Wyznanie Cleo: W Polsce narzekanie jest dziedziną, w której prześcignęliśmy chyba wszystkich

O Cleo i Donatanie mówi cała Polska, a ich piosenki biją rekordy oglądalności na YouTube. To dzięki tej parze "My Słowianie" dowiedzieliśmy się kilku prawd o sobie, że m.in. "Nie lubimy robić". Album "Hiper Chimera" każe dalej drwić z naszej megalomanii

Konrad Wojciechowski: To twoja debiutancka płyta, ale piosenki z niej były już doskonale znane. Czy utwory nagrane na "Hiper Chimerę" można potraktować jako największe przeboje Cleo?

Cleo: - [śmiech] Nie, absolutnie. To dopiero początek mojej pracy muzycznej. Płytę nagrywaliśmy przez dwa lata, pomysł na nią wykluwał się stopniowo. Wcześniej byłam związana z nurtem soulowym i gospelowym, hermetycznie zamknięta w tamtej konwencji, ale dzięki pracy z Donatanem otworzyłam się na inne style muzyczne. I dlatego "Hiper Chimera" jest tak niesamowicie różnorodna brzmieniowo.

Odeszłaś od soulu, bo nie chciałaś być polską Adele czy Alicią Keys?

- Nie odcinam się od muzycznych korzeni, pewnie niejednokrotnie do nich wrócę. Ale eksperymenty w muzyce sprawiają mi ogromną radość i pozwalają się rozwijać. Nauczałem się wykorzystywać głos na różne sposoby, pisać teksty na różne tematy - nie tylko o miłości, o której traktuje większość znanych piosenek.

Jak podsumujesz dwa lata współpracy z Donatanem?

- Nieco ponad rok temu byłam kompletnie nieznana w świecie muzyki. W czerwcu 2013 roku Donatan pchnął mnie na głęboką wodę, którą był występ na dużej scenie podczas 50-lecia festiwalu w Opolu. Byłam niesamowicie zestresowana, ale podołałam. Później przyszedł sukces przeboju "My Słowianie" i zostaliśmy wysłani na Eurowizję. Nauczyłam się i zobaczyłam więcej niż kiedykolwiek w życiu.

Była presja, żeby zająć miejsce na podium? Jesteś rozczarowana 14. miejscem?

- Nie było żadnego ciśnienia, pojechaliśmy tam po bagaż wspomnień i doświadczeń. A na liczenie głosów nie mieliśmy przecież wpływu. Cieszy nas, że w głosowaniu SMS-owym zajęliśmy piąte miejsce, bo to oznacza, że spodobaliśmy się Europie.

Innym uczestnikom konkursu też przypadliście do gustu?

- Między uczestnikami panowała miła atmosfera. Nie było chorej rywalizacji, choć każdy starał się dać z siebie wszystko. Nie wiem, dlaczego przypisano nam, że nie lubimy Conchity Wurst. Wymieniliśmy się płytami, ucięliśmy miłą pogawędkę i życzyliśmy sobie wszystkiego najlepszego.

Pomysł z ubijaniem masła przed kamerami uważasz za trafiony?

- Donatan wykorzystał ten patent po raz pierwszy w teledysku do piosenki "Nie lubimy robić". Z kolei "My Słowianie" miało w założeniu trochę parodiować tamten kawałek, dlatego wspomniane masło dotarło z nami aż na Eurowizję. Potraktowaliśmy to z przymrużeniem oka.

"Brać" czy "My Słowianie" to piosenki antysalonowe, które przypatrują się Polsce prowincjonalnej. Czyli co, mamy przestać się czuć zaściankowi?

- Chcieliśmy z Donatanem zmienić wydźwięk słowa "wiejski", które przecież nie musi się źle kojarzyć. "Wiejski" to także wesoły, pozytywny. Nie ukrywajmy, wszyscy miastowi nie jesteśmy. Ale czy to źle? Przecież ze wsi wzięło się nasze dziedzictwo i kolorowa kultura. Bierzmy z tego co najlepsze. Piosenki "My Słowianie" czy "Brać" nie mają żadnych podtekstów. Służą do zabawy.

Ale są ludzie, którzy zamiast się przy nich bawić wolą ponarzekać.

- Donatan nauczył mnie, żeby nie przejmować się tym, co ludzie gadają, tylko robić swoje i robić to dobrze. W Polsce narzekanie jest dziedziną, w której prześcignęliśmy chyba wszystkich. Kiedy odnosisz sukces ludzie przestają cię lubić i doszukują się w tym, co robisz czegoś na co można wylewać żale i własne frustracje.

Wrzawa wokół was męczy cię, bawi, czy może wprawia w zakłopotanie?

- Przede wszystkim motywuje. Mogę być mniej popularna, ale nikt nie zabierze nam tego, co już osiągnęliśmy. Na pewno nie pójdę na bankiet w wypożyczonym stroju, żeby się lansować i pławić w popularności. To nie mój świat.

Masz dodatkową motywację, kiedy pojawiają się opinie, że Cleo i Donatan to wiele hałasu o nic?

- Podobno liczba hejterów jest miarą twojego sukcesu. Mam wrażenie, że u nas w kraju nie ceni się zwycięzców, za to okazuje się im dużo zawiści. Nauczyłam się brać przykład z ludźmi sukcesu i dobrze na tym wychodzę.

Dopuszczasz do siebie taką myśl, że kiedyś twoje drogi z Donatanem się rozejdą? Co wtedy będzie z Cleo?

- Nie chce się zamęczać takimi myślami. Jesteśmy przyjaciółmi, poznaliśmy się na tyle dobrze, że zawsze będziemy w kontakcie. Donatan pewnie nie przestanie sprawować nade mną pieczy i nieraz podpowie w kwestiach muzycznych. Jest producentem, chce się rozwijać i pracować z kolejnymi osobami - to zrozumiałe. Jestem mu wdzięczna, bo stał się moimi skrzydłami, które z jednej strony osłaniały mnie przed krwiożerczym światem branży muzycznej, a z drugiej wyniosły na szczyt popularności. To zbudowało moją pewność siebie. Żadna scena nie jest mi teraz straszna.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.