do demakijażu. Jest wielokrotnego użytku, czyści się ją zwykłym szarym mydłem. Ma dwa rozmiary: większy, wielkości małego ręczniczka, i mniejszy - wsuwany na dłoń. Ściereczka wykonana jest z syntetycznych włókien, 100 razy cieńszych od ludzkiego włosa i 30 razy cieńszych niż włókno bawełny. Ma właściwości elektrostatyczne, dzięki czemu usuwa zarówno tusz do rzęs, jak i czerwoną szminkę. Ten polski wynalazek właśnie podbija Europę.

Australia-Korea-Warszawa

Czy naturalne metody rzeczywiście pomagają urodzie? Sprawdzamy! Założycielki Glov Monika Żochowska i Ewa Dudzic poznały się na studiach. Gdy studiowały marketing i zarządzanie na Uniwersytecie Warszawskim, nic nie wskazywało na to, że kiedyś zajmą się kosmetykami. Ewa, jeszcze na V roku, wspólnie z kolegą otworzyła w Krakowie restaurację sushi, a Monika po studiach pojechała do Australii na praktyki do działu marketingu jednej z klinik chirurgii plastycznej. Tam jeden z lekarzy opowiedział jej o mikrowłóknach. - Pomyślałam, że to ciekawa technologia, którą można by wykorzystać do celów kosmetycznych - wspomina Monika.

I tak powstał pomysł na ściereczki Glov, który najpierw dziewczyny konsultowały na Skypie. Potem znalazły w Korei Południowej firmę produkującą mikrowłókna i rozpoczęły pierwsze testy. Zanim udało się osiągnąć zadowalający efekt, minęły trzy lata. Dziewczyny inwestowały własne oszczędności w kolejne prototypy. Kiedy już udało się uzyskać odpowiedni materiał, zaczęły się spory o rozmiar. Malująca się mocniej Monika optowała za większym, woląca lżejszy makijaż Ewa - za mniejszym. Stanęło na obu: większa to wersja comfort, mniejsza - on-the-go.

Od pomysłu do sprzedaży

By wystartować ze swoim biznesem, Ewa i Monika wzięły udział w jednym z projektów Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości, który pomagał startującym firmom. W zamian za 15 proc. udziałów w firmie, dostały 100 tys. zł na rozkręcenie działalności. Starczyło na pierwszą produkcję i opakowania.

Sprzedaż prowadziły za pośrednictwem strony internetowej. Wysyłkę można zamówić do każdego miejsca na świecie.

- Od początku chciałyśmy zaistnieć na rynku międzynarodowym, dlatego zgłosiłyśmy się do unijnego programu Paszport do Eksportu - mówi Ewa. Pieniądze z programu pokryły koszty wyjazdu na międzynarodowe targi kosmetyczne, gdzie można poznać przedstawicieli zagranicznych drogerii.

We wrześniu Glov na próbę zaczęto sprzedawać w 15 największych polskich sklepach Sephory. Produkty sprzedawały się na tyle dobrze, że od dwóch tygodni można je kupić już we wszystkich 93 perfumeriach tej sieci w Polsce. Ewa i Monika kończą właśnie rozmowy z francuską Sephorą nad wstawieniem Glov do sprzedaży we wszystkich sklepach w Europie, czyli we Francji, Hiszpanii, Bułgarii, Rumunii, Szwecji, Włoszech, Czechach i Słowacji. Jeśli im się uda, będą pierwsza polską marką dostępną w Sephorze za granicą. Dodatkowo ściereczki mają się pojawić we francuskiej sieci Monoprix i szwajcarskiej filii Marrinnaud. - Produktem zainteresowane są też sklepy z Finlandii, Malty i Cypru - dodaje Monika.

W zależności od kraju, w którym są sprzedawane ściereczki Glov, nieznacznie różnią się opakowaniem (np. francuskie ma niewielki rysunek, a polskie same napisy) i ceną. W Polsce są najtańsze, bo odpadają koszty dalekiego transportu. Za małą trzeba zapłacić 39,90 zł, za większą o 10 zł więcej. Zestaw prezentowy z dwiema ściereczkami i szarym mydłem kosztuje 89 zł.

Ściereczki służą nie tylko do demakijażu. Mamy używają ich do mycia buzi dzieciom, a sportowcy do odświeżenia twarzy. Stąd pomysł, żeby w przyszłość zaprojektować nowe produkty dla dzieci i mężczyzn.

Kto to zrobi, jeśli nie ja

Zmarszczki i wszystko co chciałybyście o nich wiedzieć. Sprawdzamy, co jest prawdą, a co mitem Za kilka dni w Rosji odbędzie się premiera najnowszej wersji ściereczki - malutka, nakładana na palec, do poprawienia rozmazanego w ciągu dnia makijażu. Na początek malutki Glov trafił do klientek, które zamawiają Krygina Box - pudełko miniaturek kosmetyków wybieranych przez popularną rosyjską blogerkę urodową Elene Krygine. To ona zupełnie przypadkiem rozreklamowała Glov w swoim kraju. - Nasza koleżanka dała jej Glov w prezencie. Następnego dnia po tym, jak Elena wrzuciła zdjęcia na Instagram, miałyśmy skrzynkę zapchaną zamówieniami od Rosjanek z całego świata - opowiada Ewa.

Mimo sukcesu, dziewczyny nie spoczywają na laurach. Teraz ich celem jest osiągnięcie płynności produkcji, tak aby mogły sobie pozwolić na przyjęcie zamówienia większej partii produktu. - Powadzenie własnej firmy pomogło nam zdobyć doświadczenie w każdej dziedzinie. Nie ma mowy, że czegoś nie zrobię, bo jak nie ja, to kto? - śmieje się Monika.

Rzeczywiście. Ostatnio, gdy rysowniczka, która miała zrobić ilustracje do broszurki instruktażowej ściereczek, okazała się niedostępna, Monika wystąpiła w roli fotografa i modelki. Zrobiła sobie makijaż i na selfie usuwa go za pomocą Glov.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.